30.09.2023 15:41
Nothing Phone (2) to następca jednego z najciekawszych smartfonów minionego roku. Czy nowa generacja telefonu ma do zaoferowania coś poza niecodziennym wyglądem?
Premiera Nothing Phone’a (1) to jedno z najbardziej ekscytujących wydarzeń minionego roku w świecie urządzeń mobilnych. Debiut zupełnie nowej marki bynajmniej nie jest czymś, z czym mamy do czynienia na co dzień. Sam Nothing robił z kolei bardzo dużo, by nowy telefon marki wyróżniał się na tle konkurencji.






Ale to było rok temu. Tymczasem niedawno na sklepowe półki trafiła druga generacja Nic-fona, o oryginalnej nazwie… Nothing Phone (2). Tym razem producent nie może liczyć na żadną ulgę na start – nowy model musi się sam obronić na tle konkurencji. Na całe szczęście pod względem specyfikacji widać tu zdecydowany krok w dobrym kierunku.
Nothing Phone (2) wyposażony został we flagowy układ Qualcomm Snapdragon 8+ Gen 1, więc śmiało można zakładać, że jest od poprzednika znacznie bardziej wydajny. Mamy tu także wyświetlacz LTPO OLED o przekątnej 6,7”, podwójny aparat o rozdzielczości 50 Mpix oraz akumulator o pojemności 4700 mAh. Nie zabrakło też znaku rozpoznawczego marki: oświetlenia Glyph.
Na papierze druga generacja Nothing Phone’a wygląda więc bardzo obiecująco. Niestety wszystkie te swoje usprawnienia mają swoją cenę… i to całkiem dosłownie. Nothing Phone (2) to już nie średniak, którego kupimy poniżej 2000 zł, a smartfon premium. W swoim wariancie z 12 GB RAM i 256 GB pamięci wewnętrznej telefon kosztuje 3290 zł. W tej kwocie dużo trudniej wybaczyć ewentualne niedoróbki.
W takim razie czy producentowi udało się stworzyć warty uwagi telefon z górnej półki? O tym mialem okazję się przekonać w ciągu ostatnich kilku tygodni, kiedy korzystałem z Nothing Phone (2) jako swojego głównego telefonu.
Co w zestawie?
Najbardziej interesującym elementem zestawu pudełka z Nothing Phone (2) jest… cóż, samo pudełko. Nothing to chyba jedyny producent, który pakuje swoje telefony w jednorazowy kartonik, co może być upierdliwe, jeśli z jakiegokolwiek powodu musielibyśmy telefon z powrotem do niego schować.
A co w środku? W środku raczej skromnie, bo poza telefonem znajdziemy tu wyłącznie dokumentację, kluczyk tacki SIM i przewód USB-C.
Wygląd
Wygląd to chyba najbardziej charakterystyczna cecha Nothing Phone’ów. Producent chciał się wyróżnić i trzeba przyznać, że mu się to udało. Nawet jeśli bryła urządzenia nie odbiega od powszechnie przyjętych standardów, to i tak trudno pomylić je z jakimkolwiek innym telefonem.
Od frontu akurat fajerwerków nie ma. Ot, płaska tafla szkła i duży wyświetlacz z zaokrąglonymi rogami. Pośrodku górnej belki umieszczono małe oczko przedniego aparatu. Ramki są co prawda nieco szersze niż przyjęło się w tym segmencie, ale za to symetryczne. To taki drobiazg, który pomaga budować wizerunek urządzenia klasy premium.
Znacznie bardziej interesujące jest to, co znajdziemy na pleckach. Zacznę od drobiazgu: tylna tafla szkła jest teraz lekko zaokrąglona, co stanowi jedną z kilku zmian względem poprzednika. Podejrzewam jednak, że dla większości osób główną atrakcją będzie fakt, że tył obudowy jest przeźroczysty, a pod spodem znajdziemy diody, składające się na podświetlenie Glyph.
Do tego wątku jeszcze wrócimy. Ważne jest jednak to, że tył Nothing Phone (2) prezentuje się bardzo niecodziennie i trudno go pomylić z jakimkolwiek innym urządzeniem… no, może z wyjątkiem Nothing Phone (1).
Boczne ramki urządzenia wykonano z aluminium. Są matowe i – w przeciwieństwie do plecków – całkiem płaskie. Nie znajdziemy tu też większych niespodzianek, jeśli chodzi o rozmieszczenie elementów.
U góry mamy jeden z mikrofonów.
Z prawej znalazł się przycisk zasilania.
U dołu mamy głośnik multimedialny, kolejny mikrofon, gniazdo USB-C i tackę nanoSIM.
Z lewej umieszczono z kolei przyciski regulacji głośności.
Wykonanie
Obudowa Nothing Phone (2) wykonana jest z dwóch tafli szkła Gorilla Glass 5 oraz aluminiowej ramki. Urządzenie sprawia bardzo solidne wrażenie, a spasowanie elementów nie budzi zastrzeżeń. Pod tym względem nowy model wypada nieznacznie lepiej od poprzednika i trzyma poziom, którego oczekiwałbym od urządzenia z wyższej półki cenowej.
Jeśli miałbym na coś pomarudzić – fajnie byłoby dostać pełną wodoszczelność. Niestety Nothing Phone (2) może pochwalić się wyłącznie odpornością na zachlapania na poziomie IP54.
Wygoda
Nothing Phone (2) to duży telefon z płaskimi ramkami, co w zasadzie z definicji oznacza, że niezbyt nadaje się do obsługi jedną ręką. Co prawda zaokrąglone plecki pomagają nieco w pewnym chwycie, ale posiadacze małych dłoni i tak nie będą zachwyceni. No i przyciski niepotrzebnie rozrzucono na przeciwległe krawędzie, przez co korzystanie z nich wymaga zmiany chwytu lub wspomagania się drugą ręką.
Trzeba natomiast zauważyć, że duży rozmiar Nothing Phone’a (2) nie przeszkadzał mi tak, jak w innych telefonach o podobnej przekątnej wyświetlacza. Jest dobrze wyważony, pewnie leży w dłoni i nie ciąży nadmiernie w kieszeni. Trudno od takiego kolosa oczekiwać więcej.
Wyświetlacz
Wyświetlacz na pokładzie Nothing Phone (2) to panel LTPO OLED o przekątnej 6,7” i rozdzielczości 1080x2412, co daje zagęszczenie pikseli na poziomie ok. 394 PPI. Częstotliwość odświeżania to maksymalnie 120 Hz.
Ekran w codziennym używaniu sprawuje się dobrze. Mamy perfekcyjną czerń oraz nieskończony kontrast – jak we wszystkich panelach OLED – a także dobre kąty widzenia. Czytelność w jasnym słońcu nie budzie zastrzeżeń, a jasność maksymalna w trybie automatycznym potrafi sięgnąć 990 nitów.
Jasność maksymalna |
Temperatura bieli |
Kontrast | Pokrycie gamutów |
Błąd ΔE |
Auto: 990 cd/m² Ręcznie: 492 cd/m² |
Żywe: 6505K Standard: 6385K |
n/d | Tryb Żywe: sRGB: 99,4% Adobe RGB: 85,3% DCI-P3: 91,7% |
Tryb Standard: Średni: 0,87 Maksymalny: 4,21 |
Odwzorowanie kolorów jest w porządku, aczkolwiek konkurencja radzi sobie pod tym względem lepiej. Przykładowo, pokrycie gamutu Adobe RGB to „tylko” 85,3 procent, podczas gdy w segmencie wyższym i premium jesteśmy przyzwyczajeni do wartości przekraczających 90 procent. Trzeba natomiast przyznać, że do kalibracji trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. W trybie Standard średni błąd ∆E to tylko 0,87, co jest rewelacyjną wartością.
Wydajność
W środku Nothing Phone (2) pracuje układ Qualcomm Snapdragon 8+ Gen 1, czyli topowa jednostka, tyle że z zeszłego roku. Mówimy tu o procesorze wykonanym w litografii 4 nm, na który składa się pojedynczy rdzeń Cortex-X2 3,0 GHz, trzy Cortex-A710 2,5 GHz oraz cztery Cortex-A510 1,8 GHz. Całość uzupełnia układ graficzny Adreno 730, 8 lub 12 GB RAM i nawet 512 GB pamięci wewnętrznej UFS 3.1.
Wydajność Nothing Phone (2) to ciekawy temat. Już na podstawie doboru podzespołów można się domyślić, że bicie rekordów szybkości nie było dla producenta priorytetem. Kolejnym dowodem na to jest obniżone taktowanie rdzenia Cortex-X2, przez co telefon wypada w testach benchmarkowych gorzej od innych urządzeń o podobnej specyfikacji.
Wydajność ogólna |
AnTuTu V9 | Geekbench 5 | AI Benchmark | |
Jeden rdzeń | Wszystkie rdzenie | |||
ASUS Zenfone 9 | 1082688 | 1317 | 4324 | 1375 |
ASUS Zenfone 10 | 1308235 | 1470 | 4971 | 2108 |
Honor Magic5 Pro | 1215953 | 1431 | 4417 | 2014 |
HTC U23 Pro | 528867 | 787 | 2853 | 505 |
iPhone 12 mini | 669854 | 1584 | 4039 | - |
iPhone 14 Pro | 943614 | 1886 | 5409 | - |
iPhone 14 Pro Max | 972455 | 1891 | 5449 | - |
iPhone SE 3 2022 | 726306 | 1734 | 4566 | - |
Motorola Edge 40 | 694072 | 759 | 3305 | 202,4 |
Motorola Edge 40 Neo | 504002 | 785 | 2223 | 185 |
Nothing Phone (1) | 579834 | 715 | 2811 | 86,1 |
Nothing Phone (2) | 857679 | 989 | 3653 | 1752 |
OnePlus 10T | 1026360 | 1323 | 3994 | 1350 |
OnePlus 11 5G | 1250574 | 1495 | 4930 | 2006 |
OnePlus Nord 2 5G | 681180 | 843 | 3361 | 125,1 |
OnePlus Nord 3 | 969753 | 1189 | 3976 | 990,8 |
Samsung Galaxy A54 | 509196 | 782 | 2771 | - |
Samsung Galaxy S22 | 862637 | 706 | 3378 | 107,4 |
Samsung Galaxy S22 Ultra | 864815 | 1157 | 3463 | 103,4 |
Samsung Galaxy S23 | 1152121 | 1550 | 4981 | 2038 |
Samsung Galaxy S23+ | 1218971 | 1513 | 4968 | 2027 |
Samsung Galaxy S23 Ultra | 1254959 | 1574 | 4894 | 2027 |
Sony Xperia 5 V | 1172733 | 1455 | 4743 | 2021 |
Sony Xperia 10 V | 392305 | 665 | 1921 | 44 |
Xiaomi 13 | 1292004 | 1484 | 5056 | 2063 |
Xiaomi Poco F4 GT | 916160 | 1251 | 3655 | 1119 |
Xiaomi Poco F5 Pro | 1094279 | 1267 | 4007 | 1732 |
Tylko czy to ważne? Nawet jeśli testowany model został przez producenta nieco „wykastrowany”, to w codziennym używaniu nie daje się tego odczuć. Szybkością działania dużo bliżej mu do urządzeń flagowych niż popularnych średniaków, a i z bardziej wymagającymi zastosowaniami, np. grami, poradzi sobie bez większego problemu.
Wydajność w grach |
3D Mark | GFXBench offscreen | Maksymalna temperatura obudowy [°C] | ||
Wild Life Extreme | Wild Life Extreme Stress Test | Aztec Ruins Vulkan High Tier (1440p Offscreen) | Car Chase (1080p Offscreen) | ||
ASUS Zenfone 9 | 2766 | 52,90% | 2976 | 6172 | 48 |
ASUS Zenfone 10 | Maxed out | 45,80% | 3978 | 7703 | 46,8 |
Honor Magic5 Pro | 3663 | 35,20% | 4301 | 7426 | 47 |
