punkta kod zniżkowy
Wiadomości z tagiem HTC  RSS
iPhone 15 – bieda edition dla biednych ludzi? (test)

17.10.2023 17:01


iPhone 15 to najtańszy spośród nowych smartfonów Apple. Sprawdzamy, czy bliżej mu do pełnoprawnego flagowca, czy do wykastrowanego średniaka.
Myślę, że nikt nie będzie polemizował ze stwierdzeniem, że iPhone 15 Pro to jeden z najlepszych smartfonów, jakie znajdziemy aktualnie w sklepach. Tyle tylko, że za jakość się płaci i to niemałe pieniądze. Ale na całe szczęście mamy też iPhone’a 15, czyli tańszy model, dzięki któremu każdy może doświadczyć odrobiny emejzingu w swoim życiu. Ale jest tu pewien haczyk…
Kup teraz - zapłać później
od 4477,00 zł na ceneo

Choć iPhone 15 jest tańszy od wariantu Pro, to nadal nie jest to telefon tani. Jego ceny startują od 4699 zł za opcję ze 128 GB pamięci wewnętrznej. Sporo, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę, że na papierze jego specyfikacja wypada znacznie gorzej od droższego brata. Mamy tu zeszłoroczny procesor Apple A16 Bionic, wyświetlacz OLED o przekątnej 6,1” i odświeżaniu raptem 60 Hz oraz podwójny aparat z głównym modułem o rozdzielczości 48 Mpix, ale bez dedykowanego tele. 
No i tak, wreszcie dostajemy USB-C, ale nawet tutaj pierwsze co bije po oczach, to ewidentne cięcia. Nie tylko jesteśmy ograniczeni do prędkości USB 2.0, ale nawet nie dostajemy szybkiego ładowania z prawdziwego zdarzenia.


To jak to właściwie jest z tym iPhonem 15? Dostaliśmy flagowca w ludzkiej cenie czy kiepsko wycenionego kastrata dla frajerów? Sprawdzamy!

Co w zestawie?


iPhone 15 sprzedawany jest w niewielkim pudełku, które nie zmieniło się znacząco na przestrzeni kilku ostatnich generacji. Nie znajdziemy w nim ładowarki. Zamiast mamy dokumentację, kluczyk do tacki SIM i bardzo fajny jakościowo przewód USB-C. No i mamy naklejkę z logo Apple… bo w sumie czemu nie?

Wygląd


Jaki jest iPhone, każdy widzi. Apple dość konsekwentnie trzyma się estetyki wypracowanej na przestrzeni kilku poprzednich generacji. Nowy model może się w związku z tym wydawać nieco nudny, ale trudno mu odmówić tego, że dobrze się prezentuje. Projektantom z Cupertino wyszedł naprawdę zgrabny kawałek sprzętu, który na żywo sprawia dużo lepsze wrażenie niż na zdjęciach.
Z przodu znajdziemy wyświetlacz otoczony wąską, symetryczną ramką. Pewną nowością jest zastąpienie wielkiego notcha wyspą Dynamic Island znaną z zeszłorocznego iPhone’a 14 Pro. Tak naprawdę mamy tu dwa niezależne otwory, połączone w jeden element na poziomie oprogramowania. Na pewno prezentuje się to znacznie bardziej nowocześnie niż wcięcie zdobiące ekrany poprzedników.
Na pleckach mamy taflę matowego szkła w jednym z kilku pastelowych odcieni. Obowiązkowe logo z nadgryzionym jabłkiem wkomponowano tym razem wyjątkowo subtelnie. Ma ono ten sam kolor, co reszta obudowy, a wyróżnia się wyłącznie delikatnym połyskiem. 
W rogu telefonu umieszczono natomiast kwadratową wyspę aparatu. Co ciekawe, nie jest to osobny element, a wykonano ją z tego samego kawałka szkła, co resztę plecków. To bardzo subtelny detal, ale trzeba przyznać, że prezentuje się świetnie. No i co warto podkreślić – choć aparaty wystają poza obręb obudowy, to grubość takiego garbu mieści się w rozsądnych granicach. Piszę o tym, bo to dość istotny atut na tle nieco nieporęcznego wariantu Pro.
Boczne ramki wykonano z aluminium i wykończono pod kolor obudowy. Nie palcują się i nie odbarwiają, co zdarza się w przypadku tytanowego iPhona 15 Pro. W porównaniu z poprzednikiem zostały natomiast delikatnie zaokrąglone przy krawędziach.
Z wartych uwagi elementów, u góry jest pusto.


Z prawej mamy przycisk zasilania.


U dołu zaszła bodaj najbardziej rewolucyjna zmiana, bo zamiast złącza Lightning z poprzednich generacji znajdziemy tu uniwersalny port USB-C. Oprócz tego mamy tu podwójny grill skrywający głośnik multimedialny oraz mikrofon.


Z lewej umieszczono przyciski regulacji głośności oraz fizyczny suwak wyciszenia. Osobiście bardzo cieszy mnie obecność tego ostatniego, bo uważam, że to bardziej praktyczne rozwiązanie niż programowalny przycisk wariantu Pro.

Jakość wykonania


Pod względem wykonania iPhone 15 to absolutnie najwyższa liga i poziom, do którego mogą aspirować flagowce konkurencji. Z przodu i z tyłu znajdziemy specjalne szkło hartowane stworzone wspólnie z firmą Corning, ramka to aluminium, a spasowanie elementów jest wzorowe. Całość wydaje się bardzo solidna i sprawia rewelacyjne wrażenie w dotyku. No i mamy tu pełną pyło- i wodoodporność na poziomie IP68.

Wygoda obsługi


iPhone 15 to jeden z najbardziej kompaktowych smartfonów, jakie znajdziemy obecnie na rynku. Telefon świetnie leży w dłoni i bez problemu daje się obsłużyć jedną ręką. Na pewno pomaga fakt, że nie ma tu żadnych ostrych krawędzi, które uwierałyby podczas korzystania z urządzenia. No i jest leciutki, dzięki czemu można zapomnieć, że mamy go w kieszeni.
Także od sprzętowej nie mam zastrzeżeń. Jeśli coś miałoby negatywnie wpływać na komfort obsługi, wskazałbym raczej na oprogramowanie. Sporo elementów tutejszego interfejsu nadal pamięta czasy, kiedy ekrany smartfonów miały po cztery cale i niekoniecznie sprawdza się przy wysokich wyświetlaczach współczesnych iPhone’ów.

Wyświetlacz


Na pokładzie iPhone’a 15 znajdziemy wyświetlacz Super Retina XDR OLED o przekątnej 6,1” i rozdzielczości 1179 x 2556. Zagęszczenie pikseli to ok. 461 PPI, także do ostrości wyświetlanego obrazu trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia.
Co innego do częstotliwości odświeżania, która wynosi maksymalnie 60 Hz. Czy ma to jakikolwiek wpływ na funkcjonalność urządzenia? Ani trochę. Wpływa jednak negatywnie na komfort pracy i stanowi bardzo dziwne przeoczenie, jeśli wziąć pod uwagę, że w dzisiejszych czasach nawet telefony za poniżej 1000 zł wyposażone są w panele o częstotliwości 90, a nawet 120 Hz. No ale chyba wszyscy wiedzą, z czego to wynika, prawda? iPhone 15 Pro się nie sprzeda, jeśli tańszy model wypadnie zbyt dobrze.
Do jakości samego panelu nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Ba, w niektórych aspektach wypada naprawdę rewelacyjnie. Mam tu na myśli przede wszystkim jasność maksymalną, która według naszych pomiarów sięga 1056 nitów, a niewykluczone, że byłaby wyższa, gdyby nie ograniczenia naszej aparatury pomiarowej (część źródeł mówi o 1600 nitów). Czytelność w jasnym słońcu jest więc perfekcyjna. Oczywiście o kontraście i kątach widzenia nie ma sensu zbyt dużo pisać, bo wypadają perfekcyjnie – jak to przystało na panel OLED.
Jasność
maksymalna
Temperatura
bieli
Kontrast Pokrycie
gamutów
Błąd ΔE
Auto: 1054 cd/m²
Ręcznie: 541 cd/m²
6405K n/d sRGB: 97,7%
Adobe RGB: 70,5%
DCI-P3: 73,3%
Średni: 1,23
Maksymalny: 5,81

Ciekawie prezentuje się natomiast kwestia odwzorowania kolorów. Jeśli wierzyć naszym pomiarom, wyświetlacz iPhone’a 15 może się pochwalić pokryciem gamutów DCI-P3 i Adobe RGB na poziomie nieco ponad 70 procent, co jak na telefon tej klasy byłoby wynikiem bardzo słabym. Prawdopodobnie mamy tu jednak do czynienia z automatycznym przełączaniem profili kolorystycznych w zależności od wyświetlanego rodzaju treści, a sam panel potrafi obsłużyć znacznie szerszy gamut, np. podczas oglądania wideo z HDR. Niestety nie jesteśmy w stanie wykazać tego w oparciu o wykorzystywaną przez nas procedurę testową.
Złego słowa nie mogę natomiast powiedzieć o kalibracji. Odwzorowanie kolorów w ramach przestrzeni sRGB stoi na bardzo wysokim poziomie, a średni błąd ∆E wynosi raptem 1,23. W tym warto wspomnieć, że choć telefon nie oferuje opcji ręcznej zmiany profilu kolorów, to posiada funkcję True Tone, dostosowującą balans bieli do panujących aktualnie warunków oświetleniowych.

Wydajność


Sercem iPhone’a 15 jest procesor Apple A16 Bionic. Jeśli nazwa brzmi znajomo, to pewnie dlatego, że jest to ta sama jednostka, która przed rokiem napędzała iPhone’a 14 Pro. Sam układ wykonany został w litografii 4 nm. Składa się na niego sześć rdzeni: dwa wysokowydajne Everest o taktowaniu 3,46 GHz i cztery Sawtooth o taktowaniu 2,02 GHz. Do tego dostajemy pięciordzeniowy układ graficzny Apple GPU, 6 GB RAM i nawet 512 GB pamięci wewnętrznej w technologii NVMe.
Procesor na pokładzie bohatera testu nie jest może najświeższą konstrukcją, ale wysokiej wydajności odmówić mu nie można. Telefon doskonale radzi sobie z wszystkimi codziennymi zadaniami i jest szalenie wręcz responsywny. Bez problemu zagramy w nim również w najbardziej wymagające tytuły.

