321sprzedane
Wiadomości z tagiem Smart  RSS
Nie tylko Thermomix. Lidl też odpicował swojego robota

18.10.2023 13:11

Nie tylko Thermomix. Lidl też odpicował swojego robota
Lidl powraca ze swoim hitem w zupełnie nowym wydaniu. Już wkrótce robot kuchenny Monsiuer Cuisine Smart zyska nowy wygląd.
W ostatnich latach w Polsce wzrosła popularność wielofunkcyjnych robotów kuchennych z funkcjami Smart. Zapoczątkowały to modele Thermomix marki Vorwerk, lecz konkurencja nie śpi i bardzo szybko podłapała trend. Jednym z największych konkurentów niemieckiej firmy na polskim podwórku jest tzw. Lidlomix, czyli Monsieur Cuisine Smart, dostępny w Lidlu. Teraz urządzenie pojawi się w nowym wydaniu.

Lidl wprowadza na rynek czarnego robota kuchennego


Już 23 października w sklepie internetowym Lidla pojawi się ich popularny robot kuchenny w zupełnie nowym wydaniu. Na początku przyszłego tygodnia klienci będą mogli zaopatrzyć się w czarny model Monsieur Cuisine Smart. Widać, że w tym przypadku marka Silvercrest ponownie wzoruje się na pomysłach firmy Vorwerk. Do tej pory zarówno robot Smart, jak i Connect dostępne były wyłącznie w kolorze białym.


Urządzenie dostępne będzie w standardowej cenie 2499 złotych. Nie pojawiły się jeszcze informacje o tym, czy na wzór Thermomiksa, będzie to oferta ograniczona czasowo, czy czarny Lidlomix na stałe zostanie na stronie Lidla.
 
 

Źródło: www.telepolis.pl

Policja apeluje o ostrożność. Trzeba zapamiętać cztery zasady

18.10.2023 13:08

Policja ostrzega o znanym oszustwie "na uszkodzony telefon", przez które można paść ofiarą wyłudzenia pieniędzy. Każdy może bowiem otrzymać SMS od obcej osoby, która podszywa się pod bliską rodzinę lub przyjaciela i prosi o finansowe wsparcie pod pretekstem uszkodzenia smartfonu.

Tagi: Policja, ZUS, Smart, SMS
Źródło: www.dobreprogramy.pl

Promocja Samsunga. Do 2200 zł zwrotu za zakup składanego flagowca

18.10.2023 12:31

Samsung ma ofertę dla osób, które planują wymianę swojego obecnego smartfona na nowy. Przy zakupie Galaxy Z Flip5 Galaxy Z Fold5 poprzez stronę producenta można otrzymać zwrot części pieniędzy za dotychczasowy telefon i gwarantowany rabat 700 złotych.

Źródło: www.benchmark.pl

Polacy kochają Revolut. Pękła prestiżowa bariera

18.10.2023 10:05



Revolut chwali się nowymi wynikami – liczba jego klientów w Polsce przekroczyła właśnie 3 miliony. Aplikacja zdobywa także popularność w innych krajach naszej części Europy.
Revolut przekroczył właśnie próg 10 mln klientów w regionie CEE, czyli w Europie Środkowo-Wschodniej. Klienci tej części naszego kontynentu wykonują ponad 138 mln transakcji miesięcznie – to o 67% więcej niż średnio w ciągu poprzednich 12 miesięcy. 
Firma pochwaliła się także przekroczeniem bariery 3 mln klientów w Polsce. Jeszcze w czerwcu 2023 , a w listopadzie zeszłego roku – .
Trzy polskie miasta – Warszawa, Kraków i Wrocław – znajdują się w top 10 największych miast Revolut ze względu na liczbę klientów w regionie CEE.
Revolut ma już także ponad 3 mln klientów w Rumunii. Ten kraj jest liderem w Unii Europejskiej, ze wzrostem o 39% w ciągu minionych 12 miesięcy. Polska znalazła się tuż za nim z szybszym wzrostem o 48% w tym samym okresie. Obydwa kraje zajmują miejsce na globalnym podium za Wielką Brytanią. W regionie CEE kolejnymi dużymi rynkami są Węgry (ponad 1 mln klientów), Bułgaria (670 tys. klientów) i Czechy (ponad 600 tys. klientów).
Jak przekonuje Revolut, miliony jego klientów używają już aplikacji jako głównego konta do codziennych płatności. 
Rosnącą popularność w regionie Europy Środkowo-Wschodniej Revolut tłumaczy najnowszymi badaniami firmy Dynata. Wynika z nich, że blisko połowa respondentów w regionie preferuje banki cyfrowe: 34% ceni je za elastyczność, a 12% za lepszą kontrolę nad własnymi środkami. Jedna trzecia respondentów woli korzystać zarówno z tradycyjnego banku z fizycznymi oddziałami, jak i z cyfrowego banku w smartfonie. Zaledwie 12% nadal wybiera tradycyjny bank z fizycznymi oddziałami, bo umożliwia kontakt z żywym konsultantem. 
Top 10 największych miast Revolut według liczby klientów w regionie CEE:
  • Bukareszt (590 tys.), 
  • Warszawa (360 tys.), 
  • Budapeszt (356 tys.), 
  • Sofia (270 tys.), 
  • Wilno (173 tys.), 
  • Kraków (165 tys.), 
  • Wrocław (152 tys.), 
  • Ryga (138 tys.), 
  • Praga (124 tys.), 
  • Zagrzeb (117 tys).

Revolut operuje w krajach regionu Europy Środkowo-Wschodniej (tak jak w całym regionie Europejskiego Obszaru Gospodarczego) jako europejski bank z siedzibą w Wilnie (Litwa), posiadający pełną licencję bankową przyznaną przez Europejski Bank Centralny (ECB) i nadzorowany przez Bank Litwy (BoL).
 