HTC U23 Pro | 830 | 99,60% | 1064 | 2208 | 50,9 |
iPhone 12 mini | 2183 | 62,80% | 2251,08 | 4072,04 | 45,1 |
iPhone 14 Pro | 3342 | 67,00% | 2692 | 3257 | 44,9 |
iPhone 14 Pro Max | 3378 | 68,90% | 3402 | 6088 | 47 |
iPhone SE 3 2022 | 1838 | 80,20% | 2432,43 | 3959,98 | 45,2 |
Motorola Edge 40 | 1267 | 99,10% | 1277 | 2958 | 47,5 |
Motorola Edge 40 Neo | 699 | 99,20% | 812,6 | 1551 | 49,8 |
Nothing Phone (1) | 694 | 99,60% | 1010 | 2195 | 39,3 |
Nothing Phone (2) | 2811 | 60,40% | 2938 | 4514 | 42 |
OnePlus 10T | 2766 | 90,00% | 3304 | 6022 | 47 |
OnePlus 11 5G | 3707 | 54,90% | 4435 | 7514 | 48,3 |
OnePlus Nord 2 5G | - | - | 1313 | 2951 | 46,5 |
OnePlus Nord 3 | 2393 | 56,20% | 2737 | 4666 | 45,6 |
Samsung Galaxy A54 | 811 | 99,60% | 848,4 | 1808 | 34,8 |
Samsung Galaxy S22 | 1740 | 68,50% | 1994 | 3295 | 44,1 |
Samsung Galaxy S22 Ultra | 2023 | 64,70% | 1883 | 4267 | 45,8 |
Samsung Galaxy S23 | 3780 | 75,00% | 4356 | 7613 | 42 |
Samsung Galaxy S23+ | 3853 | 67,10% | 4488 | 7035 | 44,3 |
Samsung Galaxy S23 Ultra | 3845 | 67,30% | 4560 | 7616 | 46,2 |
Sony Xperia 5 V | 3702 | 56,70% | 4384 | 7575 | 48,5 |
Sony Xperia 10 V | 361 | 98,90% | 523,9 | 1150 | 35,4 |
Xiaomi 13 | 3652 | 95,10% | 4184 | 7092 | 45,5 |
Xiaomi Poco F4 GT | 2565 | 45,50% | 2996 | 5660 | 46,7 |
Xiaomi Poco F5 Pro | 2150 | 66,30% | 3299 | 6022 | 44 |
Ale po co obniżać wydajność własnego telefonu? Jedną z bardziej oczywistych odpowiedzi wydaje się poprawa kultury pracy. Faktycznie, Nothing Phone (2) wypada na tym polu odrobinę lepiej niż pozostali rywale o podobnej wydajności. Przede wszystkim temperatura obudowy pod obciążeniem to maksymalnie 42 °C, co jest wynikiem zupełnie rozsądnym dla tej klasy sprzętu. Gorzej, że już throttlingu termicznego wyeliminować się nie udało. Podczas używania wydajność telefonu nadal potrafi spaść do ok. 60 procent. Cel więc osiągnięto, ale tylko częściowo.
Biometria
Nothing Phone (2) wyposażony został w optyczny skaner linii papilarnych zintegrowany z wyświetlaczem. Jest on na tyle duży, że korzystanie z niego nie sprawia żadnych problemów, a pod względem szybkości i poprawności działania wypada wręcz wzorowo. Tutaj nie ma się do czego przyczepić.
Podświetlenie Glyph
Unikalną cechą smartfonów marki Nothing jest podświetlenie Glyph. W nowym modelu zostało ono nieco ulepszone. Zwiększono liczbę niezależnych stref podświetlenia na pleckach. Pozwala to na szerszy zakres personalizacji oraz rozszerzoną funkcjonalność.
Tu jednak jest pies pogrzebany. Choć producent stara się rysować Glyph jako praktyczny i funkcjonalny dodatek, w praktyce trudno go takim nazwać. Z Nothing Phone (2) korzystałem więcej niż z większości telefonów, które otrzymuję na testy, a mimo to przez niecałe dwa miesiące użyłem Glypha tylko dwa razy: raz w formie latarki i raz, żeby szybko podejrzeć, ile czasu zostało do przyjazdu mojego Ubera.
Niestety, choć większość zastosowań tutejszego podświetlenia na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo praktyczna, to ich użyteczność przekreśla jeden drobiazg: używając telefonu patrzymy na ekran, a nie na plecki, gdzie umieszczono diody. Aktywne wykorzystanie podświetlenia Glyph np. jako rozbudowanej diody powiadomień wymaga dodatkowego wysiłku i pamiętania m.in. o odkładaniu telefonu wyświetlaczem do dołu. Kompletny bezsens, prawda?
Nie da się natomiast ukryć, że jest to coś, co dodaje testowanemu modelowi bardzo dużo indywidualnego charakteru. Przerost formy nad treścią? Tak, ale z drugiej strony… czy to źle? Lepsze to niż kolejny model, wyglądający tak jak setka pozostałych.
Komunikacja
Nothing Phone (2) obsługuje łączność 5G oraz posiada miejsce na dwie karty nanoSIM. Czego zabrakło? Obsługi kart eSIM. Nie jest to może duże przeoczenie, niemniej w przypadku telefonu z tego segmentu wypada je wypunktować.
Z innych standardów łączności mamy tu Wi-Fi 6, Bluetooth 5.3 i NFC. Jest też złącze USB-C, choć niestety obsługuje ono wyłącznie prędkości na poziomie USB 2.0.
Jeśli chodzi o usługę lokalizacji, wykorzystuje ona technologie GPS, GLONASS, BDS, GALILEO, QZSS i NavIC.
Interfejs
Nowy smartfon marki Nothing pracuje pod kontrolą Androida 13 z nakładką Nothing OS 2.0.
Interfejs przygotowany przez firmę Nothing jest pod wieloma względami bardzo interesujący. Modyfikacje wprowadzone przez producenta są bardzo odważne. Mam tu na myśli charakterystyczny font, imitujący wyświetlacz typu dot matrix, czarno białe ikonki oraz zestaw unikalnych widżetów. Podobną estetykę znajdziemy także w aplikacjach przygotowanych przez producenta, takich jak Pogoda czy Rejestrator (dyktafon).
Wszystkie te elementy oczywiście mogą się podobać. Osobiście jednak odebrałem wszystkie autorskie ingerencje producent w interfejs jako niechlujne i mało czytelne. Na całe szczęście zostały one zaaplikowane bardzo powierzchownie. Wystarczy zmienić tapetę, usunąć z pulpitu widżety producenta i nagle Nothing OS jest niemal nie do odróżnienia od czystego Androida.
Osobiście chwalę sobie takie podejście. Zamiast wymyślać koło na nowo, producent załatał kilka luk czystego Androida i dostarczył nam system, który jest funkcjonalny i oferuje niezłe możliwości personalizacji.
Jak obiecuje producent, Nothing Phone (2) ma otrzymać trzy duże aktualizacje Androida (trzy lata wsparcia) oraz cztery lata aktualizacji bezpieczeństwa. To dobry wynik, o ile firma się z tej deklaracji wywiąże. Aktualnie musimy wierzyć na słowo.
Dźwięk
Nothing Phone (2) nie posiada gniazda jack (szok, prawda?), ale posiada głośniki stereo. To oczywiście zaleta. Szkoda jedynie, że jak na ten segment nie są to szczególnie dobre głośniki. Brzmienie skupione jest na wyższej średnicy i brakuje w nim niskich tonów. Co więcej, balans pomiędzy kanałami pozostawia sporo do życzenia, przez co efekty przestrzenne brzmią mało wiarygodnie. Jasne, w telefonie za 1500 zł pewnie by mi to nie przeszkadzało, ale od sprzętu ponad dwukrotnie droższego oczekuję więcej.
Aparat
Aplikacja aparatu pokładzie Nothing Phone (2) oferuje podstawową funkcjonalność oraz prosty interfejs, wykorzystujący wirtualny pierścień do przełączania między trybami. Funkcjonalnie wypada ok. Jest spartańska, ale swoją funkcję spełnia. Bolą mnie natomiast dwie rzeczy: stanowczo zbyt czuła poziomica, która okazuje się bezużyteczna przy zdjęciach z ręki, oraz font, który jest koszmarnie wręcz nieczytelny.
Znajdziemy tutaj także tryb manualny (Ekspert). Został on zakopany nieco głębiej, niż bym sobie życzył. Bije też od niego pewna spartańskość. Poza zmianą parametrów ekspozycji i opcją zapisu plików RAW nie ma tutaj zbyt dużo.
A szkoda, bo na papierze tutejszy aparat wydaje się mieć potencjał. Na pleckach znajdziemy podwójną jednostkę z aparatem szeroko- i ultraszerokątnym. Obydwa charakteryzują się rozdzielczością 50 Mpix.
Główny moduł bazuje na matrycy w rozmiarze 1/1,56”. Sparowano go z obiektywem o ogniskowej odpowiadającej 24 mm dla pełnej klatki oraz przysłonie f/1.9. Do dyspozycji mamy także optyczną stabilizację obrazu (OIS), co w tym segmencie można już w gruncie rzeczy uznać za standard.
Zdjęcia wykonane głównym aparatem za dnia prezentują się dobrze. Zastosowany algorytm przetwarzania obrazu obchodzi się z fotografiami stosunkowo łagodnie – nie podbija nadmiernie kontrastu i nasycenia ani nie wprowadza agresywnego wyostrzania, które pojawia się często u konkurencji. Obraz prezentuje się dzięki temu naturalnie i dobrze znosi dalszą obróbkę w programach graficznych. Gorzej, że nie ma tu nic, co tuszowałoby np. wyraźny spadek ostrości w rogach kadru.
Jakość zdjęć po zmroku również wypada w porządku, choć daleki jestem od zachwytów. Widać, że duża matryca oraz optyczna stabilizacja robią robotę, ponieważ fotografie są ostre i szczegółowe. Problemem może się natomiast okazać odwzorowanie kolorów. W sztucznym oświetleniu telefon miewa problemy z doborem poprawnego balansu bieli, a idąc za ciosem, także poprawnych parametrów kontrastu i nasycenia. Wykonane w takich warunkach fotografie wyglądają na wypłowiałe i mają wyraźny zafarb, przez co prezentują się mało atrakcyjnie.
Zastosowany aparat ultraszerokokątny ma rozdzielczość 50 Mpix i kąt widzenia rzędu 114°. Ma także pełny autofokus, dzięki czemu może pełnić rolę aparatu makro.
Wykonane z jego pomocą zdjęcia na ekranie telefonu prezentują się bardzo dobrze. Mają ładne kolory, szeroki zakres dynamiki i niezłą ostrość. Niestety na zbliżeniach da się dostrzec kilka problemów i to dość poważnych. Szczegółowość jest w najlepszym razie przeciętna, a wady optyki nie są korygowane praktycznie w ogóle. W efekcie mamy duży spadek ostrości w pobliżu krawędzi kadru i kolorowe otoczki wokół praktycznie wszystkich kontrastujących krawędzi. Myślę, że w tym segmencie można już oczekiwać nieco więcej. Z drugiej strony aparatem ultraszerokim można zrobić całkiem przyzwoite zdjęcia po zmroku, więc za to plus.
No i, ku mojemu zaskoczeniu, Nothing Phone (2) naprawdę dobrze radzi sobie ze zdjęciami makro. Te faktycznie są ostre, mają ładnie odwzorowane kolory i atrakcyjne, naturalne rozmycie tła. Ba, zaryzykuję stwierdzenie, że w tej roli aparat ultraszerokokątny odnajduje się dużo lepiej niż w swoich podstawowych zastosowaniach.