Wydajność
AnTuTu V10 Geekbench 6 3D Mark GFXBench offscreen Maksymalna temperatura obudowy [°C]
Jeden rdzeń Wszystkie rdzenie Wild Life Extreme Wild Life Extreme Stress Test Aztec Ruins Vulkan High Tier (1440p Offscreen) Car Chase (1080p Offscreen)
ASUS Zenfone 9 - 2037 5625 2766 52,90% 2976 6172 48
ASUS Zenfone 10 1597632 1931 5171 Maxed out 45,80% 3978 7703 46,8
Honor Magic5 Pro 1482913 1049 2894 3663 35,20% 4301 7426 47
HTC U23 Pro 701715 - - 830 99,60% 1064 2208 50,9
iPhone 14 Pro - - - 3342 67,00% 2692 3257 44,9
iPhone 14 Pro Max - 2547 6396 3378 68,90% 3402 6088 47
iPhone 15 1456386 - - 2932 78,50% 2511 5435 43,7
iPhone SE 3 2022 - 2001 5344 1838 80,20% 2432,43 3959,98 45,2
Motorola Edge 40 Pro - 1375 4015 3645 80,30% 4324 7333 47,3
Nothing Phone (2) 1199738 - - 2811 60,40% 2938 4514 42
Nubia Redmagic 8S Pro 1644584 - - 3783 97,60% 4531 7823 42
Samsung Galaxy S22 - - - 1740 68,50% 1994 3295 44,1
Samsung Galaxy S22 Ultra - - - 2023 64,70% 1883 4267 45,8
Samsung Galaxy S23 - - - 3780 75,00% 4356 7613 42
Samsung Galaxy S23+ - 1980 5202 3853 67,10% 4488 7035 44,3
Samsung Galaxy S23 Ultra - - - 3845 67,30% 4560 7616 46,2
Samsung Galaxy Z Fold4 - 2008 5249 2780 50,00% 3237 6065 47,5
Samsung Galaxy Z Fold5 1486849 - - 3720 52,70% 3894 3726 48,4
Sony Xperia 1 IV - 2021 5250 2409 50,80% 1700 2963 49,6
Sony Xperia 1 V 1280111 2043 5414 3649 56,40% 4371 7378 46,9
Sony Xperia 5 V 1331244 - - 3702 56,70% 4384 7575 48,5
Xiaomi 12X - 1951 5277 1226 68,20% 1535 3434 43
Xiaomi 13 - 2004 5194 3652 95,10% 4184 7092 45,5
Xiaomi 13 Pro - 1925 4630 3779 97,80% 4402 7529 49,5
Xiaomi 13T Pro 1502016 - - 3451 84,50% 4044 6515 52,5
Xiaomi Poco F5 Pro 1295589 - - 2150 66,30% 3299 6022 44

Rzecz jasna wszelkie porównania z konkurencją na Androidzie są utrudnione ze względu na różnice w specyfice obydwu systemów. Można natomiast bezpiecznie przyjąć, że mówimy tu o wydajności bardzo zbliżonej do tegorocznych flagowców.
A jak wygląda kultura pracy? Zupełnie przyzwoicie, szczególnie biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z wydajnymi podzespołami zamkniętymi w wyjątkowo kompaktowej obudowie. Telefon pod obciążeniem potrafił się nagrzać do 43,7 °C w najcieplejszym punkcie. Nie jest to może przyjemne, ale też daleko temu do absurdalnych temperatur, które potrafiły osiągać modele Pro. 
Spadek wydajności również trzyma się w rozsądnych ryzach. Według pomiarów nawet pod długotrwałym obciążeniem nowy iPhone zachowuje ok. 79 procent maksymalnej mocy obliczeniowej. Dla porównania, w większości flagowców z Androidem notujemy spadek wydajności o połowę.

Biometria


iPhone 15 nie posiada skanera linii papilarnych. Mamy natomiast Face ID, czyli funkcję rozpoznawania twarzy. Wykorzystuje ona dodatkowy sensor głębi, tworząc trójwymiarowy model naszego oblicza, w związku z czym jest to rozwiązanie dużo bezpieczniejsze niż rozwiązania oparte wyłącznie o obraz z przedniego aparatu. 
Przede wszystkim jednak działa szybko, intuicyjnie i bardzo skutecznie. Podczas używania telefonu można zapomnieć, że włączone mamy jakiekolwiek zabezpieczenie biometryczne. Dodatkowo rozwiązanie działa nawet w całkowitej ciemności.

Komunikacja


iPhone 15 obsługuje łączność 5G w sieciach polskich operatorów i radzi sobie z tym bardzo dobrze. Na karcie Plusa bez problemu udało mi się złapać ponad 400 Mbps, więc zastosowany modem na pewno nie okaże się wąskim gardłem. Jeśli chodzi o rozmowy przez WiFi, funkcja ta jest dostępna, aczkolwiek spośród dwóch testowanych operatorów (Plus i Orange) mogłem ją aktywować wyłącznie u tego drugiego. No i warto wspomnieć, że telefon potrafi jednocześnie obsłużyć po jednej karcie nanoSIM i eSIM.
Z innych standardów łączności mamy Wi-Fi 6, Bluetooth 5.3 i NFC. 
Jest także złącze USB-C i to bodaj najważniejsza nowość, jaką wprowadza nowa generacja iPhone’ów. Złącze miałem okazję sprawdzić z kilkoma różnymi akcesoriami. Obsługa większości z nich – w tym pendrive’ów i DAC-ów – nie sprawiała żadnego problemu. Wyłącznie kontroler Razer Kishi nie zadziałał w ogóle.
Trzeba natomiast zauważyć, że w związku z przesiadką na USB-C Apple nie odpuściło sobie bycia Applem. Złącze w podstawowym iPhone’ie 15 ograniczone jest wyłącznie do prędkości USB 2.0 (iPhone 15 Pro obsługuje znacznie szybszy standard USB-C 3.2 Gen 2). 
W zestawie z telefonem zabrakło także adaptera do akcesoriów ze złączem Lightning, co jest trochę środkowym palcem dla dotychczasowych klientów marki. Gryzie się to także z budowaną przez giganta z Cupertino narracją o ochronie środowiska, bo czeka nas teraz wysyp elektrośmieci ze starą końcówką, którego można było uniknąć.
Jeśli chodzi o funkcję lokalizacji, telefon wykorzystuje technologie GPS, GLONASS, GALILEO, BDS, QZSS i NavIC.

Interfejs


iPhone 15 pracuje pod kontrolą systemu iOS 17. O samo oprogramowaniu Apple napisano już chyba wszystko. To kawał bardzo dopracowanego kodu, który wyróżnia się wysokim stopniem dopracowania oraz bezpieczeństwa. Użytkownicy chwalą je także za prostą, intuicyjną obsługę.


iOS reprezentuje kompletnie inną filozofię niż Android. To system niemal w całości zamknięty, który lubi narzucać użytkownikom liczne ograniczenia w imię bezpieczeństwa czy spójności interfejsu. Z perspektywy osoby, która na co dzień korzysta z Zielonego Robocika, na pewno wymaga to przyzwyczajenia. Funkcjonalnie jednak dzisiejszy iOS praktycznie nie różni się od swojego konkurenta z Mountain View. Od kilku wersji znajdziemy tu nawet alternatywę dla szuflady aplikacji oraz obsługę widżetów. Jeśli więc rozważacie przesiadkę z jednego systemu na drugi, jest to dobry moment.


Największymi plusami iOS są bez wątpienia długi okres wsparcia i szeroka integracja z innymi usługami Apple. Szczególnie to ostatnie może się okazać poważnym atutem dla osób, które korzystają już z ekosystemu giganta z Cupertino. Nie jest to jednak kwestia być albo nie być. Z innymi urządzeniami i usługami producenta iPhone 15 zdecydowanie rozwija skrzydła, ale nie jest to warunek konieczny, by komfortowo z niego korzystać.


Jeśli jest jakiś obszar tutejszego interfejsu, na który chciałbym pomarudzić, byłaby to nawigacja. Apple w wielu miejscach kurczowo trzyma się rozwiązaniem zaprojektowanych z myślą o pierwszych iPhone’ach z ekranem 3,5”. Wiele istotnych elementów wymaga sięgania do górnej belki, w systemie brakuje uniwersalnego gestu cofania, ustawienia większości aplikacji rozbite są między samą apkę oraz menu ustawień systemowych itd. Sprawdzało się to może dziesięć lat temu, ale na współczesnych telefonach z dużymi wyświetlaczami okazuje się po prostu nieporęczne.

Głośniki


Nowy iPhone nie posiada gniazda jack, co akurat nie powinno nikogo zaskakiwać. Ma natomiast zaskakująco dobre głośniki stereo. Charakteryzują się one pełnym brzmieniem z wyraźnie zdefiniowanymi niskimi tonami i dobrze odwzorowaną niższą średnicą. Jednocześnie dźwięk nie traci absolutnie nic na swojej klarowności, a technikalia trzymają wysoki poziom.
Mówiąc prościej, iPhone 15 nie gra jak smartfon, a jak sprzęt kilka razy większy. Takiego brzmienia spodziewałbym się może w laptopie, a i to dopiero w segmencie premium. Serio, pod tym względem bohater testu naprawdę mi zaimponował.

Aparat


Aplikacja aparatu na pokładzie iPhone’a 15 jest czytelna i funkcjonalna. Mamy tu nawigację za pomocą wirtualnego pierścienia, jasną ikonografię, a także kilka częściej lub rzadziej spotykanych udogodnień, w tym poziomicę i podgląd obszaru poza fotografowanym kadrem. Minusem jest natomiast fakt, że żeby pozmieniać część ustawień musimy opuścić aplikację aparatu i zajrzeć do menu ustawień systemowych, co komplikuje i spowalnia cały proces.


Co warto zauważyć, iPhone 15 nie posiada fabrycznie trybu manualnego. Jeśli nam na tej funkcji zależy, trzeba poszukać wśród aplikacji firm trzecich dostępnych w App Store.
iPhone 15 został wyposażony w podwójny aparat. Zaliczył on względem zeszłorocznego modelu duży upgrade. Tutejsza główna jednostka charakteryzuje się dużą matrycą 1/1,56” o rozdzielczości 48 Mpix. Sparowano ją z obiektywem o ogniskowej odpowiadającej 26 mm dla pełnej klatki oraz przysłonie f/1.6. Do dyspozycji mamy także optyczną stabilizację obrazu (OIS) w formie stabilizacji sensora.
Zdjęcia wykonane główny aparatem prezentują się bardzo dobrze. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to wyjątkowo naturalne kolory. Widać, że jest to obszar, do którego Apple przykłada dużo uwagi i w mojej ocenie zostawia konkurencję daleko w tyle. Świetną robotę robi także tryb HDR, który daje bardzo naturalne rezultaty, jednocześnie rejestrując zakres dynamiki, którego nie powstydziłaby się duża lustrzanka.
Jeśli przyjrzeć się zdjęciom z bliska, na pewno znalazłyby się powody, żeby pomarudzić. Przykładowo, w rogach kadru można dostrzec niewielki spadek ostrości, a drobne detale, takie jak liście drzew, bywają przeostrzone, co skutkuje pojawienie się artefaktów. Zastanawia mnie także obecność wyjątkowo mocnej winiety. Fakt, daje to fajny „lustrzankowy” efekt, ale jest to jednak wada optyki, którą chciałbym móc skorygować (albo wyłączyć, jeśli to tylko software’owy efekt).
Niestety w dalszym ciągu piętą achillesową iPhone’a pozostają zdjęcia po zmroku. Fotografie wykonane w słabym świetle są co prawda nadal szczegółowe, jednak na zbliżeniach biją po oczach wyraźną ziarnistością. No i pojawia się tutaj jeszcze jeden problem: kontrast. Apple skalibrowało ekspozycję w taki sposób, że ciemniejsze elementy kadru zlewają się w jedną czarną plamę. Wiadomo, nadmierne rozjaśnianie cieni nie jest może najlepszym pomysłem, ale tutaj gigant z Cupertino poleciał w drugą skrajność i wyszło jeszcze gorzej.
Warto przy okazji nadmienić, że Apple chwali się w materiałach na temat iPhone’a 15 dwukrotnym bezstratnym przybliżeniem, co jest bzdurą. Tutejszy aparat wykorzystuje dokładnie ten sam trik, który znajdziemy w większości telefonów z Androidem. Zdjęcia z przybliżeniem to po prostu wycinki z fotografii w pełnej rozdzielczości 48 Mpix. Faktycznie prezentują się bardzo dobrze i funkcja to doskonale sprawdzi się do portretów, ale nazywanie tego zoomem „bezstratnym” albo „optycznym” to po prostu kłamliwy marketing.
No i pochwalić muszę jeszcze jedną rzecz, a mianowicie tryb portretowy, który jest w mojej ocenie najlepszym w całej branży. Apple to jeden z nielicznych producentów, który potrafi stworzyć wiarygodną symulację głębi ostrości. Wiadomo, sporadycznie zdarzą się potknięcia, jednak w większości przypadków efekty wypadają naprawdę fantastycznie.
Drugie oczko na plecach to aparat ultraszerokokątny o rozdzielczości 13 Mpix. Wykonane z jego pomocą zdjęcia prezentują się dobrze, aczkolwiek na zbliżeniach mocne wyostrzanie skutkuje wyraźną ziarnistością. Generalnie jednak telefon dobrze radzi sobie z korygowaniem wad optyki, a zdjęcia mają ładne, naturalne kolory, więc i finalny efekt wygląda bardzo dobrze.