 

Huawei FreeBuds Pro 3 już w Polsce. Nowe słuchawki z ANC 3.0

18.10.2023 8:00



Po wrześniowym słuchawki Huawei FreeBuds Pro 3 dotarły do Polski. Nowość kusi hybrydowym systemem redukcji szumów ANC 3.0, dźwiękiem Hi-Res Audio Wireless i długim czasem pracy.
Huawei wprowadza do Polski najnowsze dokanałowe słuchawki bezprzewodowe TWS – Huawei FreeBuds Pro 3. 
Huawei FreeBuds Pro 3 zamknięte zostały w etui o zaokrąglonym kształcie, które waży zaledwie 46 gramów. Udoskonalony zawias ma pozwolić na ponad 100 tysięcy cykli otwierania i zamykania. Każda ze słuchawek waży jedynie 5,8 g, a do wyboru są teraz cztery pary silikonowych nakładek z nowym rozmiarem XS. Huawei FreeBuds Pro 3 cechują się klasą odporności IP54, więc są odporne na pot i lekkie zachlapanie.
Huawei FreeBuds Pro 3
W nowej konstrukcji Huawei zastosował system dwóch przetworników Ultra-Hearing i technologię aktywnego cyfrowego podziału pasma, które mieści się w przedziale od 14 Hz aż do 48 kHz.
Huawei FreeBuds Pro 3 obsługują kodeki dźwięku o wysokiej rozdzielczości L2HC 2.0 i LDAC, a możliwości słuchawek mają potwierdzać certyfikaty HWA i Hi-Res Audio Wireless.

Dodatkowe wrażenia brzmieniowe ma zapewnić potrójny korektor adaptacyjny, który poprzez wykrywanie poziomu głośności, kształtu przewodu słuchowego użytkownika i warunków otoczenia dostosuje optymalny poziom dźwięku i jego parametry. 
Huawei FreeBuds Pro 3
Jak przekonuje Huawei, w porównaniu z poprzednią generacją wydajność ANC w HUAWEI FreeBuds Pro 3 została poprawiona aż o 50%. Adaptacyjne ANC 3.0 łączy w sobie zaktualizowany algorytm z hybrydowym systemem redukcji szumów, złożonym z trzech mikrofonów i czujnika przewodnictwa kostnego działającego podczas rozmów. 
Słuchawki na bieżąco dostosowują poziom redukcji szumów do tego, jak i gdzie się ich używa. Jak podkreśla producent, jest to o tyle ważne, że zbyt mocna redukcja szumów w cichym otoczeniu może powodować dyskomfort, podczas gdy niewystarczające odszumianie w hałaśliwym miejscu uniemożliwia płynną rozmowę lub sprawia, że część dźwięków staje się niesłyszalna. 
Huawei FreeBuds Pro 3
Dodatkowo w Huawei FreeBuds Pro 3 zastosowano 2,5-krotnie skuteczniejszy niż w poprzedniej wersji system przechwytywania głosu. Producent zastosował też nowy model redukcji zakłóceń spowodowanych wiatrem, udoskonalony aż o 80% w porównaniu do poprzedniej generacji. Huawei obiecuje, że nawet silne podmuchy o prędkości do 9 m/s podczas aktywności takich jak bieganie lub jazda na rowerze nie zakłócą rozmowy z pomocą słuchawek. Uzupełnieniem redukcji szumów jest tryb „świadomość” pozwalający na usłyszenie otoczenia i wzmocnienie głosu mówiącej osoby.

FreeBuds Pro 3 z dwoma urządzeniami na raz


Słuchawki Huawei FreeBuds Pro 3 można podłączyć do dwóch urządzeń w tym samym czasie i swobodnie się między nimi przełączać. Odbywa się to za jednym dotknięciem w aplikacji AI Life. 
Użytkownicy smartfonów i tabletów Huawei z EMUI 13 skorzystają też z funkcji Audio Sharing, czyli możliwości podłączenia dwóch par słuchawek do jednego źródła dźwięku, co pozwala na dzielenie się muzyczną lub filmową chwilą z drugą osobą.
Huawei FreeBuds Pro 3
Producent deklaruje, że przy wyłączonym ANC słuchawki Huawei FreeBuds Pro 3 będą działać nawet przez 6,5 godziny. Etui ładujące 510 mAh wydłuży czas pracy aż do 31 godzin. Natomiast przy włączonej redukcji szumów czas pracy wynosi odpowiednio 4,5 godziny oraz 22 godziny. Słuchawkom wystarczy 40 minut w etui, żeby naładować się do pełna. Energię w samym etui można uzupełnić przewodowo w zaledwie godzinę. Etui obsługuje też ładowanie bezprzewodowe. 

Dostępność i cena


Słuchawki Huawei FreeBuds Pro 3 dostępne są w trzech wariantach kolorystycznych: do wyboru jest klasyczna biel, mroźny srebrny oraz zupełnie nowy, zielony odcień. W porównaniu do poprzedniej wersji cena nie uległa zmianie i wynosi 899 zł. 
Słuchawki Huawei FreeBuds Pro 3 będzie można nabyć w oficjalnym sklepie marki huawei.pl, a także u partnerów biznesowych Huawei: w sklepach sieci Media Expert, Media Markt, RTV Euro AGD, x‑kom i Komputronik, a także w oficjalnej Strefie Marki na Allegro oraz na platformie Amazon. 
 
 

Źródło: www.telepolis.pl

PKO BP nałoży ci blokadę, a ty jeszcze za to zapłacisz

17.10.2023 20:19

PKO BP nałoży ci blokadę, a ty jeszcze za to zapłacisz
W sieci czyha wiele niebezpieczeństw na nieświadomych internautów. Bank PKO chce z tym walczyć, dlatego stworzył nowe narzędzia do ochrony swoich klientów. Trzeba będzie za nie zapłacić.
Banki co chwilę ostrzegają swoich klientów przed fałszywymi stronami, linkami lub SMS-ami. Pomimo tego nadal wielu z nich pada ofiarą oszustów, którzy tylko czekają, aż nieuważni internauci wpadną w ich pułapkę. PKO BP postanawia z tym walczyć i tworzy specjalne narzędzie do ochrony urządzeń, lecz trzeba będzie za nie płacić co miesiąc.