Wreszcie mamy aparat przedni o rozdzielczości 32 Mpix oraz przysłonie f/2.5. Nie ma autofokusu, ale poza tym to całkiem niezła jednostka. Zdjęcia są ostre, kolory naturalne oraz mają poprawną ekspozycję – nawet w sztucznym świetle.
Zdjęcia z aparatu
Aparat główny
[
Aparat ultraszeroki
[
Aparat przedni
[
Wideo
Wspomniałem, że aplikacja aparatu jest dość spartańska i w sumie to samo mógłbym napisać o jej trybach wideo. Dostajemy bardzo prosty interfejs, gdzie znajdziemy wszystko, co trzeba, ale nic więcej. Co warto podkreślić, nie ma trybu manualnego, który w tym segmencie staje się coraz popularniejszym dodatkiem.
Samo wideo nagramy w rozdzielczości maksymalnie 4k i 60 kl./s. (oraz nawet 480 kl./s. w trybie slow motion). Zarejestrowany obraz prezentuje się dobrze. Kolory oraz oświetlenie wyglądają naturalnie, a w kadrze nie ma zbyt dużo szumu. Nie mam też zastrzeżeń do szczegółowości. Co jednak najbardziej istotne – nawet w trybie 4K i 60 kl./s. możemy cieszyć się skuteczną stabilizacją obrazu.
Po zmroku spadek jakości jest wyraźny. Przede wszystkim w kadrze pojawia się dużo szumu, a kolory cierpią na podobną przypadłość, jak ta opisana w przypadku zdjęć: niefortunny dobór balansu bieli i zafarb w sztucznym świetle. Generalnie jednak Nothing Phone (2) nawet w tych warunkach prezentuje bardzo przyzwoity poziom i dobrze sprawdzi się do okazjonalnego nagrywania wideo.
Bateria
Nothing Phone (2) wyposażono w akumulator o pojemności 4700 mAh. Trochę szkoda, że mimo tak dużych gabarytów nie udało się tutaj upchnąć ogniwa 5000 mAh, ale 300 mAh dużej różnicy robić nie powinno.
Jeśli chodzi o czas pracy na jednym ładowaniu, wypada on całkiem dobrze. W naszym teście telefon wytrzymał 538 minut przeglądania Internetu oraz korzystania z multimediów i to w bardziej wymagającym trybie 120 Hz. W praktyce telefon radził sobie z całym dniem intensywnej pracy bez konieczności rozglądania się za gniazdkiem. Podejrzewam, że w rękach mniej wymagającego użytkownika dałoby się wycisnąć nawet 1,5 dnia, choć ręki sobie uciąć nie dam.
TELEPOLIS MARK (minuty) | Godziny pracy | Bateria (mAh) | Ustawienia ekranu | ||||
SoT | Heavyuser | Przekątna | Rozdzielczość | Odświeżanie | |||
ASUS Zenfone 10 120 Hz | 451 | 217 | 33 | 4300 | 5,92" | 1080 x 2400 | 120 Hz |
ASUS Zenfone 10 60 Hz | 623 | 313 | 47 | 4300 | 5,92" | 1080 x 2400 | 60 Hz |
Honor Magic5 Pro 60 Hz | 708 | 312 | 51 | 5100 | 6,81 | 1312 × 2848 | 1-120 Hz |
Motorola Edge 40 144 Hz | 438 | 209 | 32 | 4400 | 6,55" | 1080 x 2400 | 144 Hz |
Motorola Edge 40 60 Hz | 588 | 224 | 41 | 4400 | 6,55" | 1080 x 2400 | 60 Hz |
Motorola Edge 40 Neo 144 Hz | 457 | 306 | 38 | 5000 | 6,55" | 1080 x 2400 | 144 Hz |
Motorola Edge 40 Neo 60 Hz | 598 | 335 | 47 | 5000 | 6,55" | 1080 x 2400 | 60 Hz |
Nothing Phone (1) 120 Hz | 419 | 342 | 38 | 4500 | 6,55" | 1080 x 2400 | 120 Hz |
Nothing Phone (1) 60 Hz | 590 | 383 | 49 | 4500 | 6,55" | 1080 x 2400 | 60 Hz |
Nothing Phone (2) 120 Hz | 538 | 299 | 42 | 4700 | 6,7" | 1080 x 2412 | 120 Hz |
Nothing Phone (2) 60 Hz | 722 | 280 | 50 | 4700 | 6,7" | 1080 x 2412 | 60 Hz |
OnePlus 10T 60 Hz | 503 | 250 | 38 | 4800 | 6,7" | 1080 x2412 | 60 - 120 Hz |
OnePlus 11 5G 120 Hz | 503 | 250 | 38 | 5000 | 6,7" | 1440 x 3216 | 120 Hz |
OnePlus 11 5G 60 Hz | - | 230 | - | 5000 | 6,7" | 1440 x 3216 | 60 Hz |
OnePlus Nord 2 5G 90 Hz | 347 | 223 | 29 | 4500 | 6,43" | 1080 x 2400 | 90 Hz |
OnePlus Nord 2 5G 60 Hz | 558 | 240 | 40 | 4500 | 6,43" | 1080 x 2400 | 60 Hz |
OnePlus Nord 3 120 Hz | 368 | 245 | 31 | 5000 | 6,74" | 1240 x 2772 | 120 Hz |
OnePlus Nord 3 60 Hz | 415 | 279 | 35 | 5000 | 6,74" | 1240 x 2772 | 60 Hz |
Samsung Galaxy S22 120 Hz | 383 | 361 | 37 | 3700 | 6,1" | 1080 x 2340 | 120 Hz |
Samsung Galaxy S22 60 Hz | 439 | 381 | 41 | 3700 | 6,1" | 1080 x 2340 | 60 Hz |
Samsung Galaxy S22 Ultra 120 Hz | 358 | 300 | 33 | 5000 | 6,8" | 1440 x 3088 | 10-120 Hz |
Samsung Galaxy S22 Ultra 60 Hz | 468 | 311 | 39 | 5000 | 6,8" | 1440 x 3088 | 60 Hz |
Samsung Galaxy S22 Ultra 120 Hz | 410 | 324 | 37 | 5000 | 6,8" | 1080 x 2316 | 10-120 Hz |
Samsung Galaxy S22 Ultra 60 Hz | 557 | 383 | 47 | 5000 | 6,8" | 1080 x 2316 | 60 Hz |
Samsung Galaxy S23 60 Hz | 648 | 228 | 44 | 3900 | 6,1" | 1080 x 2340 | (24) 48-120 Hz |
Samsung Galaxy S23+ 120 Hz | 715 | 291 | 50 | 4700 | 6,6" | 1080 x 2340 | 48-120 Hz |
Samsung Galaxy S23+ 60 Hz | 690 | 267 | 48 | 4700 | 6,6" | 1080 x 2340 | 60 Hz |
Samsung Galaxy S23 Ultra 1-120 Hz | 505 | 252 | 38 | 5000 | 6,8" | 1440 x 3088 | 1-120 Hz |
Samsung Galaxy S23 Ultra 60 Hz | 725 | 233 | 48 | 5000 | 6,8" | 1440 x 3088 | 60 Hz |
Samsung Galaxy S23 Ultra 1-120 Hz | 604 | 272 | 44 | 5000 | 6,8" | 1080 x 2316 | 1-120 Hz |
Samsung Galaxy S23 Ultra 60 Hz | 777 | 294 | 54 | 5000 | 6,8" | 1080 x 2316 | 60 Hz |
Sony Xperia 10 V | - | 513 | - | 5000 | 6,1" | 1080 x 2520 | 60 Hz |
Sony Xperia 5 IV 120 Hz | 479 | 297 | 39 | 5000 | 6,1" | 1080 x 2520 | 120 Hz |
Sony Xperia 5 IV 60 Hz | 607 | 298 | 45 | 5000 | 6,1" | 1080 x 2520 | 60 Hz |
Sony Xperia 5 V 120 Hz | 668 | 402 | 54 | 5000 | 6,1" | 1080 x 2520 | 120 Hz |
Sony Xperia 5 V 60 Hz | 899 | 362 | 63 | 5000 | 6,1" | 1080 x 2520 | 60 Hz |
Xiaomi 13 | 727 | 294 | 51 | 4500 | 6,36" | 1080 x 2400 | 60 Hz |
Xiaomi 13 Pro 120 Hz | 479 | 215 | 35 | 4820 | 6,73" | 1440 x 3200 | 120 Hz |
Xiaomi 13 Pro 60 Hz | 629 | 248 | 44 | 4820 | 6,73" | 1440 x 3200 | 60 Hz |
Xiaomi 13 Pro 120 Hz | 681 | 278 | 48 | 4820 | 6,73" | 1080 x 2400 | 120 Hz |
Xiaomi 13 Pro 60 Hz | 696 | 281 | 49 | 4820 | 6,73" | 1080 x 2400 | 60 Hz |
Xiaomi Poco F4 GT 120 Hz | 409 | 199 | 30 | 4700 | 6,67" | 1080 x 2400 | 120 Hz |
Xiaomi Poco F4 GT 60 Hz | 521 | 205 | 36 | 4700 | 6,67" | 1080 x 2400 | 60 Hz |
Xiaomi Poco F5 Pro 60 Hz | 615 | 265 | 44 | 5160 | 6,7" | 1080 x 2400 | 60 Hz |
Xiaomi Poco F5 Pro 120 Hz | 610 | 245 | 43 | 5160 | 6,7" | 1080 x 2400 | 120 Hz |
Xiaomi Poco F5 Pro 60 Hz | 662 | 298 | 48 | 5160 | 6,7" | 1440 x 3200 | 60 Hz |
Xiaomi Poco F5 Pro 120 Hz | 636 | 277 | 46 | 5160 | 6,7" | 1440 x 3200 | 120 Hz |
Jeśli chodzi o ładowarkę, to – niespodzianka – w pudełku jej nie znajdziemy. Na szczęście znalezienie kompatybilnego zasilacza nie powinno być problemem. Telefon korzysta z uniwersalnego standardu USB Power Delivery oraz pozwala na ładowanie przewodowe mocą maksymalnie 45 W. Do tego dochodzi ładowanie bezprzewodowe w standardzie Qi mocą 15 W oraz bezprzewodowe ładowanie zwrotne.
Podsumowanie
Tak jak Nothing Phone (1) był fajnym średniakiem, któremu doskwierało kilka problemów wieku dziecięcego, tak Nothing Phone (2) jest urządzeniem znacznie bardziej dojrzałym, ale i celującym w znacznie wyższy segment. To sprawia, że na pytanie czy warto go kupić, dużo trudniej udzielić jednoznacznej odpowiedzi.
Nie chcę, żeby ktoś mnie źle odebrał – to świetny smartfon. Inaczej nie wytrzymałbym z nim blisko dwóch miesięcy, prawda? Nothing Phone (2) ma praktycznie wszystko, czego oczekiwałbym od telefonu za te pieniądze. Wysoka wydajność? Jest. Bardzo dobra jakość wykonania? Jest. Wyświetlacz o świetnych parametrach? Jest. Porządny aparat? Też jest, choć z zastrzeżeniem, że zdjęcia w sztucznym świetle wyglądają tak sobie. Nawet do oprogramowania trudno się przyczepić, bo o ile do modyfikacji wdrożonych przez producenta można mieć pewne zastrzeżenia, o tyle są one powierzchowne, a pod spodem czeka na nas czysty Android.
Ale są też obszary, gdzie ewidentnie brakuje szlifu, jakiego oczekiwałbym od telefonu z górnej półki. Autorskie modyfikacje interfejsu wprowadzone przez producenta nie są ani funkcjonalne, ani czytelne, głośniki stereo grają przeciętnie, a zdjęcia wykonane aparatem ultraszerokim wyglądają fatalnie na dowolnym ekranie większym niż 8”. Nie jestem też przekonany co do sensu użycia procesora o fabrycznie ograniczonej wydajności. Wiecie, nie są to może wady poważne, ale kontrastują z wizerunkiem smartfona klasy premium.
No i tu jest pies pogrzebany, bo o ile nie mam wątpliwości, że Nothing Phone (2) jest świetnym smartfonem, o tyle w cenie 3290 zł raczej nie byłbym moim pierwszym wyborem. Dość powiedzieć, że za podobne pieniądze znajdziemy w sklepach m.in. Samsunga Galaxy S23, ASUSa Zenfone’a 9 czy Xiaomi POCO F5 Pro. Ba testowany niedawno OnePlus Nord 3 jest wyraźnie tańszy, a potrafi dotrzymać kroku bohaterowi dzisiejszego testu pod niemal każdym względem.
Żaden z tych smartfonów nie sprawi jednak, że będziecie wyróżniać się na ulicy, a Nothing Phone (2) jak najbardziej. Jeśli więc styl i indywidualny charakter są dla Was równie istotne, co parametry techniczne, to mam dobrą wiadomość – chyba właśnie znaleźliście telefon dla siebie ?
Ocena końcowa: 8/10
Plusy:
- Unikalny design
- Wysoka jakość wykonania
- Wysoka wydajność
- Wyświetlacz o bardzo dobrych parametrach
- Dobra jakość zdjęć i filmów za dnia
- Bardzo dobre zdjęcia makro
- Czysty Android
- Obietnica czterech lat wsparcia producenta
- Ładowanie bezprzewodowe
Minusy:
- Autorskie elementy interfejsu wyglądają niechlujnie
- Podświetlenie Glyph wygląda ciekawie, ale jest mało praktyczne
- Przeciętna jakość dźwięku z głośników stereo
- Kiepska korekcja wad optyki aparatu ultraszerokokątnego
- Nieco wygórowana cena
Smartfona do testów udostępniła firma Nothing.
29.09.2023 20:08