Z przodu znajdziemy aparat o rozdzielczości 12 Mpix z przysłoną f/1.9 oraz – co bardziej istotne – z autofokusem oraz dedykowanym sensorem głębi. W sumie mógłbym tu powtórzyć to, o czym pisałem w przypadku pozostałych modułów – wykonane z jego pomocą zdjęcia mają atrakcyjne kolory i niezłą szczegółowość. Do tego wspomniany wcześniej czujnik głębi pozwala uzyskać świetne rezultaty w trybie portretowym.
Unikałbym natomiast używania przedniej kamerki w słabym oświetleniu, bo spadek jakości potrafi być bardzo wyraźny. Niestety zastosowano tutaj malutką matrycę, przez co po zmroku telefon zaczyna mieć problemy nie tylko z ostrością, ale przede wszystkim z kontrastem i poprawnym odwzorowaniem kolorów.

Przykładowe zdjęcia

Aparat główny


[

Aparat ultraszerokokątny


[

Aparat przedni


[

Wideo


Aplikacja aparatu iPhone’a 15 wyposażona została w kilka trybów do nagrywania wideo. Charakteryzują się one czytelnym interfejsem, podobnym do tego znanego z funkcji fotograficznych. Niestety nie znajdziemy tutaj trybu manualnego, a ekspozycję zawsze ogarnia automatyka.


Co jednak ważne, materiał nagrywany przez iPhone’a 15 trzyma bardzo wysoki poziom. Możem nagrywać w maksymalnie 4K i 60 kl./s. i to z pełną stabilizacją. Telefon pozwala też na rejestrowanie obrazu w trybie HDR, a więc z rozszerzonym zakresem dynamiki.
iPhone’y od dawna cieszą się opinią jednych z najlepszych smartfonów do nagrywania wideo, a bohater testu wstydu tutaj bynajmniej nie przynosi. Rejestrowany za pomocą głównego obiektywu materiał być może nie dorównuje jeszcze obrazkiem bezlusterkowcom, ale i tak trzyma bardzo wysoki poziom. Kolory prezentują się atrakcyjnie, szczegółowość stoi na bardzo wysokim poziomie. No i mamy do dyspozycji bardzo skuteczną stabilizację obrazu, która pozwala na wygodnie nagrywać z ręki.
Gorzej sytuacja wygląda po zmroku, bo choć jesteśmy w stanie z iPhone’a 15 wykrzesać używalny materiał, to jednak spadek jakości jest wyraźny. Musimy się liczyć z dużą niższą szczegółowością oraz gorszym odwzorowaniem kolorów. Co jednak warto pochwalić, nawet w takich warunkach współpracy nie odmawia stabilizacja. U konkurentów wcale nie jest to takie oczywiste.
I z drobiazgów, o których warto wspomnieć: zoomowanie podczas nagrywania na iPhone’ie 15 prezentuje się zaskakująco naturalnie. Nawet przy przeskoku między głównym aparatem i ultraszerokokątnym nie pojawiają się znaczące różnice kolorystyczne, co stanowi nie lada wyczyn.
Przednią kamerką również możemy nagrać materiał w maksymalnie 4K i 60 kl./s. Co więcej, ma autofokus, co jest dzisiaj rzeczą bardzo rzadko spotykaną i to niezależnie od klasy sprzętu. Już to czyni z bohatera testu rewelacyjny aparat do vlogowania, a dodajmy do tego skuteczną stabilizację obrazu oraz bardzo dobry mikrofon i mamy w zasadzie ideał.

Bateria


Apple nigdy oficjalnie nie chwali się pojemnością akumulatora w swoich smartfonach. W sieci możemy jednak znaleźć informację, że tutejsze ogniwo ma pojemność ok. 3350 mAh. To malutko jak na dzisiejsze standardy i to nawet biorąc poprawkę na niewielkie gabaryty urządzenia.
Szczęśliwie jednak telefon z tego niewielkiego akumulatora robi dobry użytek. W toku testów wytrzymywał mi ok. 1,5 dnia na jednym ładowaniu przy SoT rzędu 5-6 godzin. Nie są to może wyniki wybitne, ale pozwalają na całkiem komfortowe korzystanie z urządzenia.
Niestety łyżka dziegciu pojawia się w kontekście ładowania i nie, nie mam tu na myśli braku ładowarki w zestawie. Chodzi mi o brak szybkiego ładowania. No OK, technicznie jest – telefon obsługuje standard USB Power Delivery. Niestety maksymalna moc to tylko 25 W, w związku z czym pełne ładowanie urządzenia zajmuje ponad godzinę. Na otarcie łez mamy za to ładowanie bezprzewodowe w dwóch standardach (MagSafe i Qi) oraz bezprzewodowe ładowanie zwrotne.

Podsumowanie


Czy iPhone 15 jest kastratem? Noo… tak. Nie da się tego ukryć. Producent dokonał cięć, by jakoś uzasadnić różnicę w cenie względem wariantu Pro. Nie zmienia to natomiast faktu, że bohater artykułu w toku testów znacznie częściej dawał się poznać jako reprezentant segmentu premium i to taki pełną gębą.
Nowy iPhone jest świetnie wykonany, ma doskonały wyświetlacz (pomijając odświeżanie), a wydajnością idzie ramię w ramię z tegorocznymi flagowcami z Androidem. Bardzo pozytywne wrażenie robi też tutejszy aparat. Może i nie jest on królem technikaliów, ale wykonane nim fotografie prezentują się naprawdę fantastycznie – a o to przecież chodzi, prawda? Osoby przesiadające się z Androida z pewnością docenią, że nowy iPhone nareszcie posiada złącze USB-C. No i wisienką na torcie pozostaje oprogramowanie oraz doskonała integracja z resztą ekosystemu giganta z Cupertino.
W zasadzie zalet iPhone’a 15 jest zbyt dużo, by można je tu było wszystkie wymienić. A wady? Te wynikają przede wszystkim z polityki producenta i zależnie od naszych osobistych upodobań mogą się okazać drobną niedogodnością albo czymś, co zaważy na zakupie. Nie da się natomiast ukryć, że wyświetlacz 60 Hz w telefonie za te pieniądze to zwyczajny żart. Boli także brak szybkiego ładowania. No i jest cena, która wcale nie gra na korzyść testowanego modelu.
Bo sprawa wygląda tak: za 4699 zł możemy mieć najtańszego iPhone’a 15. W podobnej lub niewiele wyższej cenie spokojnie da się upolować np. Samsunga Galaxy S23 Ultra albo niedobitki magazynowe iPhone’a 14 Pro. Jeśli spojrzeć na to od tej strony, opłacalność najtańszej piętnastki prezentuje się w najlepszym razie tak sobie. 
Oczywiście nie sądzę, by kogokolwiek miało to zniechęcić do zakupu. W końcu mówimy o iPhone’ie – tutaj opłacalność nigdy nie była szczególnie istotna. I może to dobrze? Bo iPhone 15 to naprawdę fajny telefon, nawet jeśli mógłby być lepiej wyceniony.

Ocena końcowa: 8/10


Plusy:
  • Wysoka jakość wykonania
  • Dopracowane oprogramowanie
  • Przewidywany długi okres wsparcia
  • Bardzo dobra jakość zdjęć z głównego aparatu
  • Rewelacyjna jakość wideo
  • Wyświetlacz o bardzo dobrych parametrach
  • Uniwersalne złącze USB-C
  • Jedne z najlepszych głośników w swojej klasie
  • Wysoka wydajność
  • Szeroka integracja z resztą ekosystemu producenta
  • Kompaktowe gabaryty
  • Atrakcyjny design
  • Pyło- i wodoodporność

Minusy:
  • Arbitralne cięcia, które nie powinny mieć miejsca w tym segmencie cenowym
  • Wyświetlacz o odświeżaniu tylko 60 Hz
  • Brak szybkiego ładowania
  • Wygórowana cena
  • Nawigacja po interfejsie bywa uciążliwa
  • Duży spadek jakości zdjęć i filmów po zmroku

Za wypożyczenie smartfona do testów dziękujemy firmie Plus. Smartfona możecie kupić w salonach oraz  

Hit dla indywidualistów. Dwa miesiące z Nothing Phone (2) - test

30.09.2023 15:41


Nothing Phone (2) to następca jednego z najciekawszych smartfonów minionego roku. Czy nowa generacja telefonu ma do zaoferowania coś poza niecodziennym wyglądem?
Premiera Nothing Phone’a (1) to jedno z najbardziej ekscytujących wydarzeń minionego roku w świecie urządzeń mobilnych. Debiut zupełnie nowej marki bynajmniej nie jest czymś, z czym mamy do czynienia na co dzień. Sam Nothing robił z kolei bardzo dużo, by nowy telefon marki wyróżniał się na tle konkurencji.
Kup teraz - zapłać później
od 3245,00 zł na ceneo

 Ale to było rok temu. Tymczasem niedawno na sklepowe półki trafiła druga generacja Nic-fona, o oryginalnej nazwie… Nothing Phone (2). Tym razem producent nie może liczyć na żadną ulgę na start – nowy model musi się sam obronić na tle konkurencji. Na całe szczęście pod względem specyfikacji widać tu zdecydowany krok w dobrym kierunku.
Nothing Phone (2) wyposażony został we flagowy układ Qualcomm Snapdragon 8+ Gen 1, więc śmiało można zakładać, że jest od poprzednika znacznie bardziej wydajny. Mamy tu także wyświetlacz LTPO OLED o przekątnej 6,7”, podwójny aparat o rozdzielczości 50 Mpix oraz akumulator o pojemności 4700 mAh. Nie zabrakło też znaku rozpoznawczego marki: oświetlenia Glyph.
Na papierze druga generacja Nothing Phone’a wygląda więc bardzo obiecująco. Niestety wszystkie te swoje usprawnienia mają swoją cenę… i to całkiem dosłownie. Nothing Phone (2) to już nie średniak, którego kupimy poniżej 2000 zł, a smartfon premium. W swoim wariancie z 12 GB RAM i 256 GB pamięci wewnętrznej telefon kosztuje 3290 zł. W tej kwocie dużo trudniej wybaczyć ewentualne niedoróbki.
W takim razie czy producentowi udało się stworzyć warty uwagi telefon z górnej półki? O tym mialem okazję się przekonać w ciągu ostatnich kilku tygodni, kiedy korzystałem z Nothing Phone (2) jako swojego głównego telefonu.