PKO BP startuje z usługą Bezpiecznie w Internecie


PKO BP rusza z nową usługą, która w założeniu ma zagwarantować klientom banku bezpieczeństwo w Internecie. Nie będzie to jednak darmowe rozwiązanie. Narzędzie "Bezpieczeństwo w Internecie" można wykupić za pośrednictwem aplikacji mobilnej IKO lub platformy iPKO.
Usługa sprzedawana będzie w modelu miesięcznej subskrypcji, która wyniesie 5 złotych dla jednego urządzenia. Zarejestrowanie dwóch to koszt 6,45 złotych, więc opłaca się wykupić nie tylko dla siebie, ale również dla rodziny. Po zakupieniu usługi, klient otrzyma wiadomość SMS wraz z linkiem do instalacji oprogramowania i hasłem pierwszego logowania. Narzędzie jest kompatybilne z komputerami z systemem Windows lub macOS oraz smartfonami z Androidem i iOS.
PKO BP udostępnia nowe narzędzie, by ograniczyć ryzyko ataku złośliwego oprogramowania. Weryfikowane będą również strony, na których się znajdujemy, więc o wiele ciężej będzie trafić na fałszywą bankowość internetową, a wszelkie linki do podrobionych stron będą blokowane. Usługa została zaopatrzona w sejf na hasła oraz możliwość skontaktowania się z ekspertem do spraw cyberbezpieczeństwa. W przypadku wycieku danych użytkownika zostanie on niezwłocznie poinformowany przez program.
 
 

Źródło: www.telepolis.pl

Amazfit za jedyne 199 złotych i inne gratki - sprawdzamy Euro Super Days

17.10.2023 17:24

Smartwatch Amazfit GTS 2 mini za 199 złotych, Mi Band 7 za 119 złotych, niższe ceny na bardzo dobre pralki, a na deser tańszy Samsung Galaxy Watch6 Classic. Sprawdzamy co można kupić taniej na stronach Rtv Euro Agd w ramach Euro Super Days.

Źródło: www.benchmark.pl

iPhone 15 – bieda edition dla biednych ludzi? (test)

17.10.2023 17:01


iPhone 15 to najtańszy spośród nowych smartfonów Apple. Sprawdzamy, czy bliżej mu do pełnoprawnego flagowca, czy do wykastrowanego średniaka.
Myślę, że nikt nie będzie polemizował ze stwierdzeniem, że iPhone 15 Pro to jeden z najlepszych smartfonów, jakie znajdziemy aktualnie w sklepach. Tyle tylko, że za jakość się płaci i to niemałe pieniądze. Ale na całe szczęście mamy też iPhone’a 15, czyli tańszy model, dzięki któremu każdy może doświadczyć odrobiny emejzingu w swoim życiu. Ale jest tu pewien haczyk…
Kup teraz - zapłać później
od 4477,00 zł na ceneo

Choć iPhone 15 jest tańszy od wariantu Pro, to nadal nie jest to telefon tani. Jego ceny startują od 4699 zł za opcję ze 128 GB pamięci wewnętrznej. Sporo, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę, że na papierze jego specyfikacja wypada znacznie gorzej od droższego brata. Mamy tu zeszłoroczny procesor Apple A16 Bionic, wyświetlacz OLED o przekątnej 6,1” i odświeżaniu raptem 60 Hz oraz podwójny aparat z głównym modułem o rozdzielczości 48 Mpix, ale bez dedykowanego tele. 
No i tak, wreszcie dostajemy USB-C, ale nawet tutaj pierwsze co bije po oczach, to ewidentne cięcia. Nie tylko jesteśmy ograniczeni do prędkości USB 2.0, ale nawet nie dostajemy szybkiego ładowania z prawdziwego zdarzenia.


To jak to właściwie jest z tym iPhonem 15? Dostaliśmy flagowca w ludzkiej cenie czy kiepsko wycenionego kastrata dla frajerów? Sprawdzamy!

Co w zestawie?


iPhone 15 sprzedawany jest w niewielkim pudełku, które nie zmieniło się znacząco na przestrzeni kilku ostatnich generacji. Nie znajdziemy w nim ładowarki. Zamiast mamy dokumentację, kluczyk do tacki SIM i bardzo fajny jakościowo przewód USB-C. No i mamy naklejkę z logo Apple… bo w sumie czemu nie?

Wygląd


Jaki jest iPhone, każdy widzi. Apple dość konsekwentnie trzyma się estetyki wypracowanej na przestrzeni kilku poprzednich generacji. Nowy model może się w związku z tym wydawać nieco nudny, ale trudno mu odmówić tego, że dobrze się prezentuje. Projektantom z Cupertino wyszedł naprawdę zgrabny kawałek sprzętu, który na żywo sprawia dużo lepsze wrażenie niż na zdjęciach.
Z przodu znajdziemy wyświetlacz otoczony wąską, symetryczną ramką. Pewną nowością jest zastąpienie wielkiego notcha wyspą Dynamic Island znaną z zeszłorocznego iPhone’a 14 Pro. Tak naprawdę mamy tu dwa niezależne otwory, połączone w jeden element na poziomie oprogramowania. Na pewno prezentuje się to znacznie bardziej nowocześnie niż wcięcie zdobiące ekrany poprzedników.
Na pleckach mamy taflę matowego szkła w jednym z kilku pastelowych odcieni. Obowiązkowe logo z nadgryzionym jabłkiem wkomponowano tym razem wyjątkowo subtelnie. Ma ono ten sam kolor, co reszta obudowy, a wyróżnia się wyłącznie delikatnym połyskiem. 
W rogu telefonu umieszczono natomiast kwadratową wyspę aparatu. Co ciekawe, nie jest to osobny element, a wykonano ją z tego samego kawałka szkła, co resztę plecków. To bardzo subtelny detal, ale trzeba przyznać, że prezentuje się świetnie. No i co warto podkreślić – choć aparaty wystają poza obręb obudowy, to grubość takiego garbu mieści się w rozsądnych granicach. Piszę o tym, bo to dość istotny atut na tle nieco nieporęcznego wariantu Pro.
Boczne ramki wykonano z aluminium i wykończono pod kolor obudowy. Nie palcują się i nie odbarwiają, co zdarza się w przypadku tytanowego iPhona 15 Pro. W porównaniu z poprzednikiem zostały natomiast delikatnie zaokrąglone przy krawędziach.
Z wartych uwagi elementów, u góry jest pusto.


Z prawej mamy przycisk zasilania.


U dołu zaszła bodaj najbardziej rewolucyjna zmiana, bo zamiast złącza Lightning z poprzednich generacji znajdziemy tu uniwersalny port USB-C. Oprócz tego mamy tu podwójny grill skrywający głośnik multimedialny oraz mikrofon.


Z lewej umieszczono przyciski regulacji głośności oraz fizyczny suwak wyciszenia. Osobiście bardzo cieszy mnie obecność tego ostatniego, bo uważam, że to bardziej praktyczne rozwiązanie niż programowalny przycisk wariantu Pro.