Już za kilka dni spodziewana jest premiera nowości Samsunga, w tym tabletów Galaxy Tab S9 FE oraz Galaxy Tab S9 FE+. Urządzenia nie mają już przed nami większych tajemnic, znane są też ich ceny.
Z wielu doniesień, niepotwierdzonych jednak przez producenta, wynika, że 4 października odbędzie się premiera długo oczekiwanego smartfonu Galaxy S23 FE. W cieniu doniesień o nowym telefonie dla fanów marki pozostają słuchawki Galaxy Buds FE oraz Galaxy Tab S9 FE i jego wersja z plusem, o których wypłynęły nowe informacje.
Galaxy Tab S9 FE, jak sama nazwa wskazuje, również ma być modelem Fan Edition, co oznacza między innymi skromniejszą specyfikację i niższą cenę. W porównaniu do pełnej wersji Galaxy Tab S9, którego ceny zaczynały się w dniu premiery od 4 tys. zł, faktycznie jest znacznie taniej. W Europie Samsung Galaxy Tab S9 FE ma być dostępny od kwoty 529 euro, czyli w Polsce może to być 2449 zł.

Czy tyle warto wydać na tablet? To oczywiście zależy od jego możliwości, ale przecieki na temat Galaxy Taba S9 FE wywołują mieszane odczucia. Wiadomo, że urządzenie wyposażone jest w ekran IPS o przekątnej 10,9 cala w rozdzielczości 2304 x 1440. Sercem tabletu jest układ Exynos 1380, czyi jednostka w litografii 5 nm, z czterema rdzeniami o taktowaniu 2,4 GHz oraz 2 GHz. Grafiką zajmuje się GPU Mali-G68 MP5 o taktowaniu 950 MHz. Układ znany jest ze smartfonu Galaxy A54.
Galaxy Tab S9 FE został dodatkowo wyposażony w 6 lub 8 GB pamięci RAM oraz 128 lub 256 GB pamięci wewnętrznej. W specyfikacji znalazł się także przedni aparat 12 Mpix oraz tylny 8 Mpix. Łączność zapewnią w podstawowych wariantach Wi-Fi 6, Bluetooth 5.3 i NFC.
Energię dostarczy akumulator 8000 mAh, a wszystkim będzie zarządzał Android 13 z One UI 5.
W doniesieniach wymieniany jest też większy i nieco bardziej interesujący model Galaxy Tab S9 FE+, który z kolei ma otrzymać ekran IPS 12,4 cala (2560 x 1600), warianty pamięciowe 8 +128 GB i 12 + 256 GB, drugi aparat z tyłu 8 Mpix (szerokokątny) oraz akumulator 10 090 mAh. Model z plusem zapewni też współpracę z rysikiem S Pen. Pozostałe parametry są podobne. Jego cena ma być znacznie wyższe – aż 699 euro, czyli w Polsce mogłaby to być kwota 3299 zł.
Poza standardowymi wersjami Wi-Fi mają być także dostępne znacznie ciekawsze wersje z 5G, jednak ich ceny będą wyższe o 100 euro, czyli Samsung Galaxy Tab S9 FE 5G w Polsce mógłby kosztować 2999 zł, a Galaxy Tab S9 FE+ 5G – 3699 zł.
:
29.09.2023 16:12
Firma Sony wprowadziła niedawno na Polski rynek swojego nowego, kompaktowego flagowca. Xperia 5 V, bo o niej mowa, ma wiele cech wspólnych z droższą I większą Xperią 1 V, ale są też istotne różnice.
W 2023 roku firma Sony zaprezentowała światu trzy nowe smartfony. Ostatnim z nich była Xperia 5 V, czyli kompaktowy flagowiec. Urządzenie to zachowuje stosowany przez Japończyków design, oferując jednocześnie kilka nowości, ale i braków. To ostatnie to oczywiście teleobiektyw, którego w tym smartfonie nie ma. Zamiast tego główny aparat ma możliwość robienia zdjęć z powiększeniem 2X, ale to już jest bardziej zoom cyfrowy niż optyczny.
Firma Sony w smartfonach stawia jednak przede wszystkim na tradycję. Dlatego opisywany w tej recenzji smartfon jest kanciasty, obudowa jest odporna na działanie pyłów i wody, a do wysunięcia szuflady na karty nanoSIM i microSD nie trzeba używać żadnego dodatkowego narzędzia. Jest tu również fizyczny, dwustopniowy spust aparatu fotograficznego, czytnik linii papilarnych w przycisku zasilania oraz gniazdo audio Jack 3,5 mm.