Nothing Phone (2) - test

Co w zestawie?


Najbardziej interesującym elementem zestawu pudełka z Nothing Phone (2) jest… cóż, samo pudełko. Nothing to chyba jedyny producent, który pakuje swoje telefony w jednorazowy kartonik, co może być upierdliwe, jeśli z jakiegokolwiek powodu musielibyśmy telefon z powrotem do niego schować.

Nothing Phone (2) - test
A co w środku? W środku raczej skromnie, bo poza telefonem znajdziemy tu wyłącznie dokumentację, kluczyk tacki SIM i przewód USB-C.

Wygląd


Wygląd to chyba najbardziej charakterystyczna cecha Nothing Phone’ów. Producent chciał się wyróżnić i trzeba przyznać, że mu się to udało. Nawet jeśli bryła urządzenia nie odbiega od powszechnie przyjętych standardów, to i tak trudno pomylić je z jakimkolwiek innym telefonem.
Od frontu akurat fajerwerków nie ma. Ot, płaska tafla szkła i duży wyświetlacz z zaokrąglonymi rogami. Pośrodku górnej belki umieszczono małe oczko przedniego aparatu. Ramki są co prawda nieco szersze niż przyjęło się w tym segmencie, ale za to symetryczne. To taki drobiazg, który pomaga budować wizerunek urządzenia klasy premium.
Znacznie bardziej interesujące jest to, co znajdziemy na pleckach. Zacznę od drobiazgu: tylna tafla szkła jest teraz lekko zaokrąglona, co stanowi jedną z kilku zmian względem poprzednika. Podejrzewam jednak, że dla większości osób główną atrakcją będzie fakt, że tył obudowy jest przeźroczysty, a pod spodem znajdziemy diody, składające się na podświetlenie Glyph.

Nothing Phone (2) - test
Do tego wątku jeszcze wrócimy. Ważne jest jednak to, że tył Nothing Phone (2) prezentuje się bardzo niecodziennie i trudno go pomylić z jakimkolwiek innym urządzeniem… no, może z wyjątkiem Nothing Phone (1).
Boczne ramki urządzenia wykonano z aluminium. Są matowe i – w przeciwieństwie do plecków – całkiem płaskie. Nie znajdziemy tu też większych niespodzianek, jeśli chodzi o rozmieszczenie elementów.
U góry mamy jeden z mikrofonów.

Nothing Phone (2) - test
Z prawej znalazł się przycisk zasilania.

Nothing Phone (2) - test
U dołu mamy głośnik multimedialny, kolejny mikrofon, gniazdo USB-C i tackę nanoSIM.

Nothing Phone (2) - test
Z lewej umieszczono z kolei przyciski regulacji głośności.

Wykonanie


Obudowa Nothing Phone (2) wykonana jest z dwóch tafli szkła Gorilla Glass 5 oraz aluminiowej ramki. Urządzenie sprawia bardzo solidne wrażenie, a spasowanie elementów nie budzi zastrzeżeń. Pod tym względem nowy model wypada nieznacznie lepiej od poprzednika i trzyma poziom, którego oczekiwałbym od urządzenia z wyższej półki cenowej.
Jeśli miałbym na coś pomarudzić – fajnie byłoby dostać pełną wodoszczelność. Niestety Nothing Phone (2) może pochwalić się wyłącznie odpornością na zachlapania na poziomie IP54.

Wygoda


Nothing Phone (2) to duży telefon z płaskimi ramkami, co w zasadzie z definicji oznacza, że niezbyt nadaje się do obsługi jedną ręką. Co prawda zaokrąglone plecki pomagają nieco w pewnym chwycie, ale posiadacze małych dłoni i tak nie będą zachwyceni. No i przyciski niepotrzebnie rozrzucono na przeciwległe krawędzie, przez co korzystanie z nich wymaga zmiany chwytu lub wspomagania się drugą ręką.
Trzeba natomiast zauważyć, że duży rozmiar Nothing Phone’a (2) nie przeszkadzał mi tak, jak w innych telefonach o podobnej przekątnej wyświetlacza. Jest dobrze wyważony, pewnie leży w dłoni i nie ciąży nadmiernie w kieszeni. Trudno od takiego kolosa oczekiwać więcej.

Wyświetlacz


Wyświetlacz na pokładzie Nothing Phone (2) to panel LTPO OLED o przekątnej 6,7” i rozdzielczości 1080x2412, co daje zagęszczenie pikseli na poziomie ok. 394 PPI. Częstotliwość odświeżania to maksymalnie 120 Hz.
Ekran w codziennym używaniu sprawuje się dobrze. Mamy perfekcyjną czerń oraz nieskończony kontrast – jak we wszystkich panelach OLED – a także dobre kąty widzenia. Czytelność w jasnym słońcu nie budzie zastrzeżeń, a jasność maksymalna w trybie automatycznym potrafi sięgnąć 990 nitów.
Jasność
maksymalna
Temperatura
bieli
Kontrast Pokrycie
gamutów
Błąd ΔE
Auto: 990 cd/m²
Ręcznie: 492 cd/m²
Żywe: 6505K
Standard: 6385K
n/d Tryb Żywe:
sRGB: 99,4%
Adobe RGB: 85,3%
DCI-P3: 91,7%
Tryb Standard:
Średni: 0,87
Maksymalny: 4,21

Odwzorowanie kolorów jest w porządku, aczkolwiek konkurencja radzi sobie pod tym względem lepiej. Przykładowo, pokrycie gamutu Adobe RGB to „tylko” 85,3 procent, podczas gdy w segmencie wyższym i premium jesteśmy przyzwyczajeni do wartości przekraczających 90 procent. Trzeba natomiast przyznać, że do kalibracji trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. W trybie Standard średni błąd ∆E to tylko 0,87, co jest rewelacyjną wartością.

Wydajność


W środku Nothing Phone (2) pracuje układ Qualcomm Snapdragon 8+ Gen 1, czyli topowa jednostka, tyle że z zeszłego roku. Mówimy tu o procesorze wykonanym w litografii 4 nm, na który składa się pojedynczy rdzeń Cortex-X2 3,0 GHz, trzy Cortex-A710 2,5 GHz oraz cztery Cortex-A510 1,8 GHz. Całość uzupełnia układ graficzny Adreno 730, 8 lub 12 GB RAM i nawet 512 GB pamięci wewnętrznej UFS 3.1.
Wydajność Nothing Phone (2) to ciekawy temat. Już na podstawie doboru podzespołów można się domyślić, że bicie rekordów szybkości nie było dla producenta priorytetem. Kolejnym dowodem na to jest obniżone taktowanie rdzenia Cortex-X2, przez co telefon wypada w testach benchmarkowych gorzej od innych urządzeń o podobnej specyfikacji. 

Wydajność ogólna
AnTuTu V9 Geekbench 5 AI Benchmark
Jeden rdzeń Wszystkie rdzenie
ASUS Zenfone 9 1082688 1317 4324 1375
ASUS Zenfone 10 1308235 1470 4971 2108
Honor Magic5 Pro 1215953 1431 4417 2014
HTC U23 Pro 528867 787 2853 505
iPhone 12 mini 669854 1584 4039 -
iPhone 14 Pro 943614 1886 5409 -
iPhone 14 Pro Max 972455 1891 5449 -
iPhone SE 3 2022 726306 1734 4566 -
Motorola Edge 40 694072 759 3305 202,4
Motorola Edge 40 Neo 504002 785 2223 185
Nothing Phone (1) 579834 715 2811 86,1
Nothing Phone (2) 857679 989 3653 1752
OnePlus 10T 1026360 1323 3994 1350
OnePlus 11 5G 1250574 1495 4930 2006
OnePlus Nord 2 5G 681180 843 3361 125,1
OnePlus Nord 3 969753 1189 3976 990,8
Samsung Galaxy A54 509196 782 2771 -
Samsung Galaxy S22 862637 706 3378 107,4
Samsung Galaxy S22 Ultra 864815 1157 3463 103,4
Samsung Galaxy S23 1152121 1550 4981 2038
Samsung Galaxy S23+ 1218971 1513 4968 2027
Samsung Galaxy S23 Ultra 1254959 1574 4894 2027
Sony Xperia 5 V 1172733 1455 4743 2021
Sony Xperia 10 V 392305 665 1921 44
Xiaomi 13 1292004 1484 5056 2063
Xiaomi Poco F4 GT 916160 1251 3655 1119
Xiaomi Poco F5 Pro 1094279 1267 4007 1732

Tylko czy to ważne? Nawet jeśli testowany model został przez producenta nieco „wykastrowany”, to w codziennym używaniu nie daje się tego odczuć. Szybkością działania dużo bliżej mu do urządzeń flagowych niż popularnych średniaków, a i z bardziej wymagającymi zastosowaniami, np. grami, poradzi sobie bez większego problemu.

Wydajność w grach
3D Mark GFXBench offscreen Maksymalna temperatura obudowy [°C]
Wild Life Extreme Wild Life Extreme Stress Test Aztec Ruins Vulkan High Tier (1440p Offscreen) Car Chase (1080p Offscreen)
ASUS Zenfone 9 2766 52,90% 2976 6172 48
ASUS Zenfone 10 Maxed out 45,80% 3978 7703 46,8
Honor Magic5 Pro 3663 35,20% 4301 7426 47
HTC U23 Pro 830 99,60% 1064 2208 50,9
iPhone 12 mini 2183 62,80% 2251,08 4072,04 45,1
iPhone 14 Pro 3342 67,00% 2692 3257 44,9
iPhone 14 Pro Max 3378 68,90% 3402 6088 47
iPhone SE 3 2022 1838 80,20% 2432,43 3959,98 45,2
Motorola Edge 40 1267 99,10% 1277 2958 47,5
Motorola Edge 40 Neo 699 99,20% 812,6 1551 49,8
Nothing Phone (1) 694 99,60% 1010 2195 39,3
Nothing Phone (2) 2811 60,40% 2938 4514 42
OnePlus 10T 2766 90,00% 3304 6022 47
OnePlus 11 5G 3707 54,90% 4435 7514 48,3
OnePlus Nord 2 5G - - 1313 2951 46,5
OnePlus Nord 3 2393 56,20% 2737 4666 45,6
Samsung Galaxy A54 811 99,60% 848,4 1808 34,8
Samsung Galaxy S22 1740 68,50% 1994 3295 44,1
Samsung Galaxy S22 Ultra 2023 64,70% 1883 4267 45,8
Samsung Galaxy S23 3780 75,00% 4356 7613 42
Samsung Galaxy S23+ 3853 67,10% 4488 7035 44,3
Samsung Galaxy S23 Ultra 3845 67,30% 4560 7616 46,2
Sony Xperia 5 V 3702 56,70% 4384 7575 48,5
Sony Xperia 10 V 361 98,90% 523,9 1150 35,4
Xiaomi 13 3652 95,10% 4184 7092 45,5
Xiaomi Poco F4 GT 2565 45,50% 2996 5660 46,7
Xiaomi Poco F5 Pro 2150 66,30% 3299 6022 44

Ale po co obniżać wydajność własnego telefonu? Jedną z bardziej oczywistych odpowiedzi wydaje się poprawa kultury pracy. Faktycznie, Nothing Phone (2) wypada na tym polu odrobinę lepiej niż pozostali rywale o podobnej wydajności. Przede wszystkim temperatura obudowy pod obciążeniem to maksymalnie 42 °C, co jest wynikiem zupełnie rozsądnym dla tej klasy sprzętu. Gorzej, że już throttlingu termicznego wyeliminować się nie udało. Podczas używania wydajność telefonu nadal potrafi spaść do ok. 60 procent. Cel więc osiągnięto, ale tylko częściowo.