Jakość wykonania


Pod względem wykonania iPhone 15 to absolutnie najwyższa liga i poziom, do którego mogą aspirować flagowce konkurencji. Z przodu i z tyłu znajdziemy specjalne szkło hartowane stworzone wspólnie z firmą Corning, ramka to aluminium, a spasowanie elementów jest wzorowe. Całość wydaje się bardzo solidna i sprawia rewelacyjne wrażenie w dotyku. No i mamy tu pełną pyło- i wodoodporność na poziomie IP68.

Wygoda obsługi


iPhone 15 to jeden z najbardziej kompaktowych smartfonów, jakie znajdziemy obecnie na rynku. Telefon świetnie leży w dłoni i bez problemu daje się obsłużyć jedną ręką. Na pewno pomaga fakt, że nie ma tu żadnych ostrych krawędzi, które uwierałyby podczas korzystania z urządzenia. No i jest leciutki, dzięki czemu można zapomnieć, że mamy go w kieszeni.
Także od sprzętowej nie mam zastrzeżeń. Jeśli coś miałoby negatywnie wpływać na komfort obsługi, wskazałbym raczej na oprogramowanie. Sporo elementów tutejszego interfejsu nadal pamięta czasy, kiedy ekrany smartfonów miały po cztery cale i niekoniecznie sprawdza się przy wysokich wyświetlaczach współczesnych iPhone’ów.

Wyświetlacz


Na pokładzie iPhone’a 15 znajdziemy wyświetlacz Super Retina XDR OLED o przekątnej 6,1” i rozdzielczości 1179 x 2556. Zagęszczenie pikseli to ok. 461 PPI, także do ostrości wyświetlanego obrazu trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia.
Co innego do częstotliwości odświeżania, która wynosi maksymalnie 60 Hz. Czy ma to jakikolwiek wpływ na funkcjonalność urządzenia? Ani trochę. Wpływa jednak negatywnie na komfort pracy i stanowi bardzo dziwne przeoczenie, jeśli wziąć pod uwagę, że w dzisiejszych czasach nawet telefony za poniżej 1000 zł wyposażone są w panele o częstotliwości 90, a nawet 120 Hz. No ale chyba wszyscy wiedzą, z czego to wynika, prawda? iPhone 15 Pro się nie sprzeda, jeśli tańszy model wypadnie zbyt dobrze.
Do jakości samego panelu nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Ba, w niektórych aspektach wypada naprawdę rewelacyjnie. Mam tu na myśli przede wszystkim jasność maksymalną, która według naszych pomiarów sięga 1056 nitów, a niewykluczone, że byłaby wyższa, gdyby nie ograniczenia naszej aparatury pomiarowej (część źródeł mówi o 1600 nitów). Czytelność w jasnym słońcu jest więc perfekcyjna. Oczywiście o kontraście i kątach widzenia nie ma sensu zbyt dużo pisać, bo wypadają perfekcyjnie – jak to przystało na panel OLED.
Jasność
maksymalna
Temperatura
bieli
Kontrast Pokrycie
gamutów
Błąd ΔE
Auto: 1054 cd/m²
Ręcznie: 541 cd/m²
6405K n/d sRGB: 97,7%
Adobe RGB: 70,5%
DCI-P3: 73,3%
Średni: 1,23
Maksymalny: 5,81

Ciekawie prezentuje się natomiast kwestia odwzorowania kolorów. Jeśli wierzyć naszym pomiarom, wyświetlacz iPhone’a 15 może się pochwalić pokryciem gamutów DCI-P3 i Adobe RGB na poziomie nieco ponad 70 procent, co jak na telefon tej klasy byłoby wynikiem bardzo słabym. Prawdopodobnie mamy tu jednak do czynienia z automatycznym przełączaniem profili kolorystycznych w zależności od wyświetlanego rodzaju treści, a sam panel potrafi obsłużyć znacznie szerszy gamut, np. podczas oglądania wideo z HDR. Niestety nie jesteśmy w stanie wykazać tego w oparciu o wykorzystywaną przez nas procedurę testową.
Złego słowa nie mogę natomiast powiedzieć o kalibracji. Odwzorowanie kolorów w ramach przestrzeni sRGB stoi na bardzo wysokim poziomie, a średni błąd ∆E wynosi raptem 1,23. W tym warto wspomnieć, że choć telefon nie oferuje opcji ręcznej zmiany profilu kolorów, to posiada funkcję True Tone, dostosowującą balans bieli do panujących aktualnie warunków oświetleniowych.

Wydajność


Sercem iPhone’a 15 jest procesor Apple A16 Bionic. Jeśli nazwa brzmi znajomo, to pewnie dlatego, że jest to ta sama jednostka, która przed rokiem napędzała iPhone’a 14 Pro. Sam układ wykonany został w litografii 4 nm. Składa się na niego sześć rdzeni: dwa wysokowydajne Everest o taktowaniu 3,46 GHz i cztery Sawtooth o taktowaniu 2,02 GHz. Do tego dostajemy pięciordzeniowy układ graficzny Apple GPU, 6 GB RAM i nawet 512 GB pamięci wewnętrznej w technologii NVMe.
Procesor na pokładzie bohatera testu nie jest może najświeższą konstrukcją, ale wysokiej wydajności odmówić mu nie można. Telefon doskonale radzi sobie z wszystkimi codziennymi zadaniami i jest szalenie wręcz responsywny. Bez problemu zagramy w nim również w najbardziej wymagające tytuły.