A jak to wszystko sprawuje się na co dzień? Tego się dowiesz z poniższej recenzji, do której przeczytania i komentowania zapraszam.
Najważniejsze cechy telefonu (XQ-DE54):
- Szklana obudowa z aluminiową ramką, szkło Corning Gorilla Glass Victus 2 z przodu,
- Odporność na wodę i pyły IP65/68;
- Wymiary: 155 x 68 x 8,6 mm, masa: 182 g,
- 6,1-calowy wyświetlacz OLED o rozdzielczości FullHD+ (1080 x 2520 pikseli, 449 ppi), 120 Hz, HDR10, BT.2000, czujnik oświetlenia,
- Głośniki stereo, gniazdo audio 3,5 mm, Dolby Atmos, 360 Reality Audio, LDAC, aptX,
- Czytnik linii papilarnych na boku obudowy (na przycisku zasilania),
- Ośmiordzeniowy układ Qualcomm Snapdragon 8 Gen 2 (1 x Cortex-X3 @3,2 GHz + 2 x Cortex-A715 @2,8 GHz + 2 x Cortex-A710 @2,8 GHz+ 3 x Cortex-A510 @2,0 GHz), proces technologiczny 4 nm,
- Grafika Adreno 740,
- 8 GB RAM-u , 128 GB pamięci masowej UFS (96 GB dla użytkownika), karty pamięci microSD,
- 1 gniazdo na kartę nanoSIM + 1 gniazdo na kartę microSD, obsługa eSIM,
- Łączność 5G, LTE, Wi-Fi 6E a/b/g/n/ac/ax (2,4/5/6 GHz), Wi-Fi Direct, Bluetooth 5.3, NFC, GPS/ GLONASS/Galileo/Beidou/QZSS, cyfrowy kompas, barometr, USB-C 3.2, USB-OTG,
- Główny aparat 48 Mpix (Exmor T 52 Mpix, 1/1,35", 1,12 µm), obiektyw 24 mm z przysłoną f/1.9, Dual Pixel PDAF, optyczna stabilizacja obrazu (OIS), lampa LED, filmy 4K@24/25/30/60/120fps; drugi aparat 12 Mpix (Exmor RS, 1/2,5", 1,4 µm), obiektyw ultraszerokokątny 16 mm z przysłoną f/2.2, Dual Pixel PDAF; optyka Zeiss,
- Przedni aparat 12 Mpix (Exmor RS, 1/2,9", 1,22 µm), obiektyw 24 mm z przysłoną f/2.0, filmy 4K@24/25/30/60fps,
- Niewymienny akumulator litowo-polimerowy o pojemności 5000 mAh, szybkie ładowanie USB Power Delivery 30 W, ładowanie bezprzewodowe, bezprzewodowe ładowanie zwrotne,
- Android 13 z interfejsem Sony (test na oprogramowaniu 67.0.A.6.19),
- Cena: 4899 zł.