Biometria


Nothing Phone (2) wyposażony został w optyczny skaner linii papilarnych zintegrowany z wyświetlaczem. Jest on na tyle duży, że korzystanie z niego nie sprawia żadnych problemów, a pod względem szybkości i poprawności działania wypada wręcz wzorowo. Tutaj nie ma się do czego przyczepić.

Podświetlenie Glyph


Unikalną cechą smartfonów marki Nothing jest podświetlenie Glyph. W nowym modelu zostało ono nieco ulepszone. Zwiększono liczbę niezależnych stref podświetlenia na pleckach. Pozwala to na szerszy zakres personalizacji oraz rozszerzoną funkcjonalność.

Nothing Phone (2) - test
Tu jednak jest pies pogrzebany. Choć producent stara się rysować Glyph jako praktyczny i funkcjonalny dodatek, w praktyce trudno go takim nazwać. Z Nothing Phone (2) korzystałem więcej niż z większości telefonów, które otrzymuję na testy, a mimo to przez niecałe dwa miesiące użyłem Glypha tylko dwa razy: raz w formie latarki i raz, żeby szybko podejrzeć, ile czasu zostało do przyjazdu mojego Ubera.

Nothing Phone (2) - test
Niestety, choć większość zastosowań tutejszego podświetlenia na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo praktyczna, to ich użyteczność przekreśla jeden drobiazg: używając telefonu patrzymy na ekran, a nie na plecki, gdzie umieszczono diody. Aktywne wykorzystanie podświetlenia Glyph np. jako rozbudowanej diody powiadomień wymaga dodatkowego wysiłku i pamiętania m.in. o odkładaniu telefonu wyświetlaczem do dołu. Kompletny bezsens, prawda?
Nie da się natomiast ukryć, że jest to coś, co dodaje testowanemu modelowi bardzo dużo indywidualnego charakteru. Przerost formy nad treścią? Tak, ale z drugiej strony… czy to źle? Lepsze to niż kolejny model, wyglądający tak jak setka pozostałych.

Komunikacja


Nothing Phone (2) obsługuje łączność 5G oraz posiada miejsce na dwie karty nanoSIM. Czego zabrakło? Obsługi kart eSIM. Nie jest to może duże przeoczenie, niemniej w przypadku telefonu z tego segmentu wypada je wypunktować.
Z innych standardów łączności mamy tu Wi-Fi 6, Bluetooth 5.3 i NFC. Jest też złącze USB-C, choć niestety obsługuje ono wyłącznie prędkości na poziomie USB 2.0. 
Jeśli chodzi o usługę lokalizacji, wykorzystuje ona technologie GPS, GLONASS, BDS, GALILEO, QZSS i NavIC.

Interfejs


Nowy smartfon marki Nothing pracuje pod kontrolą Androida 13 z nakładką Nothing OS 2.0.

Nothing Phone (2) - test
Interfejs przygotowany przez firmę Nothing jest pod wieloma względami bardzo interesujący. Modyfikacje wprowadzone przez producenta są bardzo odważne. Mam tu na myśli charakterystyczny font, imitujący wyświetlacz typu dot matrix, czarno białe ikonki oraz zestaw unikalnych widżetów. Podobną estetykę znajdziemy także w aplikacjach przygotowanych przez producenta, takich jak Pogoda czy Rejestrator (dyktafon).

Nothing Phone (2) - test
Wszystkie te elementy oczywiście mogą się podobać. Osobiście jednak odebrałem wszystkie autorskie ingerencje producent w interfejs jako niechlujne i mało czytelne. Na całe szczęście zostały one zaaplikowane bardzo powierzchownie. Wystarczy zmienić tapetę, usunąć z pulpitu widżety producenta i nagle Nothing OS jest niemal nie do odróżnienia od czystego Androida.

Nothing Phone (2) - test
Osobiście chwalę sobie takie podejście. Zamiast wymyślać koło na nowo, producent załatał kilka luk czystego Androida i dostarczył nam system, który jest funkcjonalny i oferuje niezłe możliwości personalizacji.

Nothing Phone (2) - test
Jak obiecuje producent, Nothing Phone (2) ma otrzymać trzy duże aktualizacje Androida (trzy lata wsparcia) oraz cztery lata aktualizacji bezpieczeństwa. To dobry wynik, o ile firma się z tej deklaracji wywiąże. Aktualnie musimy wierzyć na słowo.


Dźwięk


Nothing Phone (2) nie posiada gniazda jack (szok, prawda?), ale posiada głośniki stereo. To oczywiście zaleta. Szkoda jedynie, że jak na ten segment nie są to szczególnie dobre głośniki. Brzmienie skupione jest na wyższej średnicy i brakuje w nim niskich tonów. Co więcej, balans pomiędzy kanałami pozostawia sporo do życzenia, przez co efekty przestrzenne brzmią mało wiarygodnie. Jasne, w telefonie za 1500 zł pewnie by mi to nie przeszkadzało, ale od sprzętu ponad dwukrotnie droższego oczekuję więcej.

Aparat


Aplikacja aparatu pokładzie Nothing Phone (2) oferuje podstawową funkcjonalność oraz prosty interfejs, wykorzystujący wirtualny pierścień do przełączania między trybami. Funkcjonalnie wypada ok. Jest spartańska, ale swoją funkcję spełnia. Bolą mnie natomiast dwie rzeczy: stanowczo zbyt czuła poziomica, która okazuje się bezużyteczna przy zdjęciach z ręki, oraz font, który jest koszmarnie wręcz nieczytelny.

Nothing Phone (2) - test
Znajdziemy tutaj także tryb manualny (Ekspert). Został on zakopany nieco głębiej, niż bym sobie życzył. Bije też od niego pewna spartańskość. Poza zmianą parametrów ekspozycji i opcją zapisu plików RAW nie ma tutaj zbyt dużo.

Nothing Phone (2) - test
A szkoda, bo na papierze tutejszy aparat wydaje się mieć potencjał. Na pleckach znajdziemy podwójną jednostkę z aparatem szeroko- i ultraszerokątnym. Obydwa charakteryzują się rozdzielczością 50 Mpix.
Główny moduł bazuje na matrycy w rozmiarze 1/1,56”. Sparowano go z obiektywem o ogniskowej odpowiadającej 24 mm dla pełnej klatki oraz przysłonie f/1.9. Do dyspozycji mamy także optyczną stabilizację obrazu (OIS), co w tym segmencie można już w gruncie rzeczy uznać za standard.
Zdjęcia wykonane głównym aparatem za dnia prezentują się dobrze. Zastosowany algorytm przetwarzania obrazu obchodzi się z fotografiami stosunkowo łagodnie – nie podbija nadmiernie kontrastu i nasycenia ani nie wprowadza agresywnego wyostrzania, które pojawia się często u konkurencji. Obraz prezentuje się dzięki temu naturalnie i dobrze znosi dalszą obróbkę w programach graficznych. Gorzej, że nie ma tu nic, co tuszowałoby np. wyraźny spadek ostrości w rogach kadru.
Jakość zdjęć po zmroku również wypada w porządku, choć daleki jestem od zachwytów. Widać, że duża matryca oraz optyczna stabilizacja robią robotę, ponieważ fotografie są ostre i szczegółowe. Problemem może się natomiast okazać odwzorowanie kolorów. W sztucznym oświetleniu telefon miewa problemy z doborem poprawnego balansu bieli, a idąc za ciosem, także poprawnych parametrów kontrastu i nasycenia. Wykonane w takich warunkach fotografie wyglądają na wypłowiałe i mają wyraźny zafarb, przez co prezentują się mało atrakcyjnie.
Zastosowany aparat ultraszerokokątny ma rozdzielczość 50 Mpix i kąt widzenia rzędu 114°. Ma także pełny autofokus, dzięki czemu może pełnić rolę aparatu makro.
Wykonane z jego pomocą zdjęcia na ekranie telefonu prezentują się bardzo dobrze. Mają ładne kolory, szeroki zakres dynamiki i niezłą ostrość. Niestety na zbliżeniach da się dostrzec kilka problemów i to dość poważnych. Szczegółowość jest w najlepszym razie przeciętna, a wady optyki nie są korygowane praktycznie w ogóle. W efekcie mamy duży spadek ostrości w pobliżu krawędzi kadru i kolorowe otoczki wokół praktycznie wszystkich kontrastujących krawędzi. Myślę, że w tym segmencie można już oczekiwać nieco więcej. Z drugiej strony aparatem ultraszerokim można zrobić całkiem przyzwoite zdjęcia po zmroku, więc za to plus.
No i, ku mojemu zaskoczeniu, Nothing Phone (2) naprawdę dobrze radzi sobie ze zdjęciami makro. Te faktycznie są ostre, mają ładnie odwzorowane kolory i atrakcyjne, naturalne rozmycie tła. Ba, zaryzykuję stwierdzenie, że w tej roli aparat ultraszerokokątny odnajduje się dużo lepiej niż w swoich podstawowych zastosowaniach.

Nothing Phone (2) - test
Wreszcie mamy aparat przedni o rozdzielczości 32 Mpix oraz przysłonie f/2.5. Nie ma autofokusu, ale poza tym to całkiem niezła jednostka. Zdjęcia są ostre, kolory naturalne oraz mają poprawną ekspozycję – nawet w sztucznym świetle.

Zdjęcia z aparatu

Aparat główny


[

Aparat ultraszeroki


[

Aparat przedni


[

Wideo


Wspomniałem, że aplikacja aparatu jest dość spartańska i w sumie to samo mógłbym napisać o jej trybach wideo. Dostajemy bardzo prosty interfejs, gdzie znajdziemy wszystko, co trzeba, ale nic więcej. Co warto podkreślić, nie ma trybu manualnego, który w tym segmencie staje się coraz popularniejszym dodatkiem.

Nothing Phone (2) - test
Samo wideo nagramy w rozdzielczości maksymalnie 4k i 60 kl./s. (oraz nawet 480 kl./s. w trybie slow motion). Zarejestrowany obraz prezentuje się dobrze. Kolory oraz oświetlenie wyglądają naturalnie, a w kadrze nie ma zbyt dużo szumu. Nie mam też zastrzeżeń do szczegółowości. Co jednak najbardziej istotne – nawet w trybie 4K i 60 kl./s. możemy cieszyć się skuteczną stabilizacją obrazu.
Po zmroku spadek jakości jest wyraźny. Przede wszystkim w kadrze pojawia się dużo szumu, a kolory cierpią na podobną przypadłość, jak ta opisana w przypadku zdjęć: niefortunny dobór balansu bieli i zafarb w sztucznym świetle. Generalnie jednak Nothing Phone (2) nawet w tych warunkach prezentuje bardzo przyzwoity poziom i dobrze sprawdzi się do okazjonalnego nagrywania wideo.