Wydajność
AnTuTu V10 Geekbench 6 3D Mark GFXBench offscreen Maksymalna temperatura obudowy [°C]
Jeden rdzeń Wszystkie rdzenie Wild Life Extreme Wild Life Extreme Stress Test Aztec Ruins Vulkan High Tier (1440p Offscreen) Car Chase (1080p Offscreen)
ASUS Zenfone 9 - 2037 5625 2766 52,90% 2976 6172 48
ASUS Zenfone 10 1597632 1931 5171 Maxed out 45,80% 3978 7703 46,8
Honor Magic5 Pro 1482913 1049 2894 3663 35,20% 4301 7426 47
HTC U23 Pro 701715 - - 830 99,60% 1064 2208 50,9
iPhone 14 Pro - - - 3342 67,00% 2692 3257 44,9
iPhone 14 Pro Max - 2547 6396 3378 68,90% 3402 6088 47
iPhone 15 1456386 - - 2932 78,50% 2511 5435 43,7
iPhone SE 3 2022 - 2001 5344 1838 80,20% 2432,43 3959,98 45,2
Motorola Edge 40 Pro - 1375 4015 3645 80,30% 4324 7333 47,3
Nothing Phone (2) 1199738 - - 2811 60,40% 2938 4514 42
Nubia Redmagic 8S Pro 1644584 - - 3783 97,60% 4531 7823 42
Samsung Galaxy S22 - - - 1740 68,50% 1994 3295 44,1
Samsung Galaxy S22 Ultra - - - 2023 64,70% 1883 4267 45,8
Samsung Galaxy S23 - - - 3780 75,00% 4356 7613 42
Samsung Galaxy S23+ - 1980 5202 3853 67,10% 4488 7035 44,3
Samsung Galaxy S23 Ultra - - - 3845 67,30% 4560 7616 46,2
Samsung Galaxy Z Fold4 - 2008 5249 2780 50,00% 3237 6065 47,5
Samsung Galaxy Z Fold5 1486849 - - 3720 52,70% 3894 3726 48,4
Sony Xperia 1 IV - 2021 5250 2409 50,80% 1700 2963 49,6
Sony Xperia 1 V 1280111 2043 5414 3649 56,40% 4371 7378 46,9
Sony Xperia 5 V 1331244 - - 3702 56,70% 4384 7575 48,5
Xiaomi 12X - 1951 5277 1226 68,20% 1535 3434 43
Xiaomi 13 - 2004 5194 3652 95,10% 4184 7092 45,5
Xiaomi 13 Pro - 1925 4630 3779 97,80% 4402 7529 49,5
Xiaomi 13T Pro 1502016 - - 3451 84,50% 4044 6515 52,5
Xiaomi Poco F5 Pro 1295589 - - 2150 66,30% 3299 6022 44

Rzecz jasna wszelkie porównania z konkurencją na Androidzie są utrudnione ze względu na różnice w specyfice obydwu systemów. Można natomiast bezpiecznie przyjąć, że mówimy tu o wydajności bardzo zbliżonej do tegorocznych flagowców.
A jak wygląda kultura pracy? Zupełnie przyzwoicie, szczególnie biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z wydajnymi podzespołami zamkniętymi w wyjątkowo kompaktowej obudowie. Telefon pod obciążeniem potrafił się nagrzać do 43,7 °C w najcieplejszym punkcie. Nie jest to może przyjemne, ale też daleko temu do absurdalnych temperatur, które potrafiły osiągać modele Pro. 
Spadek wydajności również trzyma się w rozsądnych ryzach. Według pomiarów nawet pod długotrwałym obciążeniem nowy iPhone zachowuje ok. 79 procent maksymalnej mocy obliczeniowej. Dla porównania, w większości flagowców z Androidem notujemy spadek wydajności o połowę.

Biometria


iPhone 15 nie posiada skanera linii papilarnych. Mamy natomiast Face ID, czyli funkcję rozpoznawania twarzy. Wykorzystuje ona dodatkowy sensor głębi, tworząc trójwymiarowy model naszego oblicza, w związku z czym jest to rozwiązanie dużo bezpieczniejsze niż rozwiązania oparte wyłącznie o obraz z przedniego aparatu. 
Przede wszystkim jednak działa szybko, intuicyjnie i bardzo skutecznie. Podczas używania telefonu można zapomnieć, że włączone mamy jakiekolwiek zabezpieczenie biometryczne. Dodatkowo rozwiązanie działa nawet w całkowitej ciemności.

Komunikacja


iPhone 15 obsługuje łączność 5G w sieciach polskich operatorów i radzi sobie z tym bardzo dobrze. Na karcie Plusa bez problemu udało mi się złapać ponad 400 Mbps, więc zastosowany modem na pewno nie okaże się wąskim gardłem. Jeśli chodzi o rozmowy przez WiFi, funkcja ta jest dostępna, aczkolwiek spośród dwóch testowanych operatorów (Plus i Orange) mogłem ją aktywować wyłącznie u tego drugiego. No i warto wspomnieć, że telefon potrafi jednocześnie obsłużyć po jednej karcie nanoSIM i eSIM.
Z innych standardów łączności mamy Wi-Fi 6, Bluetooth 5.3 i NFC. 
Jest także złącze USB-C i to bodaj najważniejsza nowość, jaką wprowadza nowa generacja iPhone’ów. Złącze miałem okazję sprawdzić z kilkoma różnymi akcesoriami. Obsługa większości z nich – w tym pendrive’ów i DAC-ów – nie sprawiała żadnego problemu. Wyłącznie kontroler Razer Kishi nie zadziałał w ogóle.
Trzeba natomiast zauważyć, że w związku z przesiadką na USB-C Apple nie odpuściło sobie bycia Applem. Złącze w podstawowym iPhone’ie 15 ograniczone jest wyłącznie do prędkości USB 2.0 (iPhone 15 Pro obsługuje znacznie szybszy standard USB-C 3.2 Gen 2). 
W zestawie z telefonem zabrakło także adaptera do akcesoriów ze złączem Lightning, co jest trochę środkowym palcem dla dotychczasowych klientów marki. Gryzie się to także z budowaną przez giganta z Cupertino narracją o ochronie środowiska, bo czeka nas teraz wysyp elektrośmieci ze starą końcówką, którego można było uniknąć.
Jeśli chodzi o funkcję lokalizacji, telefon wykorzystuje technologie GPS, GLONASS, GALILEO, BDS, QZSS i NavIC.

Interfejs


iPhone 15 pracuje pod kontrolą systemu iOS 17. O samo oprogramowaniu Apple napisano już chyba wszystko. To kawał bardzo dopracowanego kodu, który wyróżnia się wysokim stopniem dopracowania oraz bezpieczeństwa. Użytkownicy chwalą je także za prostą, intuicyjną obsługę.


iOS reprezentuje kompletnie inną filozofię niż Android. To system niemal w całości zamknięty, który lubi narzucać użytkownikom liczne ograniczenia w imię bezpieczeństwa czy spójności interfejsu. Z perspektywy osoby, która na co dzień korzysta z Zielonego Robocika, na pewno wymaga to przyzwyczajenia. Funkcjonalnie jednak dzisiejszy iOS praktycznie nie różni się od swojego konkurenta z Mountain View. Od kilku wersji znajdziemy tu nawet alternatywę dla szuflady aplikacji oraz obsługę widżetów. Jeśli więc rozważacie przesiadkę z jednego systemu na drugi, jest to dobry moment.