Zawartość opakowania
Smartfon Sony Xperia 5 V przyjechał do mnie w kolorze niebieskim (Blue). W białym, kartonowym pudełku znalazłem tylko trochę „makulatury”, w tym krótką instrukcję obsługi z linkiem do internetowego przewodnika po smartfonie, Ważne informacje i kartę gwarancyjną. Japończycy nie dodali do zestawu żadnych akcesoriów.
29.09.2023 14:57

Czy mimo sporego nasycenia rynku ofertami MVNO w Polsce jest jeszcze miejsce na kolejnego operatora? Spółka CrossMobile jest przekonana, że tak i ruszyła z nową ofertą komórkową.
CrossMobile to operator wirtualny, za którym stoi firma CrossMobile Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Spółka podaje, że jest wspierana przez zagraniczny kapitał, z głównym udziałowcem z USA, WHEN Group. Świadcząc swoje usługi, bazuje na infrastrukturze Polkomtela i sieci Plus.
Trzon mobilnej oferty CrossMobile stanowią usługi abonamentowe, w których można wybrać jeden z kilku pakietów:
- Start za 14,99 zł na miesiąc z 3 GB internetu,
- More za 16,55 zł na miesiąc (promocja, standardowo 19,99 zł) z 12 GB internetu i 3,25 GB w roamingu EU,
- Faster za 29,99 zł na miesiąc z 30 GB internetu i 5,89 GB w roamingu EU,
- Rocket za 49,99 zł na miesiąc z 100 GB internetu i 9,82 GB w roaming EU.
Operator na start przygotował także specjalny pakiet Hit Oferta, w którym za 9,99 zł przez pierwszy rok otrzymuje się korzyści jak w innych pakietach, a do tego 12 GB internetu. Później abonament wyniesie 16,99 zł na miesiąc.
We wszystkich pakietach oferowane są nielimitowane rozmowy i SMS/MMS, usługa TransferFree (bezpłatny krajowy transfer danych w serwisach Facebook, Messenger, Instagram i Whatsapp), aplikacja Care4Kids za 0,99 zł miesięcznie, możliwość wybrania darmowej karty eSIM, Wi-Fi Calling, a także dostęp do sieci 5G Plusa. Umowa zawierana jest na dowolny okres, można ją wypowiedzieć z miesięcznym wypowiedzeniem. Dla przenoszący numer pierwszy miesiąc jest za darmo.
Dostępne są też doładowania internetu: 1 GB za 3 zł lub 10 GB za 15 zł.
Aplikacja Care4Kids, wykorzystująca AI, standardowo ma kosztować 49,99 zł. Na razie jednak oferowana jest w dwustopniowej promocji. W niej po dwóch miesiącach cena wzrasta z 0,99 zł do 29,99 zł. Aplikacja ma chronić dzieci przed molestowaniem, dręczeniem i stanami lękowymi. Ma ostrzegać przed zaburzeniami nastrojów, depresją czy myślami samobójczymi.
Więcej na stronie www.crossmobile.pl.
[ANKIETA:1513]
29.09.2023 8:46

Firma Apple dopiero co wydała system iOS 17, a już szykuje do niego większą aktualizację. iOS 17.1 beta 1 jest już dostępny do pobrania i zawiera kilka nowych rozwiązań.
iOS 17.1 beta 1 najpierw trafił w ręce deweloperów, a teraz stał się dostępny publicznie dla zarejestrowanych użytkowników iPhone'ów. W nowej wersji oprogramowania wypatrzono pięć nowych funkcji:
- Sugestie dotyczące list odtwarzania Apple Music: podczas dodawania utworu do listy odtwarzania Apple Music sugeruje teraz kilka utworów na podstawie muzyki dostępnej na liście.
- Ulubione utwory w Apple Music: Apple Music umożliwia polubienie utworów, albumów, playlist i wykonawców. Ulubiona muzyka jest automatycznie dodawana do biblioteki i poprawia rekomendacje.
- AirDrop z danymi komórkowymi: jak wspomniano podczas wydarzenia WWDC 2023, można teraz nadal wysyłać i odbierać treści, gdy Wi-Fi jest niedostępne podczas AirDrop.
- NameDrop dla Apple Watch: wraz z iOS 17.1 beta i watchOS 10.1 beta Apple wreszcie umożliwia NameDrop z iPhone'a na Apple Watch. Dzięki temu można bezproblemowo wymieniać dane kontaktowe z innymi.
- Wskaźnik latarki na Dynamic Island: wcześniej ograniczony do modeli iPhone'a 15 Pro, wskaźnik latarki na Dynamic Island jest również dostępny dla iPhone'a 14 Pro i wszystkich modeli iPhone'a 15.
Publiczna wersja beta 1 systemu iOS 17.1 oferuje oczywiście więcej. Apple udostępnia także pierwszą publiczną wersję beta systemów iPadOS 17.1, watchOS 10.1, tvOS 17.1 i macOS Sonoma 14.1.
27.09.2023 20:18
Jesteś graczem, ale dużo podróżujesz? Nie masz miejsca na PC w pokoju? Nie ma sprawy! Rozwiązaniem mogą być nowe laptopy z serii Acer Nitro V 15.
Na rynku dostępne jest całe zatrzęsienie gier od dużych i małych wydawców ze skrajnie różnych gatunków. Tym samym każdy powinien móc znaleźć coś dla siebie. I o ile głośne tytuły AAA często kuszą fenomenalnie wyglądającą grafiką, to do ich obsługi potrzeba nowoczesnego i wydajnego komputera.
Seria Acer Nitro V 15 ma kosztować od 5200 złotych
Co jeśli ktoś nie ma w mieszkaniu miejsca na duży zestaw komputerowy? Nie ma sprawy! Z pomocą przychodzą gamingowe laptopy. A tak się składa, że Acer zapowiedział właśnie nowy model z rodziny Nitro.
Seria laptopów Acer Nitro V 15 będzie napędzana przez procesory Intel Core i7 z 13. generacji oraz układy graficzne NVIDIA GeForce RTX 4050 Laptop. Całość doprawiona do 32 GB pamięci RAM DDR5-5200 oraz wydajnymi nośnikami SSD PCI Express 4.0 x4 o pojemności do 2 TB.
Tajwańczycy zdecydowali się tutaj na 15,6-calową matrycę IPS o rozdzielczości Full HD (1920 x 1080 pikseli), częstotliwości odświeżania do 165 Hz oraz z czasem reakcji na poziomie 3 milisekund.
Wśród dostępnych złączy dostajemy jedno HDMI, trzy USB 3.2 Gen 1 typu A, jeden Thunderbolt 4 (USB C), port audio i RJ-45. Prócz tego mowa o łączności bezprzewodowej Wi-Fi 6 i Bluetooth 5.1. Całość pracująca pod kontrolą systemu operacyjnego Windows 11 w wersji Home.
Seria Acer Nitro V 15 (ANV15-51) pojawi się w polskich sklepach w połowie października 2023. Sugerowane ceny mają rozpoczynać się od 5200 złotych za podstawową specyfikację.
27.09.2023 20:16

Ulefone Armor Pad Lite to nowy pancerny tablet chińskiego producenta wzmocnionych telefonów. Urządzenie nie ma zbyt wyśrubowanej specyfikacji, ale system Android 13 Go powinien zapewnić mu odpowiednią wydajność.
W ostatnich miesiącach przybywa pancernych tabletów dostarczanych przez chińskich producentów wzmocnionych smartfonów. Firma Ulefone również ma takie urządzenia w ofercie, przy czym najnowszy model Armor Pad Lite to dość nietypowy sprzęt z lekkim wydaniem Androida.
Nowy model to odchudzona, tańsza wersja tabletu Ulefone Armor Pad, który miał swoją premierę kilka miesięcy temu. Urządzenie może się na przykład okazać dobrym wyborem dla dziecka, które niszczy bardziej delikatne urządzenia, choć nie brakuje w nich cech profesjonalnych.