Bateria


Nothing Phone (2) wyposażono w akumulator o pojemności 4700 mAh. Trochę szkoda, że mimo tak dużych gabarytów nie udało się tutaj upchnąć ogniwa 5000 mAh, ale 300 mAh dużej różnicy robić nie powinno.
Jeśli chodzi o czas pracy na jednym ładowaniu, wypada on całkiem dobrze. W naszym teście telefon wytrzymał 538 minut przeglądania Internetu oraz korzystania z multimediów i to w bardziej wymagającym trybie 120 Hz. W praktyce telefon radził sobie z całym dniem intensywnej pracy bez konieczności rozglądania się za gniazdkiem. Podejrzewam, że w rękach mniej wymagającego użytkownika dałoby się wycisnąć nawet 1,5 dnia, choć ręki sobie uciąć nie dam.
  TELEPOLIS MARK (minuty) Godziny pracy Bateria (mAh) Ustawienia ekranu
SoT Heavyuser Przekątna Rozdzielczość Odświeżanie
ASUS Zenfone 10 120 Hz 451 217 33 4300 5,92" 1080 x 2400 120 Hz
ASUS Zenfone 10 60 Hz 623 313 47 4300 5,92" 1080 x 2400 60 Hz
Honor Magic5 Pro 60 Hz 708 312 51 5100 6,81 1312 × 2848 1-120 Hz
Motorola Edge 40 144 Hz 438 209 32 4400 6,55" 1080 x 2400 144 Hz
Motorola Edge 40 60 Hz 588 224 41 4400 6,55" 1080 x 2400 60 Hz
Motorola Edge 40 Neo 144 Hz 457 306 38 5000 6,55" 1080 x 2400 144 Hz
Motorola Edge 40 Neo 60 Hz 598 335 47 5000 6,55" 1080 x 2400 60 Hz
Nothing Phone (1) 120 Hz 419 342 38 4500 6,55" 1080 x 2400 120 Hz
Nothing Phone (1) 60 Hz 590 383 49 4500 6,55" 1080 x 2400 60 Hz
Nothing Phone (2) 120 Hz 538 299 42 4700 6,7" 1080 x 2412 120 Hz
Nothing Phone (2) 60 Hz 722 280 50 4700 6,7" 1080 x 2412 60 Hz
OnePlus 10T 60 Hz 503 250 38 4800 6,7" 1080 x2412 60 - 120 Hz
OnePlus 11 5G 120 Hz 503 250 38 5000 6,7" 1440 x 3216 120 Hz
OnePlus 11 5G 60 Hz - 230 - 5000 6,7" 1440 x 3216 60 Hz
OnePlus Nord 2 5G 90 Hz 347 223 29 4500 6,43" 1080 x 2400 90 Hz
OnePlus Nord 2 5G 60 Hz 558 240 40 4500 6,43" 1080 x 2400 60 Hz
OnePlus Nord 3 120 Hz 368 245 31 5000 6,74" 1240 x 2772 120 Hz
OnePlus Nord 3 60 Hz 415 279 35 5000 6,74" 1240 x 2772 60 Hz
Samsung Galaxy S22 120 Hz 383 361 37 3700 6,1" 1080 x 2340 120 Hz
Samsung Galaxy S22 60 Hz 439 381 41 3700 6,1" 1080 x 2340 60 Hz
Samsung Galaxy S22 Ultra 120 Hz 358 300 33 5000 6,8" 1440 x 3088 10-120 Hz
Samsung Galaxy S22 Ultra 60 Hz 468 311 39 5000 6,8" 1440 x 3088 60 Hz
Samsung Galaxy S22 Ultra 120 Hz 410 324 37 5000 6,8" 1080 x 2316 10-120 Hz
Samsung Galaxy S22 Ultra 60 Hz 557 383 47 5000 6,8" 1080 x 2316 60 Hz
Samsung Galaxy S23 60 Hz 648 228 44 3900 6,1" 1080 x 2340 (24) 48-120 Hz
Samsung Galaxy S23+ 120 Hz 715 291 50 4700 6,6" 1080 x 2340 48-120 Hz
Samsung Galaxy S23+ 60 Hz 690 267 48 4700 6,6" 1080 x 2340 60 Hz
Samsung Galaxy S23 Ultra 1-120 Hz 505 252 38 5000 6,8" 1440 x 3088 1-120 Hz
Samsung Galaxy S23 Ultra 60 Hz 725 233 48 5000 6,8" 1440 x 3088 60 Hz
Samsung Galaxy S23 Ultra 1-120 Hz 604 272 44 5000 6,8" 1080 x 2316 1-120 Hz
Samsung Galaxy S23 Ultra 60 Hz 777 294 54 5000 6,8" 1080 x 2316 60 Hz
Sony Xperia 10 V - 513 - 5000 6,1" 1080 x 2520 60 Hz
Sony Xperia 5 IV 120 Hz 479 297 39 5000 6,1" 1080 x 2520 120 Hz
Sony Xperia 5 IV 60 Hz 607 298 45 5000 6,1" 1080 x 2520 60 Hz
Sony Xperia 5 V 120 Hz 668 402 54 5000 6,1" 1080 x 2520 120 Hz
Sony Xperia 5 V 60 Hz 899 362 63 5000 6,1" 1080 x 2520 60 Hz
Xiaomi 13 727 294 51 4500 6,36" 1080 x 2400 60 Hz
Xiaomi 13 Pro 120 Hz 479 215 35 4820 6,73" 1440 x 3200 120 Hz
Xiaomi 13 Pro 60 Hz 629 248 44 4820 6,73" 1440 x 3200 60 Hz
Xiaomi 13 Pro 120 Hz 681 278 48 4820 6,73" 1080 x 2400 120 Hz
Xiaomi 13 Pro 60 Hz 696 281 49 4820 6,73" 1080 x 2400 60 Hz
Xiaomi Poco F4 GT 120 Hz 409 199 30 4700 6,67" 1080 x 2400 120 Hz
Xiaomi Poco F4 GT 60 Hz 521 205 36 4700 6,67" 1080 x 2400 60 Hz
Xiaomi Poco F5 Pro 60 Hz 615 265 44 5160 6,7" 1080 x 2400 60 Hz
Xiaomi Poco F5 Pro 120 Hz 610 245 43 5160 6,7" 1080 x 2400 120 Hz
Xiaomi Poco F5 Pro 60 Hz 662 298 48 5160 6,7" 1440 x 3200 60 Hz
Xiaomi Poco F5 Pro 120 Hz 636 277 46 5160 6,7" 1440 x 3200 120 Hz

Jeśli chodzi o ładowarkę, to – niespodzianka – w pudełku jej nie znajdziemy. Na szczęście znalezienie kompatybilnego zasilacza nie powinno być problemem. Telefon korzysta z uniwersalnego standardu USB Power Delivery oraz pozwala na ładowanie przewodowe mocą maksymalnie 45 W. Do tego dochodzi ładowanie bezprzewodowe w standardzie Qi mocą 15 W oraz bezprzewodowe ładowanie zwrotne.

Podsumowanie


Tak jak Nothing Phone (1) był fajnym średniakiem, któremu doskwierało kilka problemów wieku dziecięcego, tak Nothing Phone (2) jest urządzeniem znacznie bardziej dojrzałym, ale i celującym w znacznie wyższy segment. To sprawia, że na pytanie czy warto go kupić, dużo trudniej udzielić jednoznacznej odpowiedzi.
Nie chcę, żeby ktoś mnie źle odebrał – to świetny smartfon. Inaczej nie wytrzymałbym z nim blisko dwóch miesięcy, prawda? Nothing Phone (2) ma praktycznie wszystko, czego oczekiwałbym od telefonu za te pieniądze. Wysoka wydajność? Jest. Bardzo dobra jakość wykonania? Jest. Wyświetlacz o świetnych parametrach? Jest. Porządny aparat? Też jest, choć z zastrzeżeniem, że zdjęcia w sztucznym świetle wyglądają tak sobie. Nawet do oprogramowania trudno się przyczepić, bo o ile do modyfikacji wdrożonych przez producenta można mieć pewne zastrzeżenia, o tyle są one powierzchowne, a pod spodem czeka na nas czysty Android.

Nothing Phone (2) - test
Ale są też obszary, gdzie ewidentnie brakuje szlifu, jakiego oczekiwałbym od telefonu z górnej półki. Autorskie modyfikacje interfejsu wprowadzone przez producenta nie są ani funkcjonalne, ani czytelne, głośniki stereo grają przeciętnie, a zdjęcia wykonane aparatem ultraszerokim wyglądają fatalnie na dowolnym ekranie większym niż 8”. Nie jestem też przekonany co do sensu użycia procesora o fabrycznie ograniczonej wydajności. Wiecie, nie są to może wady poważne, ale kontrastują z wizerunkiem smartfona klasy premium.

Nothing Phone (2) - test
No i tu jest pies pogrzebany, bo o ile nie mam wątpliwości, że Nothing Phone (2) jest świetnym smartfonem, o tyle w cenie 3290 zł raczej nie byłbym moim pierwszym wyborem. Dość powiedzieć, że za podobne pieniądze znajdziemy w sklepach m.in. Samsunga Galaxy S23, ASUSa Zenfone’a 9 czy Xiaomi POCO F5 Pro. Ba testowany niedawno OnePlus Nord 3 jest wyraźnie tańszy, a potrafi dotrzymać kroku bohaterowi dzisiejszego testu pod niemal każdym względem.
Żaden z tych smartfonów nie sprawi jednak, że będziecie wyróżniać się na ulicy, a Nothing Phone (2) jak najbardziej. Jeśli więc styl i indywidualny charakter są dla Was równie istotne, co parametry techniczne, to mam dobrą wiadomość – chyba właśnie znaleźliście telefon dla siebie ?

Ocena końcowa: 8/10


Plusy:
  • Unikalny design
  • Wysoka jakość wykonania
  • Wysoka wydajność
  • Wyświetlacz o bardzo dobrych parametrach
  • Dobra jakość zdjęć i filmów za dnia
  • Bardzo dobre zdjęcia makro
  • Czysty Android
  • Obietnica czterech lat wsparcia producenta
  • Ładowanie bezprzewodowe

Minusy:
  • Autorskie elementy interfejsu wyglądają niechlujnie
  • Podświetlenie Glyph wygląda ciekawie, ale jest mało praktyczne
  • Przeciętna jakość dźwięku z głośników stereo
  • Kiepska korekcja wad optyki aparatu ultraszerokokątnego
  • Nieco wygórowana cena

Smartfona do testów udostępniła firma Nothing.

HTC U23 Pro – test topowego smartfonu legendarnej marki

18.09.2023 17:00


HTC to niegdyś bardzo popularna marka tworząca innowacyjne smartfony, które z powodzeniem konkurowały z flagowcami innych producentów. Teraz topowym modelem HTC jest dobrze wyposażony średniak, który jest bohaterem tej recenzji.
HTC U23 Pro to na pierwszy rzut oka nieźle wyposażony smartfon, który powinien z powodzeniem konkurować z podobnej klasy produktami innych marek. Urządzenie ma atrakcyjnie wyglądającą obudowę, która jest odporna na działanie wody i pyłów na poziomie IP67. W jej wnętrzu pracuje wydajny SoC, wspierany przez 12 GB pamięci operacyjnej.
W komplecie mamy również duży wyświetlacz OLED, chroniony mocnym szkłem Corning Gorilla Glass Victus. Urządzenie pozwala na korzystanie z sieci 5G, oferuje również inne nowoczesne standardy łączności bezprzewodowej. A to wszystko jest zasilane akumulatorem, który można naładować między innymi bezprzewodowo.
HTC U23 Pro w ręce tył
Są też oczywiście wady, o których dowiesz się z następnych stron tej recenzji. Zapraszam do jej przeczytania i komentowania.