Największymi plusami iOS są bez wątpienia długi okres wsparcia i szeroka integracja z innymi usługami Apple. Szczególnie to ostatnie może się okazać poważnym atutem dla osób, które korzystają już z ekosystemu giganta z Cupertino. Nie jest to jednak kwestia być albo nie być. Z innymi urządzeniami i usługami producenta iPhone 15 zdecydowanie rozwija skrzydła, ale nie jest to warunek konieczny, by komfortowo z niego korzystać.


Jeśli jest jakiś obszar tutejszego interfejsu, na który chciałbym pomarudzić, byłaby to nawigacja. Apple w wielu miejscach kurczowo trzyma się rozwiązaniem zaprojektowanych z myślą o pierwszych iPhone’ach z ekranem 3,5”. Wiele istotnych elementów wymaga sięgania do górnej belki, w systemie brakuje uniwersalnego gestu cofania, ustawienia większości aplikacji rozbite są między samą apkę oraz menu ustawień systemowych itd. Sprawdzało się to może dziesięć lat temu, ale na współczesnych telefonach z dużymi wyświetlaczami okazuje się po prostu nieporęczne.

Głośniki


Nowy iPhone nie posiada gniazda jack, co akurat nie powinno nikogo zaskakiwać. Ma natomiast zaskakująco dobre głośniki stereo. Charakteryzują się one pełnym brzmieniem z wyraźnie zdefiniowanymi niskimi tonami i dobrze odwzorowaną niższą średnicą. Jednocześnie dźwięk nie traci absolutnie nic na swojej klarowności, a technikalia trzymają wysoki poziom.
Mówiąc prościej, iPhone 15 nie gra jak smartfon, a jak sprzęt kilka razy większy. Takiego brzmienia spodziewałbym się może w laptopie, a i to dopiero w segmencie premium. Serio, pod tym względem bohater testu naprawdę mi zaimponował.

Aparat


Aplikacja aparatu na pokładzie iPhone’a 15 jest czytelna i funkcjonalna. Mamy tu nawigację za pomocą wirtualnego pierścienia, jasną ikonografię, a także kilka częściej lub rzadziej spotykanych udogodnień, w tym poziomicę i podgląd obszaru poza fotografowanym kadrem. Minusem jest natomiast fakt, że żeby pozmieniać część ustawień musimy opuścić aplikację aparatu i zajrzeć do menu ustawień systemowych, co komplikuje i spowalnia cały proces.


Co warto zauważyć, iPhone 15 nie posiada fabrycznie trybu manualnego. Jeśli nam na tej funkcji zależy, trzeba poszukać wśród aplikacji firm trzecich dostępnych w App Store.
iPhone 15 został wyposażony w podwójny aparat. Zaliczył on względem zeszłorocznego modelu duży upgrade. Tutejsza główna jednostka charakteryzuje się dużą matrycą 1/1,56” o rozdzielczości 48 Mpix. Sparowano ją z obiektywem o ogniskowej odpowiadającej 26 mm dla pełnej klatki oraz przysłonie f/1.6. Do dyspozycji mamy także optyczną stabilizację obrazu (OIS) w formie stabilizacji sensora.
Zdjęcia wykonane główny aparatem prezentują się bardzo dobrze. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to wyjątkowo naturalne kolory. Widać, że jest to obszar, do którego Apple przykłada dużo uwagi i w mojej ocenie zostawia konkurencję daleko w tyle. Świetną robotę robi także tryb HDR, który daje bardzo naturalne rezultaty, jednocześnie rejestrując zakres dynamiki, którego nie powstydziłaby się duża lustrzanka.
Jeśli przyjrzeć się zdjęciom z bliska, na pewno znalazłyby się powody, żeby pomarudzić. Przykładowo, w rogach kadru można dostrzec niewielki spadek ostrości, a drobne detale, takie jak liście drzew, bywają przeostrzone, co skutkuje pojawienie się artefaktów. Zastanawia mnie także obecność wyjątkowo mocnej winiety. Fakt, daje to fajny „lustrzankowy” efekt, ale jest to jednak wada optyki, którą chciałbym móc skorygować (albo wyłączyć, jeśli to tylko software’owy efekt).
Niestety w dalszym ciągu piętą achillesową iPhone’a pozostają zdjęcia po zmroku. Fotografie wykonane w słabym świetle są co prawda nadal szczegółowe, jednak na zbliżeniach biją po oczach wyraźną ziarnistością. No i pojawia się tutaj jeszcze jeden problem: kontrast. Apple skalibrowało ekspozycję w taki sposób, że ciemniejsze elementy kadru zlewają się w jedną czarną plamę. Wiadomo, nadmierne rozjaśnianie cieni nie jest może najlepszym pomysłem, ale tutaj gigant z Cupertino poleciał w drugą skrajność i wyszło jeszcze gorzej.
Warto przy okazji nadmienić, że Apple chwali się w materiałach na temat iPhone’a 15 dwukrotnym bezstratnym przybliżeniem, co jest bzdurą. Tutejszy aparat wykorzystuje dokładnie ten sam trik, który znajdziemy w większości telefonów z Androidem. Zdjęcia z przybliżeniem to po prostu wycinki z fotografii w pełnej rozdzielczości 48 Mpix. Faktycznie prezentują się bardzo dobrze i funkcja to doskonale sprawdzi się do portretów, ale nazywanie tego zoomem „bezstratnym” albo „optycznym” to po prostu kłamliwy marketing.
No i pochwalić muszę jeszcze jedną rzecz, a mianowicie tryb portretowy, który jest w mojej ocenie najlepszym w całej branży. Apple to jeden z nielicznych producentów, który potrafi stworzyć wiarygodną symulację głębi ostrości. Wiadomo, sporadycznie zdarzą się potknięcia, jednak w większości przypadków efekty wypadają naprawdę fantastycznie.
Drugie oczko na plecach to aparat ultraszerokokątny o rozdzielczości 13 Mpix. Wykonane z jego pomocą zdjęcia prezentują się dobrze, aczkolwiek na zbliżeniach mocne wyostrzanie skutkuje wyraźną ziarnistością. Generalnie jednak telefon dobrze radzi sobie z korygowaniem wad optyki, a zdjęcia mają ładne, naturalne kolory, więc i finalny efekt wygląda bardzo dobrze.