Ulefone Armor Pad Lite ma w pełni wytrzymałą obudowę o wymiarach 213 x 128,8 x 14 mm i masie 558 g. Urządzenie zapewnia zgodność z normami IP68 i IP69K, przeszło też militarne testy MIL-STD-810H. Zniesie upadki z 1,5 metra i przez 30 minut wytrzyma zanurzenie na takiej głębokości. Niestraszny mu piasek i kurz.

Nowy tablet wyposażony jest w ekran o przekątnej 8 cali, rozdzielczości HD+ (800 x 1280) o jasności 500 nitów. Można go obsługiwać w rękawicach roboczych. Na obudowie znalazło się miejsce na głośniki stereo, wyjście audio 3,5 mm, dodatkowy klawisz do dowolnej konfiguracji, a także złącze uSmart, które pozwala na podłączenie zewnętrznych akcesoriów producenta: endoskopu i mikroskopu.
Sercem modelu Armor Pad Lite jest układ MediaTek MT8766 (CPU do 2 GHz, GPU IMG GE8330 700 MHz) – niezbyt wydajna jednostka, której towarzyszy zaledwie 3 GB pamięci RAM. Na dane przewidziano 32 GB pamięci wewnętrznej. Z pełnym Androidem taka konfiguracja mogłaby okazać się zabójcza, ale urządzenie dostarczane jest z lekką wersją Android 13 Go, przystosowaną do pracy ze sprzętem o mniejszej wydajności.

Ulefone Armor Pad Lite wyposażony jest ponadto w łączność Wi-Fi 5 (2,4 i 5 GHz), Bluetooth 5.2, NFC z płatnościami Google, czytnik linii papilarnych, moduł pozycjonowania GPS, GLONASS, Beidou i Galileo, a także przedni aparat 5 Mpix oraz tylny 13 Mpix. We wnętrzu tabletu znalazł się ponadto akumulator 7650 mAh z ładowaniem 10 W.
Ulefone Armor Pad Lite mimo niewielkiej wydajności ma kilka ciekawych cech, może też kusić ceną. We własnym sklepie producenta tablet kosztuje 159,99 USD, czyli nieco ponad 700 zł. Na AliExpress z wysyłką do Polski i podatkiem urządzenie dostępne jest natomiast za 844 zł.
27.09.2023 14:58

Spotify dodał nową funkcje do swojej aplikacji. Jam to spersonalizowana sesja wspólnego słuchania muzyki w czasie rzeczywistym dla dowolnej grupy znajomych.
Jam opiera się na niektórych z popularnych funkcji Spotify, takich jak Blend i współtworzenie playlist, łącząc je z technologią personalizacji. Dzięki temu słuchanie muzyki w grupie powinno być jeszcze łatwiejsze i przyjemniejsze. Dzięki nowej funkcji cała paczka znajomych może wziąć udział w muzycznej zabawie, korzystając ze współdzielonej kontroli kolejki, rekomendacjom dostosowanym do danej grupy i możliwości sprawdzenia, kto dodał dany utwór.
Jak działa Spotify Jam?
Aby rozpocząć Jam, użytkownik Spotify Premium wybiera playlistę, utwór lub album do odtworzenia. Następnie, po kliknięciu przycisku "Połącz" na dole ekranu lub naciskając menu z trzema kropkami na ulubionej liście odtwarzania, albumie lub utworze, pokaże się przycisk "Rozpocznij Jam". Można także wybrać urządzenie, na którym chce się odtwarzać muzykę, na przykład telefon lub głośnik.
Osoby mieszkające w jednym domu i korzystające ze wspólnej sieci Wi-Fi również zostaną poproszone o dołączenie do Jam’u. Następnie można zaprosić swoją ekipę znajomych (dotyczy to zarówno użytkowników Premium, jak i darmowej wersji Spotify) na jeden z trzech sposobów:
- włącz Bluetooth, a następnie połączcie swoje telefony,
- poproś znajomych o zeskanowanie kodu QR na ekranie hosta,
- kliknij "udostępnij", aby wysłać link za pośrednictwem serwisów społecznościowych, wiadomości tekstowych, SMS i innych.

Wszyscy uczestnicy Jam'u mogą dodawać utwory do kolejki, sprawdzać, kto dodał dany utwór i otrzymywać rekomendacje. A wszystko to z własnych urządzeń. Gospodarz ma kontrolę nad tym, kto uczestniczy w Jamie, może również zmieniać kolejność utworów lub usunąć piosenkę, która nie pasuje do klimatu. Istnieje także opcja "Kontrola gości”, umożliwiająca wszystkim uczestnikom sesji usuwanie lub zmianę kolejności utworów. Gdy jest ona wyłączona, wyłącznie gospodarz ma kontrolę nad Jamem.
Jam jest dostępny dla wszystkich użytkowników Spotify Premium i Free na całym świecie. Wystarczy upewnić się, że aplikacja jest zaktualizowana.
26.09.2023 15:44
Jak co roku, Xiaomi zaprezentował jesienią smartfony serii T. To dla mnie o wiele bardziej ekscytująca premiera niż nawet tegoroczne Xiaomi 13 i 13 Pro. Powód jest prosty, wiosenne nowości są dla geeków, seria T dla normalnych ludzi.
Xiaomi 13T? Biedawersja! - nic bardziej mylnego
Choć z pozoru seria T to jakieś tam okrojone wersje podstawowych wariantów flagowców Xiaomi, od długiego czasu firma pokazuje, że daleko jej do takiej narracji. Seria T ma inną filozofię, jest tańsza, ale niekoniecznie gorsza. Powiem nawet więcej, z racji rozsądnego stosunku cena/jakość, potrafi być popularniejsza i tym sposobem lepiej wpisywać się w gusta użytkowników. Ba, zdarza się nawet dotrzeć tej serii do niezagospodarowanych jeszcze przez nikogo nisz, jak np. Xiaomi 11T, który bryluje w specjalistycznej fotografii stomatologicznej za sprawą spektakularnego trybu makro.

Seria Xiaomi 13T czerpie ze współpracy z niemiecką legendą
Firmy Leica nie trzeba przedstawiać nikomu, kto choć trochę zanurzył się w świat fotografii. Po niezwykle udanej współpracy z Huaweiem, w czasach, gdy ten ostatni rządził mobilnym światem, firma weszła w kolaborację z Xiaomi. Już na dzień dobry witają nas dwa tryby pracy aparatu - realistyczny i vivid, podkręcający domyślnie rzeczywistość. Ale to co się dzieje w trybie portretowym to jakiś kosmos. Dostajemy 3 tryby pracy aparatów, w fotograficznych standardach portretowych: 35 mm opisane jest jako dokumentacyjny, 50 mm oferuje powirowany bokeh, a 90 mm klimatyczne zdjęcia o bardzo miękkiej ostrości.

Do tego jest dłuuuuga lista wysmakowanych filtrów kolorystycznych firmy Leica. Brzmi to pewnie dla części z Was jak jakieś bzdury z Instagrama czy innego TikToka, ale efekty pracy aparatów są bardzo przyjemne dla oka, a praca twórcza sprawia mnóstwo frajdy. Już na przedpremierowej wersji oprogramowania stwierdziłem - tak, użytkownicy tego potrzebują. Znajomi byli święcie przekonani, że spędziłem długi czas w aplikacjach do obróbki zdjęć, tymczasem widzieli zdjęcia prosto z aparatu.

Xiaomi 13T Pro - te same aparaty, ale jeszcze więcej możliwości
W moje ręce wpadł wyższy z duetu nowych smartfonów producenta. Oprócz topowej wydajności, przynosi on ekran o jasności szczytowej 2600 nitów (obłęd), 100% odwzorowaniu kolorów DCI-P3, odświeżaniu 144 Hz (u Apple płaci się za to dodatkowe tysiące złotych) i rozdzielczości FullHD+. Jest tutaj Dolby Vision i HDR10+, są głośniki stereo z Dolby Atmos, jest pierwszy raz u Xiaomi Wi-Fi 7, a Bluetooth to najwyższy wariant 5.4. Podczas pierwszej konfiguracji przywitała mnie możliwość dodania karty eSIM (hurra), a w czasie spaceru po rynku w Lublinie wykręciłem po 5G ponad 800 Mb/s. No nie mam pytań.