Najważniejsze cechy telefonu:

  • Plastikowa obudowa, szkło Corning Gorilla Glass Victus,
  • Wymiary: 166,6 x 77,1 x 8,9 mm, masa: 205 g,
  • Obudowa odporna na działanie pyłów i wody (IP67),
  • 6,7-calowy wyświetlacz OLED o rozdzielczości 1080 x 2400 pikseli (393 ppi), 120 Hz, czujnik oświetlenia,
  • Boczny czytnik linii papilarnych,
  • Gniazdo audio Jack 3,5 mm,
  • Ośmiordzeniowy układ Qualcomm Snapdragon 7 Gen 1 (1 x Cortex-A710 @2,4 GHz + 3 x Cortex-A710 @2,36 GHz + 4 x Cortex-A510 @1,8 GHz), proces technologiczny 4 nm,
  • Grafika Adreno 644,
  • 12 GB RAM-u, 256 GB pamięci masowej (203 GB dla użytkownika),
  • 2 gniazda na karty nanoSIM, SIM2 zamiennie z kartą pamięci microSD,
  • Łączność 5G, Wi-Fi 6E 802.11a/b/g/n/ac/ax (2,4/5/6 GHz), Bluetooth 5.2, NFC, GPS / GLONASS / Galileo / Beidou, cyfrowy kompas, USB-C 3.0, USB OTG,
  • Główny aparat 108 Mpix (1/1,67", 0,64 µm), obiektyw z przysłoną f/1.7, PDAF, optyczna stabilizacja obrazu (OIS), podwójna lampa LED, filmy 4K@30fps, 1080p@30; drugi aparat 8 Mpix (1/4,0”, 1,12 µm), obiektyw ultraszerokokątny 120° z przysłoną f/2.4; trzeci aparat 5 Mpix, obiektyw z przysłoną f/2.2, zdjęcia makro; czwarty aparat 2 Mpix, obiektyw z przysłoną f/2.4, czujnik głębi,
  • Przedni aparat 32 Mpix (1/3,2”, 0,7 µm), obiektyw z przysłoną f/2.45, filmy 1080p@30fps,
  • Niewymienny akumulator litowo-jonowy o pojemności 4600 mAh, szybkie ładowanie przewodowe do 30 W, szybkie ładowanie bezprzewodowe do 15 W, bezprzewodowe ładowanie zwrotne 5 W,
  • Android 13 (test na oprogramowaniu 1.10.2401.1),
  • Cena początkowa: 2599 zł.

Kup teraz - zapłać później
od 2349,00 zł na ceneo

Zawartość pudełka


Do testów otrzymałem smartfon HTC U23 Pro w kolorze Coffee Black (kawowym). W białym, kartonowym pudełku, oprócz telefonu, znalazłem jeszcze przewód USB-C oraz metalową igłę do wysuwania tacki na karty (2 x nanoSIM lub nanoSIM + microSD). Zestaw został uzupełniony o krótką instrukcję Quick Start Guide oraz instrukcję bezpieczeństwa i zasady gwarancji. Dwa ostatnie dokumenty również w języku polskim.
HTC U23 Pro sprzedawany jest bez ładowarki. O tę użytkownik urządzenia musi sam się postarać.

Źródło: www.telepolis.pl

Rosja ze spektakularną porażką. Nawet Kreml dał się wykiwać

11.09.2023 20:29

Rosja ze spektakularną porażką. Nawet Kreml dał się wykiwać
Rosyjskie monitory LightCom to oszustwo – ujawnił bloger Maksym Gorszenin. I to takie, w którym producent oszukał nawet krajowe władze.
Rosjanie od lat zapowiadają, że w końcu zaczną tworzyć własną elektronikę. Zazwyczaj jednak kończy się tylko na zapowiedziach, ewentualnie kupnie OEM-owych rozwiązań z Chin. Tym razem miało być inaczej, gdyż monitory marki LightCom zostały oficjalnie zatwierdzone jako krajowe przez Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Tylko, przekręt szybko wyszedł na jaw.
Rosyjski resort przemysłu, aby walczyć z kreatywnymi importerami, stworzył specjalny system punktowy. Ocenia się w nim pochodzenie zarówno warstwy sprzętowej, jak i programowej poszczególnych urządzeń. Dotychczas w dziedzinie monitorów stabilnym liderem była firma Beshtau z kaukaskiego miasta Jessentuki, z wynikiem 110 pkt., która wprawdzie importowała matryce i sterowniki, ale tworzyła na miejscu obudowy i zasilacze. Ale ku zaskoczeniu wszystkich, nagle pojawił się LightCom z Zielonogradu i przeszedł certyfikację ze 140 pkt., co wymagało zastosowania w pełni autorskiego układu sterowania. Jak tego dokonano, to już inna historia.

Można wylutować rosyjski chip, sprzęt i tak zadziała


Bloger Maksym Gorszenin rozebrał 27-calowy monitor LightCom V-MAX PCVT.852859.300, by odkryć, że rosyjski chip rzeczywiście się w nim znajduje, ale jest tylko atrapą. Usunął autorski mikrokontroler Milandra K1986BE92QI, zamknął obwód na krótko i jak twierdzi, mógł dalej cieszyć się w pełni sprawnym urządzeniem. Jak to możliwe? Bo testowany monitor okazał się mieć też drugi, tym razem funkcjonalny kontroler – Realtek RTD2525AR. Dla niepoznaki ukryty pod radiatorem.
Co ciekawe, w opinii eksperta taki zabieg nie jest niczym wyjątkowym. Jak tłumaczy Gorszenin, rosyjska produkcja chipów, nawet najprostszych, wciąż cechuje się wysoką liczbą odrzutów, czyli egzemplarzy niesprawnych. Prawo tymczasem jest wadliwe, gdyż wymaga jedynie obecności krajowego układu w obudowie, a nie jego funkcjonalności. Producent może więc pozbyć się odrzutów, a przy okazji zyskać promocję i rządowe dopłaty dzięki wpisowi do Rejestru Produktów Krajowych. Słowem, przekręt się opłaca i nie narusza obowiązującego prawa.
Prawo stanowi, że punkty przyznawane są za używanie rosyjskiego chipa. I jest używany. Czy konieczne jest użycie chipa w projektowaniu obwodów? NIE. Czy da się wlutować wadliwy chip, a jego funkcje będzie pełnił drut? Jest to możliwe i nie będzie miało to żadnego wpływu na pracę. Ale zdobyłeś punkty i pozbyłeś się wadliwych sztuk

– podsumowuje swoje odkrycie Maksym Gorszenin.
Gorszenin dodaje, że LightCom odmówił komentarza. Nie wypowiedzieli się także przedstawiciele firmy Milandra, która jest teoretycznym dostawcą części do spornego monitora. Ci drudzy mieli jedynie stwierdzić, że udzielenia komentarza zakazują im warunki umowy z klientem. Teraz bloger chce zgłosić zażalenie do Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Jak przekonuje, w obecnym kształcie definicja sprzętu krajowego nie ma sensu i jest tylko zaproszeniem dla nieuczciwych firm.

Źródło: www.telepolis.pl

Świetne gogle, którymi się rozczarowałem - HTC VIVE XR Elite (test)

11.09.2023 16:06


 
 
Gogle do VR i AR ze świetnym procesorem, baterią oraz kamerą z trybem pass-through, Batman Arkham VR, Fallout 4…  Co mogło pójść nie tak?  HTC VIVE HR Elite mogły być hitem, ale niestety kilka potknięć to uniemożliwiło.
HTC to producent, który w naszym kraju wciąż jest znany przede wszystkim z telefonów. Myślę, że niewiele osób wie, że firma ta ma w swoim portfolio całkiem udane modele gogli do VR-u. Powód? W Polsce VR to wciąż raczej ciekawostka dla bogatych, a nie platforma do zabawy i pracy wymieniana na równi ze smartfonem czy laptopem. HTC VIVE XR Elite również wchodzi do tego grona udanych produktów od tajwańskiego producenta. Tylko że sprzęt ten nie rozwiązuje podstawowego problemu takich produktów: Nie trafi do szerokiego grona odbiorców.
A szkoda. HTC VIVE XR Elite to, jak w sumie trochę sama nazwa wskazuje, sprzęt z wyższej półki, co przekłada się na jakość. Mamy tu bowiem całkiem sympatyczny zestaw, którego sercem, a w zasadzie mózgiem, jest procesor: Qualcomm Snapdragon XR2. Na pokładzie jest też 12 GB pamięci RAM, co pozwala cieszyć się rozrywką w naprawdę płynnej jakości.

gogle pudełko
Na uwagę zasługuje też sam wyświetlacz, który oferuje rozdzielczość 3840 × 1920 (1920 × 1920 na każde oko) oraz odświeżanie na poziomie 90 Hz. Pole widzenia to 110 stopni, a pamięć wbudowana pomieści dla nas 128 GB danych. W XR Elite znajdują się cztery kamery śledzące i jedna 16-megapikselowa kamera RGB, która umożliwia podgląd w trybie pass-through, czyli możliwość zobaczenia rzeczywistego otoczenia.
gogle cały zestaw

Nie tylko gogle


Poza goglami HTC dostarcza też w zestawie dwa kontrolery, które choć nie są zawsze niezbędne <(strong>goglami można kierować za pomocą gestów samych dłoni), to usprawniają granie, a w niektórych tytułach są wręcz konieczne. Do tego dochodzi nam także kabel USB i trochę dokumentacji sprzętowej. Wspomnieć należy też o apce VIVE Manager, którą można zainstalować na swoim telefonie. Ciekawostką jest też fakt, że same gogle można nosić bez modułu baterii na tyłach głowy, ale o tym za chwilę.

Źródło: www.telepolis.pl

WhatsApp gasi światło. Część osób straci dostęp

31.08.2023 13:37

WhatsApp gasi światło. Część osób straci dostęp
WhatsApp poinformował, że już wkrótce przestanie wspierać część telefonów z Androidem. Jakie modele będą ofiarą tej zmiany?
WhatsApp to jeden z najpopularniejszych komunikatorów na świecie. Niestety, część użytkowników musi się pogodzić z faktem, że wkrótce aplikacja przestanie działać na ich smartfonach. Na szczęście chodzi o urządzenia wiekowe, które mają już kilka, a nawet kilkanaście lat.

WhatsApp kończy wsparcie dla tych telefonów


Aktualnie WhatsApp działa na wszystkich urządzeniach, które korzystają z systemu Android w wersji co najmniej 4.1. Jednak już 24 października się to zmieni. Od tego dnia aplikacja będzie wymagała Androida 5.0 lub nowszego. Oznacza to, że na części starych telefonów nie da się z komunikatora dłużej korzystać.
Android 4.1 Jelly Bean został wydany w lipcu 2012 roku, więc ma już 11 lat. Nic dziwnego, że WhatsApp przestanie go obsługiwać. Oberwie się też Androidowi 4.4 KitKat, który został wydany niemal 9 lat temu w październiku 2013 roku. Oznacza to, że przestaną być wspierane tak wiekowe urządzenia, jak Samsung Galaxy S III, Sony Xperia S, HTC One X czy Xiaomi Mi 2.
Ale to nie koniec niekorzystnych zmian. WhatsApp przestanie też wspierać urządzenia, które nie mają możliwości odbierania wiadomości SMS i połączeń telefonicznych podczas procesu weryfikacji. Aplikacja nie pozwoli na zakładanie kont na urządzeniach tylko z połączeniem WiFi.
 