Z przodu znajdziemy aparat o rozdzielczości 12 Mpix z przysłoną f/1.9 oraz – co bardziej istotne – z autofokusem oraz dedykowanym sensorem głębi. W sumie mógłbym tu powtórzyć to, o czym pisałem w przypadku pozostałych modułów – wykonane z jego pomocą zdjęcia mają atrakcyjne kolory i niezłą szczegółowość. Do tego wspomniany wcześniej czujnik głębi pozwala uzyskać świetne rezultaty w trybie portretowym.
Unikałbym natomiast używania przedniej kamerki w słabym oświetleniu, bo spadek jakości potrafi być bardzo wyraźny. Niestety zastosowano tutaj malutką matrycę, przez co po zmroku telefon zaczyna mieć problemy nie tylko z ostrością, ale przede wszystkim z kontrastem i poprawnym odwzorowaniem kolorów.

Przykładowe zdjęcia

Aparat główny


[

Aparat ultraszerokokątny


[

Aparat przedni


[

Wideo


Aplikacja aparatu iPhone’a 15 wyposażona została w kilka trybów do nagrywania wideo. Charakteryzują się one czytelnym interfejsem, podobnym do tego znanego z funkcji fotograficznych. Niestety nie znajdziemy tutaj trybu manualnego, a ekspozycję zawsze ogarnia automatyka.


Co jednak ważne, materiał nagrywany przez iPhone’a 15 trzyma bardzo wysoki poziom. Możem nagrywać w maksymalnie 4K i 60 kl./s. i to z pełną stabilizacją. Telefon pozwala też na rejestrowanie obrazu w trybie HDR, a więc z rozszerzonym zakresem dynamiki.
iPhone’y od dawna cieszą się opinią jednych z najlepszych smartfonów do nagrywania wideo, a bohater testu wstydu tutaj bynajmniej nie przynosi. Rejestrowany za pomocą głównego obiektywu materiał być może nie dorównuje jeszcze obrazkiem bezlusterkowcom, ale i tak trzyma bardzo wysoki poziom. Kolory prezentują się atrakcyjnie, szczegółowość stoi na bardzo wysokim poziomie. No i mamy do dyspozycji bardzo skuteczną stabilizację obrazu, która pozwala na wygodnie nagrywać z ręki.
Gorzej sytuacja wygląda po zmroku, bo choć jesteśmy w stanie z iPhone’a 15 wykrzesać używalny materiał, to jednak spadek jakości jest wyraźny. Musimy się liczyć z dużą niższą szczegółowością oraz gorszym odwzorowaniem kolorów. Co jednak warto pochwalić, nawet w takich warunkach współpracy nie odmawia stabilizacja. U konkurentów wcale nie jest to takie oczywiste.
I z drobiazgów, o których warto wspomnieć: zoomowanie podczas nagrywania na iPhone’ie 15 prezentuje się zaskakująco naturalnie. Nawet przy przeskoku między głównym aparatem i ultraszerokokątnym nie pojawiają się znaczące różnice kolorystyczne, co stanowi nie lada wyczyn.
Przednią kamerką również możemy nagrać materiał w maksymalnie 4K i 60 kl./s. Co więcej, ma autofokus, co jest dzisiaj rzeczą bardzo rzadko spotykaną i to niezależnie od klasy sprzętu. Już to czyni z bohatera testu rewelacyjny aparat do vlogowania, a dodajmy do tego skuteczną stabilizację obrazu oraz bardzo dobry mikrofon i mamy w zasadzie ideał.

Bateria


Apple nigdy oficjalnie nie chwali się pojemnością akumulatora w swoich smartfonach. W sieci możemy jednak znaleźć informację, że tutejsze ogniwo ma pojemność ok. 3350 mAh. To malutko jak na dzisiejsze standardy i to nawet biorąc poprawkę na niewielkie gabaryty urządzenia.
Szczęśliwie jednak telefon z tego niewielkiego akumulatora robi dobry użytek. W toku testów wytrzymywał mi ok. 1,5 dnia na jednym ładowaniu przy SoT rzędu 5-6 godzin. Nie są to może wyniki wybitne, ale pozwalają na całkiem komfortowe korzystanie z urządzenia.
Niestety łyżka dziegciu pojawia się w kontekście ładowania i nie, nie mam tu na myśli braku ładowarki w zestawie. Chodzi mi o brak szybkiego ładowania. No OK, technicznie jest – telefon obsługuje standard USB Power Delivery. Niestety maksymalna moc to tylko 25 W, w związku z czym pełne ładowanie urządzenia zajmuje ponad godzinę. Na otarcie łez mamy za to ładowanie bezprzewodowe w dwóch standardach (MagSafe i Qi) oraz bezprzewodowe ładowanie zwrotne.

Podsumowanie


Czy iPhone 15 jest kastratem? Noo… tak. Nie da się tego ukryć. Producent dokonał cięć, by jakoś uzasadnić różnicę w cenie względem wariantu Pro. Nie zmienia to natomiast faktu, że bohater artykułu w toku testów znacznie częściej dawał się poznać jako reprezentant segmentu premium i to taki pełną gębą.
Nowy iPhone jest świetnie wykonany, ma doskonały wyświetlacz (pomijając odświeżanie), a wydajnością idzie ramię w ramię z tegorocznymi flagowcami z Androidem. Bardzo pozytywne wrażenie robi też tutejszy aparat. Może i nie jest on królem technikaliów, ale wykonane nim fotografie prezentują się naprawdę fantastycznie – a o to przecież chodzi, prawda? Osoby przesiadające się z Androida z pewnością docenią, że nowy iPhone nareszcie posiada złącze USB-C. No i wisienką na torcie pozostaje oprogramowanie oraz doskonała integracja z resztą ekosystemu giganta z Cupertino.
W zasadzie zalet iPhone’a 15 jest zbyt dużo, by można je tu było wszystkie wymienić. A wady? Te wynikają przede wszystkim z polityki producenta i zależnie od naszych osobistych upodobań mogą się okazać drobną niedogodnością albo czymś, co zaważy na zakupie. Nie da się natomiast ukryć, że wyświetlacz 60 Hz w telefonie za te pieniądze to zwyczajny żart. Boli także brak szybkiego ładowania. No i jest cena, która wcale nie gra na korzyść testowanego modelu.
Bo sprawa wygląda tak: za 4699 zł możemy mieć najtańszego iPhone’a 15. W podobnej lub niewiele wyższej cenie spokojnie da się upolować np. Samsunga Galaxy S23 Ultra albo niedobitki magazynowe iPhone’a 14 Pro. Jeśli spojrzeć na to od tej strony, opłacalność najtańszej piętnastki prezentuje się w najlepszym razie tak sobie. 
Oczywiście nie sądzę, by kogokolwiek miało to zniechęcić do zakupu. W końcu mówimy o iPhone’ie – tutaj opłacalność nigdy nie była szczególnie istotna. I może to dobrze? Bo iPhone 15 to naprawdę fajny telefon, nawet jeśli mógłby być lepiej wyceniony.