MediaTek Dimensity 9200+ wyprodukowany w procesie technologicznym 4 nm, uzbrojony w GPU Immortalis-G715 i 12 GB pamięci RAM (LPDDR5X) to zestaw absolutnie bez jakichkolwiek kompleksów. Wodoszczelna obudowa wykończona została metalem i szkłem (206 g) lub metalem i wegańska skórą (200 g). Te masy podaję nie bez powodu, bo względem użytkowanego przeze mnie iPhona 14 Pro Max (240 g) ten telefon to prawdziwe piórko w dłoniach. Oczywiście jak na tak dużą przekątną ekranu.

A i jeszcze coś. Gdy miałem ruszać na pierwszą większą sesję fotograficzną w terenie spostrzegłem 14% naładowania akumulatora. Już chciałem podpiąć swoją standardową ładowarkę z Power Delivery (13T Pro bez problemu obsługuje i ten standard), ale przypomniałem sobie o tej z pudełka - wyspecjalizowanej (120 W). No i ludzie, to trwało kwadrans. Od zera do pełna (5000 mAh) telefon ładuje się w 19 minut, a na ponad 1/3 akumulatora (36%) wystarcza 5 minut. Nawet nie zdążyłem być na siebie zły, że zapomniałem o ładowaniu, bo wyszedłem z domu z pełnym akumulatorem.
Jak się z tego korzysta?
Na pełną recenzję telefonu jeszcze trzeba chwilę poczekać, ale po pierwszym tygodniu korzystania z Xiaomi 13T Pro nie mam wątpliwości, że ocena końcowa będzie wysoka. Nie do końca przypadł mi do gustu błękitny kolor ekoskóry, no ale to rzecz właśnie gustu. Mocno wystająca wyspa aparatów rodzi pewne obawy o jej trwałość, ale już w pudełku dostajemy etui ochronne z odpowiednio wystającymi dystansami - aparaty są bezpieczne, gdy telefon leży na stole. Trochę szkoda, że szybka ładowarka z zestawu to aż tak duży klocek, producent ma tutaj jeszcze przestrzeń do rozwoju. Da się też zauważyć, że fabrycznie nałożona na ekran folia ochronna ma właściwości elektrostatyczne i uparcie przyczepiają się do niech paproszki. Folię można jednak zawsze wymienić i no i bardzo dobrze, że już na start dostajemy jakąś ochronę.

Chyba jednak najważniejsze jest wszystko to, czego nie zauważamy podczas korzystania z telefonu - nie jest za cichy, nie ma problemów z zasięgiem i jakością połączeń, akumulator nie znika w oczach, a do tego nie przegrzewa się, a jego interfejs działa błyskawicznie, bez tendencji do "zamyślania się". Postawienie na SoC firmy MediaTek dało tym sposobem nie tylko możliwość zaoferowania konkurencyjnej ceny, ale i topowych parametrów pracy.
Cena? Uczciwa
W Polsce Xiaomi 13T Pro dostępny jest w wariancie pamięci 12 GB RAM i 512 GB pamięci wewnętrznej w cenie 3999 zł. W moim odczuciu to bardzo uczciwa kwota, szczególnie uwzględniając dosyć szczodre wielkości pamięci. W promocji na start można w dodatku zgarnąć gratis hulajnogę elektryczną Mi Electric Scooter Essential o wartości 1799 zł, co czyni ofertę jeszcze bardziej interesującą.

Xiaomi 13T - bez Pro - dostępny jest natomiast z pamięcią 8 GB + 256 GB w cenie 2999 zł, a do 8 października lub do wyczerpania zapasów producent dokłada gratis warty 1199 zł tablet Redmi Pad 4 GB + 128 GB.
Czy Leica daje radę?
Xiaomi narobił tyle szumu wokół możliwości fotograficznych serii 13T, że wypadałoby to sprawdzić. Dla przypomnienia, mamy tutaj 2 aparaty 50 Mpix - jeden z obiektywem o ekwiwalencie 24 mm, światłosiłą f/1.9 i sensorem 1/1.28 cala, drugi o światłosile f/1.9, z mniejszym sensorem, ale z ogniskową odpowiadającą 50 mm. Do tego jest jeszcze szerokokątny aparat 12 Mpix (f/2.2, ekwiwalent 15 mm). Ten ostatni nagrywa wideo 4K w maksymalnie 30 fps, dwie 50-tki potrafią też nagrać 4K w 60 fps, a dodatkowo główny aparat radzi sobie z 8K w 24 fps. Wymienione wyżej rozdzielczości dotyczą tylko 13T Pro, wariant bez Pro, z racji ograniczeń chipsetu zatrzymuje się na 4K w 30 fps. Podstawowy 13T nie potrafi też w profesjonalne wideo - 13T Pro oferuje 10-bitowe nagrywanie filmów z próbkowaniem kolorów LOG 4:2:0 i domyślnym Rec.709 LUT. Ba, tabelę kolorów można podmienić ulubionym LUT-em i uzyskać jeszcze bardziej epickie materiały wideo.
Tradycyjnie już, pomimo podkreślania walorów zoomu 50 mm (przybliżenie 2x), najwyższe parametry obrazu ma aparat główny. To nim będziecie zapewne robić większość zdjęć, bo najlepiej radzi sobie z całej trójki w słabszych warunkach oświetleniowych. Gdy robi się ciemno lepiej też nie kombinować z symulowanymi trybami klasycznymi Leica, bo 35 i 90 mm to przybliżenia cyfrowe, które jedynie spotęgują niedostatki światła. Dosyć już jednak tego gadania, sami zobaczcie próbki zdjęć, które nie były poddawane obróbce:
[
- Selfies:
[
- Portrety:
[
- Trudne warunki oświetleniowe:
[
- Zakres ogniskowych:
[ Artykuł NIE powstał na zlecenie Xiaomi, zawiera wyłącznie opinie autora
26.09.2023 14:47

W najbliższy piątek, 29 września 2023 roku, w poznańskiej Galerii MM otwiera się salon iSpot o statusie Apple Premium Reseller. Z tej okazji przez dwa dni można skorzystać z atrakcyjnych, limitowanych promocji oraz spróbować swoich sił w konkursie.
Drzwi salonu iSpot Apple Premium Reseller w Galerii MM w Poznaniu otworzą się już w ten piątek, 29 września, o godzinie 9:00 rano. Osoby, które odwiedzą salon 29 i 30 września, mogą spodziewać się atrakcyjnych promocji na sprzęt firmy Apple. Oferta obowiązuje wyłącznie 29 i 30 września lub do wyczerpania puli produktów objętych promocją w salonie. Będzie również konkurs, w którym przyznane zostaną trzy nagrody: 128 GB, Apple Watch Series 9 GPS 41mm oraz AirPods 3. generacji.

Limitowane promocje w nowym salonie iSpot Apple Premium Reseller w Galerii MM w Poznaniu będą obejmować następujące produkty:
- 128 GB – cena promocyjna 3333 zł (75 sztuk, najniższa cena z 30 dni: 3999 zł),
- 128 GB – cena promocyjna 4444 zł (75 sztuk, najniższa cena z 30 dni: 5299 zł),
- AirPods Pro 2. generacji z etui z USB-C – cena promocyjna 888 zł (100 sztuk, najniższa cena z 30 dni: 1299 zł),
- AirPods Pro 3. generacji – cena promocyjna 699 zł (50 sztuk, najniższa cena z 30 dni: 979 zł),
- AirPods Pro 2. generacji z etui ładującym – cena promocyjna 499 zł (50 sztuk, najniższa cena z 30 dni: 799 zł),
- MacBook Air 13", M2, 256 GB – cena promocyjna 5399 zł (75 sztuk, najniższa cena z 30 dni: 5606,11 zł),
- MacBook Air 15", M2, 256 GB – cena promocyjna 6399 zł (25 sztuk, najniższa cena z 30 dni: 6496,11 zł),
- iPad 10,9" Wi-Fi 64 GB – cena promocyjna 2199 zł (50 sztuk, najniższa cena z 30 dni: 2537,06 zł),
- Apple Watch Ultra 2 GPS + Cellylar – cena promocyjna 3799 zł (50 sztuk, najniższa cena z 30 dni: 4499 zł),
- Apple TV Wi-Fi + Ethernet 128 GB – cena promocyjna 699 zł (50 sztuk, najniższa cena z 30 dni: 949 zł).
Oferta będzie obowiązywać wyłącznie w dniach 29-30 września 2023 roku lub do wyczerpania puli produktów promocyjnych dostępnych w salonie iSpot w CH Galeria MM w Poznaniu. Szczegóły . Regulamin konkursu "Narysuj i wygraj" w CH Galeria MM w Poznani dostępny jest .