 

Źródło: www.telepolis.pl

HTC ma nowego smartfona. Na tym koniec dobrych wiadomości

08.08.2023 11:54

HTC Wildfire E Star - premiera
HTC Wildfire E Star to nowy smartfon tajwańskiego producenta. Urządzenie celuje w segment ultrabudżetowy.
Czasy świetności HTC na rynku smartfonów dawno minęły, ale to nie oznacza, że tajwański producent złożył broń. Firma cały czas wypuszcza nowe modele telefonów. Problem w tym, że najnowszy z nich dawnej chwały zdecydowanie nikomu nie przywróci.

HTC Wildfire E Star - debiutuje nowy ultrabudżetowiec


HTC Wildfire E Star to konstrukcja bardzo budżetowa. Mamy tu do czynienia z telefonem wyposażonym w wyświetlacz INCELL o przekątnej 6,5" oraz rozdzielczości 720 x 1600. Sercem urządzenia jest procesor Unisoc SC9832SE wspomagany przez 2 GB RAM. Akumulator ma 3000 mAh.
Aparat to podwójna jednostka z głównym modułem o rozdzielczości 8 Mpix oraz dodatkowym sensorem głębi. Z przodu znalazło się "oczko" o rozdzielczości 5 Mpix.
Specyfikacja słabiutka i to nawet jak na standardy segmentu budżetowego. Nie powinno więc dziwić, że zamiast "pełnowartościowego" systemu producent wyposażył telefon w odchudzonego Androida 12 Go.

HTC Wildfire E Star - dostępność


Taka specyfikacja może się wydawać kompletnie archaiczna i oderwana od rzeczywistości, gdyby nie jeden drobiazg. HTC Wildire E Star najprawdopodobniej przygotowany został z myślą o rynkach rozwijających, m.in. w Afryce, gdzie tego typu ultrabudżetowe konstrukcje są bardzo pożądane.
Pozostaje tylko trzymać kciuki, żeby w parze z niskimi parametrami szła równie niewygórowana cena. Niestety tej nie póki co nie znamy.
 
 

Źródło: www.telepolis.pl

Sony nigdzie się nie wybiera. Będą nowe Xperie

24.06.2023 3:48


Sony Xperia nie znika z rynku
Sony nigdzie się nie wybiera. Przez wiele lat będziemy mogli cieszyć się nowymi Xperiami. To bardzo dobra wiadomość.
W ostatnim czasie byliśmy świadkami zmierzchu różnych wielkich marek. Z rynku mobilnego odeszły takie firmy jak LG czy BlackBerry. Nokia zniknęła i wróciła, ale nie jest to ta sama Nokia co kiedyś. Markę przywrócił HMD Global. Byliśmy też świadkami zmierzchu HTC.

Sony nigdzie się nie wybiera. Będą nowe Xperie


Sony to jeden z producentów, dla których sukcesem jest 1% udziału w rynkowym torcie. Wyniki sprzedaży smartfonów Xperia oscylowały w ostatnich latach wokół 4-5 milionów urządzeń rocznie. Topowe marki sprzedają tyle jednego modelu w miesiąc. 
Japończycy mówili już wcześniej, że nie zamierzają się nigdzie wybierać. Powodem obecności na rynku ma być chęć bycia na bieżąco z technologią. Wszystkie inne segmenty firmy notują rekordowe zyski, a mobilna część firmy to tylko... część jednego działu. Nawet nie żaden osobny dział. Jest z czego dopłacać.
Teraz otrzymaliśmy kolejny dowód na to, że Japończycy nie skończą wydawać nowych Xperii. Sony zawarł nowe porozumienie z Qualcommem na dostawę układów mobilnych. Jest ono wieloletnie. Wygląda na to, że Sony spokojnie planuje przyszłość na lata do przodu.
I bardzo dobrze. Smartfony Sony są jedyne w swoim rodzaju. Flagowce, które nadal mają jacka 3,5 mm, mniejsze flagowce i gniazdo karty SIM, które wyciągniemy bez kluczyka. Byłaby wielka szkoda, gdyby Xperia zniknęły z rynku.
 
 

Źródło: www.telepolis.pl

HTC szaleje. Ma jeszcze jedną nowość, HTC U23

18.05.2023 11:00


HTC U23
Firma HTC przedstawiła dziś globalnie swój nowy, dobrze wyposażony smartfon HTC U23 Pro, który trafił też do sprzedaży w Polsce. W cieniu tej premiery pozostaje debiut podstawowego modelu HTC U23. Co o nim wiadomo?
 
HTC U23 w wersji podstawowej pod wieloma względami przypomina model Pro, ale od razu rzucają się różnice w wyglądzie obudowy. 
Telefon powstał w kolorze jasnoniebieskim i fioletowym, a z tyłu widać tylko trzy aparaty. Główny ma 64 Mpix z przysłoną f/1,89 (zamiast 108 Mpix w modelu Pro), towarzyszy mu szerokokątny 8 Mpix (120 stopni) oraz czujnik głębi 2 Mpix. W porównaniu do modelu Pro sekcja foto została więc także uszczuplona o aparat 5 Mpix do zdjęć makro – tu go już nie znajdziemy. Z przodu natomiast został umieszczony taki sam aparat 32 Mpix (f/2,45).
HTC U23
Tak jak w modelu Pro, moc do pracy HTC U23 dostarcza układ Snapdragon 7 Gen 1 wpierany przez 8 GB pamięci RAM, a także 128 GB pamięci wewnętrznej, którą można rozbudować za pomocą kart microSD. Moduł komunikacyjny zapewnia łączność 5G, Wi-Fi 6, Bluetooth 5.2, NFC i USB 3.0 typu C.
Ekran to matryca OLED o przekątnej 6,7 cala w rozdzielczości Full HD+ (1080 x 2400) z odświeżaniem 120 Hz.
HTC U23
Pod obudową znalazło się miejsce na akumulator 4600 mAh z przewodowym ładowaniem 30 W oraz bezprzewodowym 15 W. HTC U23 jest pyło- i wodoszczelny zgodnie z normą IP67. Telefon ma wymiary 166,6 x 77,09 x 8,88 mm i waży 202 g. 
HTC U23
Wszystkim zarządza Android 13. Podobnie jak wariant Pro, w HTC U23 znalazły się dodatkowe funkcje ekosystemu VIVERSE.
HTC U23 pojawił się na początek na tajwańskiej stronie producenta. Nie wiadomo jednak, czy trafi do globalnej dystrybucji.
 
 

Źródło: www.telepolis.pl

HTC U23 pro debiutuje w Polsce. Wielki powrót zapomnianej marki

18.05.2023 10:00



HTC U23 pro doczekał się zapowiadanej od jakiegoś czasu premiery. Smartfon dostępny jest na całym świecie, wkracza także do Polski i od dziś można go już kupić w przedsprzedaży. Co ciekawego proponuje tym razem HTC?
Marka HTC przed ponad dekadą tworzyła najbardziej pożądane telefony – na początku jeszcze modele PDA z Windows Mobile, później wyprodukowała pierwszy smartfon z Androidem i wiele udanych telefonów spod znaków zielonego robota. Ostatnie lata były jednak dla HTC mniej szczęśliwe i firma usunęła się w cień innych producentów.
Zaprezentowany dziś HTC U23 pro ma jednak szansę przyciągnąć uwagę dawnych fanów marki. Smartfon nie jest co prawda topowym flagowcem, ale całkiem dobrze wyposażonym modelem z wysokiej półki. Od razu wchodzi też do sprzedaży w Polsce.
 

HTC U23 pro – co w nim ciekawego?


HTC U23 pro wyglądem przypomina telefony marki sprzed lat i jest dostępny w dwóch wersjach kolorystycznych: czarnobrązowej Coffee Black oraz białej Snow White. Obudowa zapewnia odporność przed pyłem i wodą zgodnie z normą IP67. 
HTC U23 pro
Nowy smartfon HTC został wyposażony w ekran OLED o przekątnej 6,7 cala i rozdzielczości Full HD+ (1080 x 2400, 20: 9) z odświeżaniem 120 Hz. Ochronę z zewnątrz zapewnia Gorilla Glass Victus, czyli jedna z najnowszych generacji szkła firmy Corning.
Sercem telefonu jest układ Snapdragon 7 Gen 1 (4 nm) – przedstawiciel prawie flagowej linii Qualcomma. Szkoda jednak, że producent nie zdecydował się na najnowszy model z układem Gen 2. Pracę SoC wspiera 8 lub 12 GB pamięci RAM, a użytkownik może zapisywać swoje dane w pamięci 256 GB z rozszerzeniem microSD. 
HTC U23 pro
Za funkcje łączności odpowiada modem 5G, Wi-Fi 6 ax (2,4 GHz + 5 GHz), Bluetooth 5.2 i NFC, a lokalizację GPS, GLONASS, Galileo i Beidou. Wśród portów nie zabrakło wyjścia audio jack 3,5 mm oraz USB 3.0 typu C.
Z tyłu obudowy znajduje się układ czterech aparatów. Główna jednostka ma 108 Mpix (f/1,7) ze wsparciem OIS i nagrywaniem wideo z 1080p HDR. Towarzyszą jej aparat szerokokątny 8 Mpix (f/2,2), aparat makro 5 Mpix (f/2,4) oraz czujnik głębi 2 Mpix (f/2,4). Z przodu znalazł się aparat selfie 32 Mpix (f/2.45). Producent zachwala tryb nocny Super Night dla fotografii robionych w słabym świetle. 
HTC U23 pro
Energię do pracy HTC U23 pro dostarcza akumulator o pojemności 4600 mAh ze wsparciem szybkiego ładowania 30 W i bezprzewodowego do 15 W. Jest też bezprzewodowe ładowanie zwrotne.  Telefon ma wymiary 166,6 x 77,09 x 8,88 mm i masę 205 g.
HTC U23 pro

HTC U23 pro to smartfon do VR


Jak na HTC przystało, nowy HTC U23 pro zapewnia dodatkowe funkcje, z których można skorzystać w rzeczywistości wirtualnej. Zestaw aplikacji dla VR ułatwia dostęp do wirtualnej rzeczywistości w VIVERSE, czyli metawersum stworzone przez HTC. W połączeniu z zestawem do wirtualnej i mieszanej rzeczywistości HTC VIVE XR Elite smartfon, dzięki wykorzystaniu technologii HDCP 2.2, daje możliwość przesyłania ulubionych filmów z serwisów streamingowych takich jak Netflix, HBO Go i Disney+ bezpośrednio do zestawu VR. Dzięki temu możemy cieszyć się prywatnym, 300-calowym ekranem kinowym w dowolnym miejscu.
HTC U23 pro
HTC U23 pro zawiera też funkcje zupełnie nowej generacji dla tych, którzy chcą zanurzyć się w metawersum. Telefon ułatwia stworzenie swojego cyfrowego awatara i pozwala korzystać z immersyjnych opcji społecznościowych. 

HTC U23 pro: cena i dostępność


HTC U23 pro w wersji 12/256 GB jest dostępny przedpremierowo od dziś na stronie htc.com/htc-u23-pro oraz u sprzedawców takich jak Media Expert, X-Kom oraz RTV Euro AGD. Cena telefonu to 2599 zł.
Kup teraz - zapłać później

HTC oferuje również specjalną promocję. Zamawiając w przedsprzedaży HTC U23 pro w sklepie HTC.com od 18 maja do 4 czerwca 2023 r. otrzymamy w prezencie parę słuchawek HTC True Wireless Earbuds Plus w kolorze czarnym.
 
 

reklama
Baner Fuksiarz