Ocena końcowa: 8/10


Plusy:
  • Wysoka jakość wykonania
  • Dopracowane oprogramowanie
  • Przewidywany długi okres wsparcia
  • Bardzo dobra jakość zdjęć z głównego aparatu
  • Rewelacyjna jakość wideo
  • Wyświetlacz o bardzo dobrych parametrach
  • Uniwersalne złącze USB-C
  • Jedne z najlepszych głośników w swojej klasie
  • Wysoka wydajność
  • Szeroka integracja z resztą ekosystemu producenta
  • Kompaktowe gabaryty
  • Atrakcyjny design
  • Pyło- i wodoodporność

Minusy:
  • Arbitralne cięcia, które nie powinny mieć miejsca w tym segmencie cenowym
  • Wyświetlacz o odświeżaniu tylko 60 Hz
  • Brak szybkiego ładowania
  • Wygórowana cena
  • Nawigacja po interfejsie bywa uciążliwa
  • Duży spadek jakości zdjęć i filmów po zmroku

Za wypożyczenie smartfona do testów dziękujemy firmie Plus. Smartfona możecie kupić w salonach oraz  

IKEA za darmo urządzi Ci mieszkanie. Tak jakby

17.10.2023 13:05


Już nie trzeba będzie chodzić z miarką i mierzyć każdy kąt pokoju, by dobrać meble o właściwych wymiarach. Klienci sklepu Ikea będą mogli skorzystać z aplikacji, by zobaczyć, jak dany mebel będzie wyglądał w ich domu.
Niektórzy mogli już wcześniej skorzystać z IKEA Kreativ w aplikacji mobilnej IKEA, gdyż została ona wstępnie wprowadzona 27 września dla małej grupy klientów. Dla większości będzie to jednak ważna nowość, która pomoże w urządzeniu własnego mieszkania.

Wystarczy smartfon, by sprawdzić meble IKEA we własnym pokoju


IKEA Kreativ jest częścią bezpłatnej aplikacji mobilnej IKEA i umożliwia klientom sklepu łatwe tworzenie trójwymiarowych fotorealistycznych modeli własnych pomieszczeń, które można potem edytować i aranżować z wykorzystaniem produktów IKEA. Klienci mogą wykonać serię zdjęć pomieszczenia za pomocą swojego smartfona, które są automatyczne łączone w szerokokątny, interaktywny model o właściwych wymiarach i proporcjach.
Tak zorganizowaną przestrzeń można następnie wirtualnie umeblować asortymentem sklepu IKEA. W ten sposób łatwo będzie można sprawdzić nie tylko to, czy zmieszczą się wszystkie meble, jakie chcemy, ale też czy finalny wystrój będzie odpowiadał naszym potrzebom estetycznym. 
Kiedy klienci zdecydują się już na wystrój pomieszczenia, mogą dodać produkty ze swojej aranżacji do koszyka i sfinalizować zakupy na dowolnym urządzeniu, w dowolnym czasie. Mogą też zapisać projekt na swoim koncie IKEA na później lub podzielić się swoją wizją z rodziną i znajomymi. Wirtualne pomieszczenia są przechowywane w chmurze, dzięki czemu są dostępne z dowolnego miejsca. Korzystając z aplikacji mobilnej IKEA, klienci mogą zabrać projekt swojego wnętrza do sklepu, aby obejrzeć wybrane przedmioty „na żywo”. To duże ułatwienie podczas podejmowania decyzji o zakupie.
Funkcja dostępna jest zarówno na urządzenia z systemem Android, jak i iOS.
 
 

Źródło: www.telepolis.pl

Android Auto popsuł Twój samochód? Nie jesteś jedyny

17.10.2023 12:20

Android Auto popsuł Twój samochód? Nie jesteś jedyny
Posiadacze Android Auto nie powinni instalować najnowszej wersji Androida na swoich telefonach. Ta powoduje mnóstwo błędów, między innymi z dźwiękiem.
Android 14 jest już dostępny na telefonach z serii Pixel, a za chwilę powinien być stopniowo udostępniany na innych urządzeniach. Z aktualizacją powinni wstrzymać się wszyscy ci, którzy korzystają z Android Auto. Nowa wersja powoduje między innymi problem z dźwiękiem.

Android 14 z problemami na Android Auto


Użytkownicy Android Auto, którzy mają okazję korzystać już z najnowszej wersji Androida na swoich telefonach, donoszą o licznych błędach. Jeden z nich dotyczy dźwięku. Po połączeniu smartfona z systemem w samochodzie nie słychać między innymi komunikatów z Map Google, więc nawigacja jest zdecydowanie trudniejsza i wymaga ciągłego zerkania na ekran.
Jakby tego brakowało, to ten sam problem dotyczy Spotify. Aplikacja do słuchania muzyki, w której nie działać dźwięk staje się po prostu bezużyteczna. Co ciekawe, interfejs działa prawidłowo i aplikacja streamingowa pokazuje odtwarzanie piosenek.
Problem na ten moment dotyczy tylko użytkowników Androida 14, więc nie jest aż tak duży. Natomiast w najbliższych tygodniach z systemu będzie korzystać coraz więcej osób, a brak jakiegokolwiek dźwięku jest jednak dużą przeszkodą. W tej chwili nie jest znane żadne rozwiązanie tego błędu i pechowcy, którym się przytrafił, muszą czekać na aktualizację.
 
 

Źródło: www.telepolis.pl

reklama